niedziela, 8 marca 2015

Ja też tak chcę

Sobotni poranek przywitał na słońcem i bardzo pozytywną energią. Gdy w końcu się doprosiłem o spacerek to w kilku szybkich krokach przeszliśmy się po naszej okolicy. Szybciutko załatwiłem wszystkie swoje potrzeby i poszliśmy do sklepu.
spaceruje
Chwilkę poczekałem i po chwili wrócił Pan z reklamówką ekologiczną zakupów i kwiatki, dla Pani. Po powrocie do domku na chwilkę się położyłem w swoim legowisku w sypialni z brzuszkiem wypełnionym śniadaniem. Po chwili jednak wstałem, bo Pani już była w zasadzie na nogach a śniadanko się już szykowało. Nim jednak Borowscy je zjedli to wysprzątali szybko troszkę mieszkanko. Kwiatki musiały wylądować na najwyższej szafce aby Fuksja nie obgryzała fioletowych tulipanków - jednego zniszczyła a raczej sobie przywłaszczyła.
Potem nastał czas relaksu przed telewizorem, a w zasadzie snu przed telewizorem, bo ja i Fuksja poszliśmy w ślady Pana, który zasnął na kanapie wtulony w Panią. My nie byliśmy na kanapie, ale bardzo blisko. Taki czas trwał dość długo i sobie spokojnie wypoczywaliśmy i się relaksowaliśmy. Fuksja w końcu zabroniła Pani czytać książkę i to wszystko trwało aż do mojego popołudniowego i przedobiadkowego spacerku.
koniec czytania

Pogoda ciągle była  bardzo ładna, więc i spacerek był bardzo przyjemny. Mimo obaw, że na łąkach i w lesie może być błotniście i wodniście to poszliśmy własnie tam. No i im dalej w "lat" tym więcej błotka było pod łapkami i brzuszkiem. Początkowo udawało nam się unikać brudku, ale z czasem było to niemożliwe. Na domiar złego na łące spotkałem pieska biegającego za friesbee. Co prawda przechodziłem dobrych kilkadziesiąt metrów od niego to i tak wyrywałem się aby pobiec tam i pomóc mu w tym, ale niestety byłem na smyczy.  Prze całe swoje zaaferowanie dostrzeżoną sytuacją, nawet nie zauważyłem jak kilka razy przebiegałem przez zabłoconą ścieżkę. W efekcie tego wszystkie moje białe części ciałka były czarne.
ojej ale tu błotko

jest coraz gorzej

ktoś tam biega, idziemy mu pomóc?

W pewnym momencie dalsza droga stała się praktycznie niemożliwa, tak więc zawróciliśmy, ale zmieniliśmy drogę do domku i przeszliśmy przez lekko podmokniętą łąkę i udaliśmy się do sklepu. Jak się okazało trzeba było kupić  cukier puder. W drodze powrotnej do domku jeszcze trochę zostałem wyczesany aby ograniczyć zrzut sierści na podłogi. 
czekam pod sklepem

masz coś dla mnie?

Ostatnio gdy Pan wraz ze sklepu przed którym mnie zostawił po uwolnieniu z więzów, bardzo denerwowałem się i gryzłem smycz uniemożliwiając spokojny spacerek. Wtedy Pan mnie przechytrzył przekąską i wszystko obyło się bez najmniejszych problemów.
W domku szybko udałem się na posiłek do kuchni a potem próbowałem dostać co nieco od Borowskich z ich talerzy. W końcu położyliśmy się spać na swoim foteliku, zupełnie nie zwracając uwagi na zaczepki Fuksji. Wszystko było miłe i przyjemne. Każdy zajmował się swoimi sprawami i ja nawet pobawiłem się z Fuksją, znaczy ją poganiałem. W końcu mi się to znudziło i chciałem pobawić się z Panem a raczej poprzytulać do niego. Ponieważ siedział na fotelu to ja też musiałem wsiąść na fotel a właściwie na Jego kolana na fotelu. Trochę mi zajęło wspinanie tam, ale w końcu się udało i zamiast spokojnie się tulić to kręciłem się powodując w końcu irytacje Pana, który zmusił mnie do zejścia na ziemie, a potem najnormalniej w  świecie poszliśmy na wieczorny, ostatni spacerek.
uszka, noski przytulaski

Po okrążeniu osiedla wróciliśmy do do domku tylko po to aby zabrać się z pieczenie. Tak razem z Panem szykowaliśmy przepyszne babeczki na dzień kobiet. Pieczenie trwało o wiele dłużej niż, szykowanie ciasta. Wyszło ich na tyle dużo, że konieczne było pieczenie ich na dwa razy. Po skończonej ciężkiej pracy i dłuższej chwili spania na fotelu udaliśmy się do sypialni na sen właściwy. Ja od razu usadowiłem się na swoim legowisk a Fuksja w pobliżu palca. Do ugryzienia!
Fuksja cycka na dobranoc!

1 komentarz: