niedziela, 30 kwietnia 2017

w kratkę

W poniedziałek z samego rana pojawiliśmy się u mojego weta, aby dostać swoje szczepienia. Oczywiście mimo starań i wczesnego wstania i tak musieliśmy chwilę poczekać, nawet dłuższą chwilę. No cóż poradzić, przecież szczepienie mieć trzeba. Najpierw szczepiliśmy się przeciw chorobom zakaźnym. Poszło szybko i sprawnie. Temperatura idealna, osłuch bez zarzutu a na sam koniec ogólne oględziny były w porządku. Zastrzyku nawet nie poczułem, ale byłem bardzo ciekawski wszystkiego co się dzieje. Po wszystkim zeskoczyłem ze stołu i ciepło się pożegnałem. No i wróciłem do LaBuni i do autka.
zaraz będę szczepiony

niedziela, 23 kwietnia 2017

wióry szaleństwa

Drugi dzień świąt spędziliśmy w domu i nie ma to tamto, trzeba było się zrelaksować i odpocząć bo obżarstwie z dnia wcześniejszego. Trochę się powygłupialiśmy, ale głównie to człowieki porządkowali wszystko co tylko się dało. Przekładali i układali w pudełkach malutkie ubranka. Nasz ostatni najmniejszy pokój powoli wygląda jak składowisko i leżą w nim róże różności a kolejnego dnia miał się tam zacząć armagedon.
wygłupy

niedziela, 16 kwietnia 2017

pasja tworzenia

W poniedziałek w nowym tygodniu nie działo się nic nadzwyczajnego. Przynajmniej rano tak było. Poszliśmy spokojnie z Pańciem na spacerek po okolicznej okolicy i tylko na niedługą chwilę. Słoneczko trochę przygrzewało, ale za ciepło nie było. Dodatkowo od czasu do czasu zawiał zimny wiatr. Mimo tych przeciwności losu razem z Pańciem staraliśmy się delektować tym przeżyciem, tą malutką wyprawą. Nawet udało mi się poznać młodego dzikiego wariata, który biegał samopas tuż przed goniącą go jego Pańcią. Było trochę wesoło, ale chciałem już wracać do domku aby sobie pospać, bo w poniedziałek przecież nie ma sensu nic innego.
człowiek wracamy?

niedziela, 9 kwietnia 2017

odpocząć z brzuchem

W niedzielę o poranku słońce długo musiało na nas czekać. Nikomu nie chciało się wstawać. Nawet ze zmęczenia koty podpisały swego rodzaju rozejm i spały obok siebie. Dzieliła je tylko noga Pańcia i jakoś im to nie przeszkadzało. Powiedźcie mi jak tu zrozumieć te dwa kotły? To miłość, nienawiść a może koty tak okazują sobie oddanie. Kto wie może to ta różnica wieku tak na nie działa. W każdym razie długo wstawaliśmy i po krótkim spacerku zjadłem co nieco i wróciłem do spania.
w niedzielę nie wstajemy

sobota, 1 kwietnia 2017

W górę potok

W sobotę z samego rana, czyli zaraz po wyspaniu się i śniadanku ruszyliśmy w drogę. LaBunia szybciutko i sprawnie odpaliła i bez najmniejszych przeszkód wiozła nas. Nie daleko - do Gliwic pojechaliśmy, ale byliśmy tam tylko na chwilkę. Zabraliśmy gospodarza z fajką i ruszyliśmy, bardzo bardzo daleko. Bardzo się niecierpliwiłem aby w końcu wyskoczyć z LaBuni i pospacerować. Jechaliśmy długo, ale w końcu zwolniliśmy i parkowaliśmy. Już szczekałem widząc tyle psiaków i tylu człowieków. Do czasu otwarcia drzwi byłem mega odważny, jednak umilkłem, gdy tylko poczułem delikatny wiaterek i mogłem już wyskoczyć. Przywitałem się z najbliższymi i po chwili już wiedziałem, że jesteśmy w tym samym miejscu co na poprzednim spacerku W górę bulle.
Nim się zorientowałem a już byłem po drugiej stronie ulicy i o dziwo wędrowałem. Oczywiście wszyscy nas wyprzedzali, ale nie dlatego, że nie miałem siły. Po prostu musiałem wszystko obwąchać i ze wszystkim się zapoznać. Trasa naszego spaceru wiodła tą samą trasą co zeszłoroczny spacer z bullami. 
wędrujemy