czwartek, 19 marca 2015

Przygotowania

Dzień zaczął się niby całkiem normalnie i całkiem zwyczajnie ale jednak od rana czuło się jakieś coś niezidentyfikowanego, coś mocnego coś ciekawego. W każdym razie po śniadanku zszedłem do autka i przy okazji czekając na Panią troszkę pospacerowałem.
o chyba widzę Panią
Jak się pojawiła to szybciutko ja odwieźliśmy do Pracy, cieplutko się pożegnaliśmy i pojechaliśmy na malutki spacerek, a w zasadzie to Pan pojechał do sklepu zobaczyć jakiś lakier, czy tez farbę aby zrobić jakieś doniczki z koszyczków na owoce, czy coś takiego. W każdym razie wrócił do autka w którym czekałem bez żadnej puszeczki. Gdy wychodziliśmy na spacerek to mówił coś, że kolory były nieciekawe czy coś. Trochę było szkoda, bo miałem nadzieje, że będziemy coś majsterkować. Niestety, ale nie było czasu na rozmyślanie, bo właśnie wchodziliśmy do parku mieszkańców Helioo.
chyba już wiem gdzie idziemy!

o zaraz będziemy w parku

Dawno w tym parku nie byliśmy i o ile pamięć mnie nie myli to ostatnio przechadzałem się między tymi drzewami nim jeszcze spadł śnieg. Teraz w parku czuło się energię nowego życia. W końcu już za kilka dni miała zawitać do nas wiosna i to naprawdę czuło się w powietrzu. Ptaszki już nieśmiało ćwierkały a słoneczko mocno przygrzewało.  Przechadzka między drzewami była wielką przyjemnością. Bardzo dobrze się czułem a ponadto Pan ubrał mnie w szelki, które w przeciwieństwie do obroży nie są na szyi i nie drażnią mi mojej chorej i zaczerwienionej skóry.
wśród drzewek

wącham i wącham

ale jak to idziemy?

Niestety wszystko do dobre szybko się kończy. Trochę z oporami, ale jednak wróciliśmy do autka. Trochę mi się to nie podobało i gryzłem go po nogawkach, ale w końcu mnie przekonał, że już musimy wracać i zająć się sprawami codziennymi a poza tym musimy oszczędzać siły bo następnego dnia czeka nas naprawdę męczący spacer, ale taki bardzo męczący.
nie wracam

Po powrocie do domku trochę spałem ale głównie to sprzątałem i szykowaniem obiadku. Zresztą po kilka produktów na niego musieliśmy zakupić w pobliskim sklepie. To była dobra okazja na malutki spacerek i obniżenie poziomu płynu w zbiorniczku. Przy okazji trochę rozprostowałem kosteczki. 
Oczekiwanie na Panią trochę się dłużyło, ale na szczęście po nią w końcu poszliśmy. Spacerek do domku nie był długi, a po niedługim czasie razem z Fuksja czatowaliśmy na pyszny obiadek. Własnie ta mała małpka podobnie jak i ja bardzo mocno uczestniczyła w przygotowaniu ziemniaczków. No po prostu, skandalem, było to, że nic nie dostaliśmy, no może poza jedną łyżeczką, ale co to jest taka jedna mała łyżeczka dla dwójki takich głodomorów jak my.
Przed nocą przed snem jeszcze udaliśmy się na spacerek a w zasadzie na oględziny autka przed podróżą. Nie wiedziałem gdzie będziemy jechać, ale szybciutko przeprowadziliśmy kontrole wszystkich płynów niezbędnych do życia LaBuni. Robiliśmy to skrupulatnie zważywszy na malutki, ale powiększający się wyciek. Po powrocie do domku niemal od razu poszliśmy spać, wszyscy poszliśmy wyjątkowo wcześnie. Do ugryzienia!
dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz