piątek, 6 marca 2015

Ciężka sprawa

Niestety z powodu zmęczenia nie miałem za bardzo czasu pisać opisać choćby pokrótce czwartkowych wydarzeń. Nie były to jakiś niezwykle emocjonujący dzień, ale mimo wszystko był warty opisania. Zresztą każdy dzień jest warty opisania, biorąc pod uwagę wiosenny świat.
Od samego rana ruszyliśmy aktywnie do działania. Odwieźliśmy Panią a potem pojechaliśmy w niezbyt długą drogę do samej Sośnicy (dzielnica Gliwic) do domku z kafelkami. Wysiadając z autka jeszcze załatwiłem szybciutko swoje sprawy i szybciutko podreptałem do domku z kafelkami, który powoli przestaje pasować do tej nazwy. Chwilę pozwiedzałem i pooglądałem, a Pan w tym czasie się przebrał i wraz z Panem z fajką zniknęli za drzwiami wejściowymi. Ja z gospodynią udałem się do dużego pokoju gdzie chwilkę pokombinowałem za jedzonkiem a ostatecznie położyłem się spać. Tymczasem w domku sądząc po dźwiękach zaczęły się pojawiać jakieś ciężkie rzeczy. Gdy drzwi się otworzyły to z ciekawości poleciałem na zobaczyć co się dzieje i co się zmieniło - jednym słowem dokonałem inspekcji. Kilka wielkich płyt, kilka worków i jeszcze przez balkon trwało wnoszenie wielkich metalowych prawie rur, które bardzo hałasują. Mimo wszystko starałem się być blisko aby móc powiedzieć, że "byłem tam, gdy to się działo"
inspekcja

Po chwili wszystko się uspokoiło i wróciliśmy do normalności jeśli takowa istnieje na budowie. Tak więc powolutku  pomagałem w remoncie. Pan z fajką robił jakieś półki czy coś, a ja mu w tym pomagałem i w zasadzie to podpowiadałem co i jak ma zrobić. Doglądałem tego z najmniejszej możliwej odległości, starając się oczywiście nie przeszkadzać.
on jak to tak dziwnie tniesz?

no i pamiętaj 10 cm, bo jak będzie źle to obsikam!

Potem prace zwolniły a w zasadzie się zatrzymały i miałem czas na zabawę a w końcu na bardzo potrzebny spacer. No a powodem tego byli goście, miłe Panie z Górek Śląskich, które jakiś czas temu odwiedzałem ja, gdy naprawialiśmy auto. Oczywiście moje dobre wychowanie nakazywało mi się przywitać a że robię to bardzo wylewnie, skacząc przy tym to Pan musiał zareagować, ale w zasadzie to nawet się nie denerwował, tylko zajmował mnie zabawą, abym nie miał czasu na moje hece. Tak więc gryzłem butelkę, gryzłem kijek, byłem głaskany i miziany oraz przede wszystkim czułem się bardzo kochany. W końcu wszystkich pożegnaliśmy i późno bo późno, ale pojechaliśmy do domku. Po drodze odebraliśmy Panią i nie tracąc ani minutki zjadłem i wskoczyłem do spania. W zasadzie po tak męczącym dniu to nic innego zrobić nie mogłem i nic innego robić mi się nie chciało. Zresztą małe przerwy na jedzenie i spacerki oraz chwila zabawy z Fuksją nie trwały za długo i były bardzo męczące i bardzo wyczerpujące.Całe popołudnie aż do wieczora w zasadzie opierało się na tym, aby w końcu udać się spać do sypialni za Borowskimi. W tym procederze trochę przeszkadzała mi Fuksja, która troszkę łobuzowała i trochę hałasowała oraz mnie zaczepiała, ale na szczęście to ostatnie nie wychodziło jej najlepiej i w zasadzie za bardzo się nie wybudzałem Do ugryzienia!
śpię ja
Fuksja drzemie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz