sobota, 14 marca 2015

Chłop z miasta

Piątkowy poranek nie był zbyt wesoły i fajny. Najważniejsze było to, że pogoda była bardzo nie na miejscu. No po prostu zimno, ciemno i co najgorsze wietrznie i ten wszechobecny duch deszczu! Mimo wszystko musieliśmy rozpocząć dzień chociaż z wielką przyjemnością zostałbym w domku i pospał, kto wie może nawet w łóżeczku. W każdym razie odwieźliśmy Panią i pojechaliśmy w drogę, coś pozałatwiać.
Jechaliśmy dłuższą chwilkę i w końcu dotarliśmy na miejsce, do centrum miasta, ale jak się okazało znalezienie miejsca do parkowania było bardzo trudne i jego poszukiwania zabrały nam dobrych kilka minut. W końcu na szczęście się udało i Pan mnie zostawił w autku i gdzieś zniknął na dłuższą chwilę, bardzo dłuższą chwilę, ale nie martwcie się bo najzwyklej w świecie sobie spałem, smacznie spałem. Kiedy wrócił Pan to przeszliśmy się w najbliższej okolicy autka. Nie pozostało mi nic jak tylko żałować, że pogoda była jaka była. W słoneczny dzień było by w miejscu naszego spacerku cudownie, bardzo cudownie, ale w zastanych warunkach było to tylko fajne.
Pochodziłem sobie i pozwiedzałem malutki skwer. Obwąchałem kilka drzewek i co najważniejsze zrobiłem to co musiałem zrobić. Nawet podczas obwąchiwania drzewka zostałem zaskoczy przez małego pieska, który niezauważony podszedł się przywitać. Oczywiście się przywitałem i chwilę się obwąchiwaliśmy ale w końcu wróciliśmy do autka.
pierwsze chwile po wyjściu z autka

między ławkami

ojej a tu chyba jest kosz na śmieci

po chodniku czy na trawnik?

tutaj jeszcze nie ma wiele trawki

pod latarnią najwięcej wiadomości

Okazało się jednak, że nie jechaliśmy do domku a na budowę. Tam szybko się przywitałem z Panem z fajka a chwilę później przyszła gospodyni z zakupami. Na całe szczęście dostałem wspaniałą kiełbaskę, którą jadłem kawałeczek po kawałeczku siadając przy tym, kładąc się i podając łapkę jak mnie prosili. Potem  zwiedziłem budowę, na której działy się bardzo hałaśliwe rzecz. Coś tam się wierciło pod jakieś puszki czy coś. Tylko zastanawiało mnie, po co ktoś chce dawać puszki do ścian, zamiast po zjedzeniu ich zawartości je wyrzucić?
grzecznie leżę i czekam na kiełbaskę

no i gryzę kiełbaskę

przechadzam się po budowie

W końcu się zmęczyłem i padłem u nóg gospodyni, które zresztą wcześniej lizałem, bo znalazłem tam jaką rankę. Nie wiem dla czego tak się działo, ale instynktownie czułem, że tak powinienem robić. Gospodyni się to nie za bardzo podobało, ale zawsze przegrywała z moimi argumentami.
śpię

W końcu nasza wizyta na budowie zakończyła się i ruszyliśmy w drogę powrotną do domku. Odwiedziliśmy jeszcze Freda i zjadłem wszystko z jego misek. Z pełnym brzuszkiem pojechaliśmy po Panią i w końcu zmęczony, ale zadowolony położyłem się na swoim pontonie. Chwilę tam pospałem, ale ostatecznie pokręciłem się po całej podłodze i położyłem się koło swojego odkurzacza. W tym czasie Fuksja pomagała rozpakowywać przyniesione rzeczy.
śpię
Fuksja pomaga rozpakowywać

Do nocy było w miarę spokojnie, ja albo spacerowałem po osiedlu, albo spałem w różnych miejscach podłogi. Najczęściej te różne miejsca to było koło odkurzacza na pontoniku, który tam magicznie się znalazł za sprawą Pana. Fuksja natomiast była bardzo stęskniona za Borowskimi a zwłaszcza za Panią, z którą siedziała i oglądała firmy w internecie.
Fuksja i filmy w internecie

śpię czekając na noc

W końcu przyszła pora przenosin do sypialni. Fuksje zastało to na drapaku a mnie na pontoniku, z którego nawet nie musiałem wstawać. Obudziłem się dopiero gdy Pan zaczął przesuwać ponton ze mną na pokładzie z salonu do sypialni. Dzielnie leżałem na tym okręcie poruszającym się skokami i próbowałem nie spać. Po dotarciu na miejsce po prostu się na nowo ułożyłem i zasnąłem jak kamyczek. Do ugryzienia!
już się przenosimy?

płyniemy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz