piątek, 13 marca 2015

Sklepowy leń

Czwartek, bo o nim teraz mowa był dniem bardzo leniwym. Tak naprawdę bardzo niewyobrażalnie leniwym. Odwieźliśmy Panią a potem po szybciutkim spacerku wróciliśmy z Panem do domku aby spać. Po malutkim ogarnięciu bałaganu szybciutko położyłem się spać ignorując zupełnie Fuksję i jej zaczepki do zabawy.
idziemy spać!


Pan zresztą też o dziwo poszedł, bo coś tak niewyraźnie się czuł. To pewnie były jakieś objawy leniwusa pospolitusa, albo coś takiego. Cała nasza trójka spała w najlepsze wiele długich godzin. Po pobudce Pana okazało się, że jakoś taki niemrawy jest, więc szybciutko wybraliśmy się do autka i przy okazji na spacerek. Z autka wzięliśmy tabletki przeciwbólowe, które Pan szybko zjadł i poszliśmy na szybki spacerek. Nie było nas kilkadziesiąt minut, ale Fuksja nawet nie zauważyła naszej nieobecności. Obudziła się dopiero gdy szykowaliśmy obiadek. Obierane ziemniaczki musiały się jej bardzo podobać, bo dwa udało jej się wyciągnąć ze zlewu i z nimi uciec do salonu. Pan oczywiście szybko się orientował w tym co jest grane i szybko odzyskiwał skradzione fanty.
Obiadek był już przyszykowany, ja zdążyłem opróżnić miskę a więc mogliśmy udać się po Panią. Wcześniej jednak zrobiliśmy malutką rundkę między okolicznymi blokami. Pogoda przez cały czas naszej aktywności była raczej ładna, z przewagą na raczej. Na szczęście większość po obiadowego wyjścia odbyła się w słońcu. Pod koniec spacerku spotkałem nieznanego mi zupełnie pieska, który coś jadł. Bardzo mu zazdrościłem i chciałem choć zobaczyć co tam ma, ale z daleka na mnie warczał i poza tym Pan mnie odciągnął. Chwilę później i kilka sików dalej wsiadałem już w autko.
trawy jeszcze malutko

w lewo czy w prawo?

ojej jakiś piesek i on coś je!!!

Szybciutko podjechaliśmy po Panią naszą LaBunią, która ostatnio bardzo nam hałasuje. Coś tam piszczy i szumi, a Borowscy śmieją się, że jest to skrawek Chorwacji w naszych Świętochłowicach. Nie mam pojęcia o co Im chodzi, ale wkrótce się przekonam - mam nadzieję! 
Gdy wsiadła Pani pojechaliśmy na zakupy, do dużego sklepu. Chwilę poczekałem, ale ten czas oczywiście wykorzystałem na spanie. Obudziłem się gdy otworzył się bagażnik a przed nim Pan i dwa wielgachne wózki. No czegoś takiego to jeszcze nie grali. Dostałem szybciutko kawałeczek jabłuszka abym mogli spokojnie pakować zakupy na tylną kanapę. Oczywiście nic nie jadłem a jedynie obserwowałem co się dzieje i jak pyszne zapaszki wędrują do autka. Przyszła Pani i wsiedliśmy i dopiero wtedy mogłem spokojnie zjeść jabłuszko.
w drogę.

Wróciliśmy do domku i szybki spacerek oraz wnoszenie tych wszystkich zakupów. Co mnie zaskoczyło to to, że te wszystkie zakupy z dwóch wielkich koszyków zmieściły się do dwóch toreb. Ani specjalnie wielkich, od takich zwykłych. W domku szybko zjedliśmy obiadek, znaczy Borowscy zjedli, a my z Fuksją się im przyglądaliśmy. Potem zjedliśmy my i do wieczorka sobie pochrapywałem aż w końcu przenieśliśmy się do sypialni i do spania. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz