poniedziałek, 2 marca 2015

Wspólnie

W niedzielny poranek obudziłem się wypoczęty i gotowy do spaceru. Oczywiście długo musiałem się naprosić aby iść na spacerek. W końcu Pan się zlitował ubrał się z musu i wyszliśmy na małe zwiedzanie okolicy. Raz ciach ciach wszystko załatwiłem a sprzyjały temu piękne okoliczności przyrody, czyli słoneczko i ciepełko. Wszędzie jest zielono i miło się po tym chodzi no chyba, że jest błoto. Po śniegu pozostało tylko wspomnienie, ale może to i dobrze bo co za dużo to niezdrowo. 
wszędzie pachnie

wracajmy do domku

No wiec szybciutko wróciliśmy i zjadłem śniadanko po czym wróciłem do sypialni aby po chwili głaskania zasnąć na podłodze. Jak w każdy dzień weekendu bardzo dużo czasu spędziliśmy na spaniu. Nim się zorientowaliśmy to była już pora niemal obiadowa. Pan jeszcze spał gdy Pani wstała i zabrała się za szykowanie obiadku. Piękne aromaty sosu do spaghetti wypełniły całe mieszkanie . Niestety to musiało poczekać na dłużej, bo przed obiadkiem z Panem poszedłem na dłuższy spacerek. Żeby tego było mało to poszliśmy z Fuksją. Już wiedziałem, że daleko nie zajdziemy i raczej spacerek nie będzie długi. Myliłem się tylko w połowie, bo na spacerku byliśmy na polu, czyli raczej blisko, ale byliśmy tam dość długo. 
na spacerek?

eeeeeeeeee ale ja nie chcę na spacerek!

Inaczej być nie mogło i Fuksja na pole szła a raczej była niesiona. Nie ma się jej co dziwić bo została obudzona podczas ubierania w szelki. No w każdym razie gdy ja dreptałem i oznaczałem przebytą drogę to ona na rączkach obserwowała świat.
spacer

W końcu i jej luksusy się skończyły. Fuksja została opuszczona na ziemie a w zasadzie to sama chciała zejść. Początkowo trochę niepewnie dreptała. Bała się postawić kolejny krok. W zasadzie to bardzo trzeba było ją nakłaniać aby przeszła choć kawałek. Dobrze, że była na smyczy bo dzięki temu można było ją delikatnie acz stanowczo przesunąć. Momentami to Fuksja zapierała się o ziemię i ciągnęła cały zestaw trawy ze sobą. Zdarzało się nawet, że się kładła i nie chciała ruszyć ani o kawałek. Ja tymczasem kręciłem się w kółeczko i powoli acz stanowczo ciągnąłem tą dwójkę za sobą.
no nie wstydź się 

chodźmy szybciej

Fuksja jak zwykle ciągnie w krzaki

moje zdjęcie z Fuksją

całuski na odwagę

trochę mniej całusków

Fuksja w końcu trafiła na ręce i musieliśmy się trochę odsunąć aby mogła pochodzić, bo zbliżyły się do nas psy, z którymi od razu się przywitałem i ostrzegłem, że tu jest Fuksja i lepiej jej nie zaczepiać. Bezpiecznie przenieśliśmy się w inne miejsce wielkiego pola a Fuksja paliła się aby zejść na ziemię.
idziemy w inne miejsce

Nie przenieśliśmy się zbyt daleko ale wystarczająco aby Fuksja bezpiecznie mogła sobie pochodzić. Musze przyznać, że wówczas zaczęła chodzić z wielką ochotą. W zasadzie to podążała za mną krok w krok i to dość sprawnie. Zupełnie jak nie Fuksja. Czaiła się tylko, jak słyszała jakieś niepokojące dźwięki lub coś ją przestraszyło. Wówczas zamierała na chwilę i delikatne szarpnięcie za smycz dawało jej sygnał, że może iść.
ja z krzaczorami

no  fajnie jest

Fuksja i ja

ktoś tu mnie naśladuje

ej czemu ona mnie wyprzedziła?

no znowu właściwa kolejność

Trochę się pokręciliśmy, zajrzeliśmy to tu to tam i w końcu nastała decyzja by wrócić do domku. O dziwo Fuksja dzielnie dreptała całą drogę powrotną do domku. Dość szybko za nami szła, utrzymując się kilku kroków od nas. Byliśmy bardzo zdziwienie, że tak szła jak nie kot a jak najprawdziwszy pies. Dopiero pod samym domkiem jej się znudziło i najnormalniej w świecie zatrzymała się i oznajmiła, że nie idzie dalej. Wszelkie próby przymusu kwitowała głośnym miauczeniem. Koniec końców wylądowała na rękach u Pana na dłuższą chwilkę. Jednak po schodach już weszła sama. Kolejny raz nas zaskoczyła bo sama weszła całe trzy piętra.
do domku

kot z nami

idzie z gracją

W domku oczywiście był obiadek mój i Borowskich. Niestety z ich talerzy mogłem wywąchać tylko zapaszek a nic więcej. W końcu zmęczony poszedłem spać tak jak to wypadało zmęczonemu pieskowi. Gdy się obudziłem to Pani prasowała a to oznaczało, że mam całkowity zakaz zbliżania się do deski do prasowania i zakaz biegania. Takie zachowanie bardzo szybko jest urywane przez Pana i nie pomaga dyskusja, że to Fuksja. Ona wylądowała w prysznicu a ja w kagańcu musiałem kończyć spanie w kojcu. No niestety po trochu rozumie Borowskich bo zakup kolejnego żelazka doprowadził by ich do szewskiej pasji. I ktoś tu mógłby zostać wypchany.
prasowanie

Nasze kary skończyły się gdy prasowanie jeszcze trwało i ja z Panem poszedłem na wieczorny spacerek. Trochę wiało i troszkę kropiło, ale spacerek był przyjemny.  No może poza jednym epizodem, kiedy to przestraszyłem się niemal na śmierć uniesionego przez wiatr pokrowca na motocykl. Odskoczyłem w jednej sekundzie na dobre kilka metrów. Po chwili jednak wróciłem wiedziony ciekawością. Obwąchałem wszystko i obsikałem. Poszliśmy dalej po drodze załatwiałem wszystko co trzeba i w końcu wróciliśmy do domku. Prasowanie się skończyło i powolutku zbieraliśmy się do spania. Trwało to czekanie na wędrówkę do sypialni dość długo, ale się udało. Przedtem oczywiście Fuksja na kanapie relaksowała się cyckając Palec Pani. Tylko mnie nie było na kanapie, bo zabronili mi wchodzić. Ech ta dyskryminacja rasowa. Panu nawet przeszkadzało jak wyciągałem mu całkiem przypadkowo kabelek z laptopa. Zrezygnowany położyłem się w ich nogach. Do ugryzienia!

cyckanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz