czwartek, 12 marca 2015

Kuchcik

No więc długo zasnąć nie mogłem dnia poprzedniego. Pewnie byłem tak zmęczony, że aż spać mi się nie chciało. Więc w nocy trochę denerwowałem Panią czytającą do bladego świtu. W końcu udało mi się zasnąć, ale zaraz musiałem już wstawać aby zjeść śniadanko i odwieźć Panią. Nim jednak zostawiliśmy Panią to odwiedziliśmy służbowo pocztę. Szybki spacerek byłby wielką przyjemnością gdyby nie to, że pogoda była wyjątkowo niefajnaNaprawdę nie wiem jak to jest, że jednego dnia kładziesz się po ciężkim, ale słonecznym dniu a budzisz się w pochmurny i zimny poranek. No po prostu straszne. W każdym razie szybki i owocny spacerek się skończył wraz z powrotem Pani i pojechaliśmy. LaBunia sobie piszczała, miarowo i powiedzmy dostojnie. Tak coś czuję, że w najbliższym czasie będzie naprawiana i to tak raczej konkretniej. No w każdym razie jeździ jak nowiutkie autko, tylko troszkę popiskuje i tak właśnie odwieźliśmy Panią i szybciutko pod domek. Tutaj również odbyliśmy szybki spacerek, trochę bardziej owocny i trochę dłuższy niż ten wcześniejszy. Na szczęście dość szybko wróciliśmy do domku, bo byłem bardzo niewyspany i bardzo śpiący. Po otwarciu drzwi, jak zwykle Fuksja nas przywitała. Ja tylko sprawdziłem stan miseczek i od razu poszedłem spać. nie zawracałem sobie głowy fotelikiem, czy legowiskiem, bo podłoga wydawała się jakaś taka miększa.
śpię i tylko piłka mi w głowie!

Fuksja z tego co kojarzę przez chwilę poprzytulała się do Pana, ale po chwili najnormalniej w świecie udała się na swój drapak i zasnęła..
zasypia

Pospaliśmy sobie bardzo długo i gdyby nie sprzątanie Pana to pewnie byśmy spali do późnej nocy. Odkurzanie było bardzo skuteczne, ale hałaśliwe. Ja w zasadzie jak zwykle troszkę w tym przeszkadzałem, a to siadając na kablu a to zasłaniając brudniejsze miejsce. To taka moja zabawa z Panem. Fuksja jak zawsze uciekała jak najdalej od ssącego potwora. Po jako takim uporządkowaniu mieszkania Pan zabrał się za szykowanie obiadku. Tam gdzie coś z jedzeniem tam i ja z Fuksją. Obierane ziemniaki mnie kompletnie nie interesowały więc sobie podrzemałem. Jednak Fuksja to coś zdecydowanie innego, ją dopiero co obrane ziemniaki fascynowały i wyciągała je ze zlewu i uciekała do salony się pobawić. Nim się Pan zorientował a dwa już zniknęły i nie nadawały się do niczego.
Gdy składniki na obiadek były gotowe to jeszcze przed spacerkiem razem z Panem przesadziliśmy kwiatka do naszej doniczki. Kwiatek ten Pani dostała od opiekuna Freda. Po tym wszystkim i po umyciu podłogi w końcu poszliśmy na spacerek. Zimno, pochmurno i w dodatku trochę kropiący deszcz sprawia, że wszystkiego się odechciewa. Odwiedziliśmy sklep a potem sklepik zoologiczny. Wiedziałem, że Pan mi coś kupił, ale to ukrył przede mną. Chyba w zamian, aby mi to wynagrodzić to trochę mnie wyczesał w drodze do domku. Wszystko załatwiłem i mogłem spokojnie spać oczywiście wcześniej napełniając brzuszek obiadkiem. Jeszcze nie było mi dane zasnąć w pełni, bo jeszcze wyszliśmy pod blok po Panią. 
Po powrocie dostałem świeżutki wędzony pazur orła czy coś takiego schrupałem i towarzyszyłem Borowskim w ich obiadku. Dostałem kawałeczek ziemniaczka. Szczęśliwy i głaskany poszedłem spać na szlafroczku, który rozłożył mi Pan na podłodze. Fuksja natomiast jak to ona, stęskniona za Panią zabrała się za cyckanie paluszków.
Fuksja wita się z Panią

Sen przerwały mi hałasy związany z wyjściem na spacerek. Znaczy Pan się kręcił i mnie obudził, ale do końca nie byłem pewien czy chce iść na spacer, czy może jednak jeszcze pospać. Ostatecznie wygrała natura, ta cisnąca natura. Przeszliśmy kawałek naszego osiedla i załatwiłem wszystkie swoje sprawy obwąchując przy tym wszystko co się dało. Cieszyłem się tym spacerkiem bardzo i ogonek nie przestawał mi latać na lewo i prawo jakby był podłączony do silniczka, czy coś takiego.
no nie wiem, czy chce mi się iść na spacer.

W domku pomogłem Panu w robieniu kolacji, oczywiście wcześniej jedząc swoją. Fuksja była razem z nami i oczywiście ona nie zna pojęcia cierpliwość jeśli chodzi o jedzenie, ona je najnormalniej w świecie kranie. Tak właśnie udało jej się zawinąć sałatę i kawałek ogórka. Kanapeczki ładnie pachniały i na całe szczęście było mi dane spróbować ich trochę. Za moją cierpliwość i spokój tak właśnie Pan mnie nagrodził.
kolacja i jej dwaj wierni kompani!

Z małymi problemami i oporami w końcu poszedłem spać, ale jakoś tak nieszczęśliwie się złożyło, że nie było mi dane trafić w żadne z moich legowisk, kocyków, poduszek czy tez fotelików. Zasnąłem na podłodze, tam gdzie akurat się położyłem. Spałem sobie w najlepsze aż do ostatniego takiego bonusowego spacerku nocnego. Po powrocie zastałem kota zasypiającego na drapaku, a ja położyłem się już jak prawdziwy pies na legowisku i oglądając lecący w TV film o jakimś Sherloku z jakimś szczeniakiem, czy też Juniorem i nim się zorientowałem to sam spałem jak szczeniaczek. Nawet nie wiedziałem kiedy razem z legowiskiem przeniosłem się do sypialni. Do ugryzienia! 
wystarczająco blisko legowiska

Fuksja zasypia

przy filmnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz