poniedziałek, 1 grudnia 2014

Domowo

Wczoraj była niedziele, bardzo leniwa i bardzo domowa niedziela. Zdecydowaną większą cześć dnia spędziłem w domku, ale się nie relaksowałem ani wyjątkowo mocno nie wypoczywałem. Po prostu furiatowałem po mieszkanku od białego rana do późnej nocy.
co czytasz?
Oczywiście byłem na spacerku i to nie jednym spacerku. W sumie nie licząc wyjazdu na zakupy spacerków było ze trzy. Najfajniejszy i zarazem najdłuższy byłe ten poranny. Zmusiłem Pana do wstania i cichutko razem z Fuksja poszliśmy na spacerek po okolicy. Co prawda pospacerowaliśmy tylko kilkadziesiąt minut z powodu przejmującego zimna. Na szczęście załatwiłem wszystkie swoje niezbędne sprawy. To przewietrzenie się było bardzo ekstremalnym przeżyciem. W trybie ekspresowym powróciliśmy do domku i zabraliśmy się za śniadanko - za jedzenie śniadanka. Musze tu nadmienić, że obecnie moja sucha karma standardowa się skończyła i jestem zmuszony jeść jakąś zastępcza z mokra karmą. Nie powiem, że jest to złe, ale moja karma jest 100000 raz lepsza. Ponadto bardzo cichutko przeprowadzanie było przywracanie podłogi do stanu używalności. Prace przeprowadzaliśmy tak aby nie zbudzić Pani.
Obudziliśmy ją gdy skończyło się szykowanie śniadanie, a podłoga nie przypominała już stajni. Ja po śniadanku Borowskich poszedłem spać. Tak dzionek nam uciekał przez łapki i  między uszami. Nim się zorientowałem a był już obiadek a po nim na chwilę wyszliśmy na dworek. No dobra pojechaliśmy do sklepu na jakieś tam zakupy. Cała ta podróż była bardzo zabawna. Bo najpierw mimo mrozu, pojechaliśmy napoić LaBunie i ją umyć. No niestety kolejka do poidła była gigantyczna, więc pominęliśmy ten etap i zabraliśmy się za pucowanie autka. Mróz i wiatr sprawił, że mycie było szybkie, a obserwując z ciepłego wnętrza jak Pan biega i się ślizga wokół auta, komentując jak to jest zimno pomyślałem sobie, że trochę mi go szkoda i mógłbym mu pomóc, ale niestety byłe przypięty pasem.
no dobra umyte to jedziemy

Szybko wsiadł i pojechaliśmy do sklepu i zaparkowaliśmy na parkingu podziemnym. Ja zostałem  w autku bo nie miałem ochoty wychodzić z ciepełka i obserwowałem jak autko pokrywa się cieką warstewką lodu. Borowscy dość szybko wrócili i sprawdzili, czy wszystkie drzwi i szyby się otwierają. Zapakowali torby z zakupami i pojechaliśmy do domku. Po drodze jeszcze stanęliśmy w kolejce do poidła dla LaBuni. Z tego co Pan  mówił to kolejki spowodowane były niedzielna promocją. Autko nakarmione i wróciliśmy do domku, gdzie akurat Fuksja się pucowała.
pucuje się

Do nocnego spacerku udało mi się troszkę łobuzować i wdrapać na kanapę. Gdzie chwilkę i bardzo dyskretnie posiedziałem niezauważony przez nikogo. Ponadto Fuksja zaczęła dziwnie się zachowywać. Każdy jej krok owocował głośnym dzwonieniem. Mój analityczny umysł podpowiadał mi, że to może być zasługa za dużej obroży na jej szyi. Pewnie nikogo nie zdziwi kolor tego ustrojstwa. No po prostu klękajcie narody.
cichutko wchodzę na kanapkę. Cichutko i niepostrzeżenie

o tu mam takie ładne - Fuksja mówi

nowość w całej okazałości

nie da się tego zdjąć mimo iż próbuje

Na kanapie w zasadzie się troszkę powygłupiałem z Panem oraz Panią i próbowałem troszkę poczytać a tak na prawdę to próbowałem wystartować do lotu. Na razie się nie udało, choć uszy rozciągnąłem w pełnym zakresie. Niestety jak się okazało nie jestem w stanie zrobić tego sam. Nad tym elementem muszę jeszcze popracować.
start próbny

jak coś zginie to można powiedzieć - pies uchem przykrył

Do końca dnia było jeszcze wiele fajnych chwil, bo przytulałem się z Panem bardzo czule i w dalszym ciągu mogłem siedzieć na kanapie. Tymczasem Fuksja prezentowała swoje wdzięki siedząc na stole oraz próbując ukraść chusteczki do noska.
o tak bardzo fajnie

na prawdę fajnie

no nie kameruj!

o zaraz ukradnie się chusteczka

oblizywanie

co to za zdjęcia?

no dobra rób szybko i kończymy

ostatnie pozowanie

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i w końcu Borowscy się zorientowali, że siedziałem na kanapie i się skończyło rumakowanie. Musiałem zejść z kanapy, choć co wykorzystałem to moje. Do końca dnia pospałem sobie w legowisku, delikatnie sobie pochrapując. Dopiero późno w nocy udałem się do sypialni za Borowskimi. Od razu zasnąłem na legowisku, co nikogo nie zdziwi. Przecież zasypianie w swoim łóżeczku jest najłatwiejsze na świecie. 
naprawdę muszę schodzić?

Ps. Fuksja teraz się pyszni ze swojej nowej ozdoby. Szybko się do niej przyzwyczaiła i teraz jej tajne ataki z ukrycia już nie są takie tajne. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz