środa, 18 marca 2015

Okienne walki

Wszystko zaczęło się normalnie. Po świątecznym poniedziałku trzeba było wracać do codziennej rzeczywistości. Wstaliśmy odwieźliśmy Panią i troszeczkę się przejechaliśmy aby zagrzać autko i w kocu zatrzymaliśmy się pod domkiem i przeszliśmy na malutki spacerek. Nie był to jakieś wyjątkowo długi spacer, ale bardzo orzeźwiający i co najważniejsze wyczesujące. 
idziemy w las
Na polu Pan mnie wyczesał a w drodze powrotnej spotkałem miłe starsze Panie chodzące o kijkach. Zachwycały się mną i głaskały i niestety dodały, że byłbym cudowny gdybym się nie ślinił tak bardzo. Ech udałem, że tego nie słyszę, grzecznie się pożegnałem i poszedłem do domku licząc na wspaniały sen i wypoczynek.
na polu po czesaniu

wracamy do domku

Niestety nie było mi to dane, bo ledwo przekroczyliśmy próg mieszkanka to się zaczęło. Najpierw zaczepki Fuksji a potem zabawa i gonitwa po całym domku. W tym czasie Pan pozdejmował firanki i zasłonki w salonie i zabrał się za mycie balkonu. Co najlepsze trochę na nim poprzestawiał, przez co zrobiło się sporo miejsca. Trochę się Pan podenerwował jak latałem po dopiero co umytej podłodze robiąc ślady, ale szybko mu przeszło.
gonitwy na balkonie

Pan w czasie całej naszej zabawy zajmował się myciem okna w salonie. Trzeba przyznać, że miał co myć. Ponadto wyglądało to na bardzo skomplikowaną sprawę. Najpierw w ruch szła parownica, potem woda z octem i gliceryną oraz ręczniki papierowe.
długo jeszcze będziesz się znęcał nad tym oknem?

W końcu udało się Panu zakończyć tą pracę  a Fuksja jak to ona postanowiła sprawdzić pracę Pana. Dokładnie przyglądała się każdemu nawet najmniejszemu skrawkowi szyby i gdy oceniła, że wszystko jest w porządku i usadowiła się na parapecie i obserwowała z niego cały świat, a lekki wiaterek owijał jej pyszczek.
ojej ale tu jasno i przyjemnie

co to śmignęło takiego czarnego!

Już myśleliśmy, że praca jest skończona i pozostało tylko ustawić kwiatki, ale jak bardzo się myliliśmy. To był dopiero początek. Przed nami było jeszcze okno w małym pokoju, kuchni i sypialni. Widziałem, że Panu nie idzie najlepiej, więc chciałem mu pomóc ale się uparł, że chce sam i kropka!
daj no pomogę ci!!!!

O dziwo pokój mały i kuchnia poszły bardzo szybko, mimo naszej wielkiej pomocy. Kręciliśmy się miedzy nogami, pod drabinką. Pan nawet zażartował sobie z ciekawskiej Fuksji, która wychodziła przez otwarte na oścież okna w kuchni. Pan udawał, że ją wypycha. Jak się ona wystraszyła. Od tej pory nawet się nie zbliżyła do tego okna, za to tuliła się do Pana. Ostatnim etapem w sprzątaniu była sypialnia. Zdjęcie firanki, czy też ozdoby okna dało Fuksji wspaniałą okazję do zabawy. Ja to wszystko już oglądałem z dystansu, bo byłem bardzo zmęczony i chciałem spać. Choć z drugiej strony to chciałem tez iść na dworek. Pośpieszałem trochę Pana popiskująć, no ale nie da się za bardzo przyśpieszyć mycia okna.
zniknęła

przez chwile mieliśmy dwie Fuksje!

Na szczęście zdążyliśmy w samą porę na to aby wyjść po Panią, a w zasadzie pojechać. Szybko podjechaliśmy, trochę się przeszedłem i do sklepu. Poczekałem cierpliwie w aucie, ale w zamian dostałem pyszną kiełbaskę. Powrót do domku i jak zwykle kapryśna LaBunia dała o sobie znać zapalając jakąś nową kontrolkę (ach te Baby). W pod domkiem spacerek dłuższy i do domku. Tam od razu poszedłem spać, zmęczony jak co najmniej górnik.
śpię na fotelu

Fuksja zresztą po całym dniu sprzątania i niewidzenia się z Panią również była zmęczona a przede wszystkim stęskniona, więc każda możliwą chwilę wykorzystywała aby być jak najbliżej. Cyckała paluszek Pani a potem zasnęła. Od czasu do czasu się przeciągała i tak dzień się skończył. Przeszliśmy za Borowskimi do sypialni i zasnęliśmy jak susły. Do ugryzienia!
cycka

przeciąga się

ziewa

śpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz