No i poniedziałek jak zwykle zaczął się nieciekawie. Po męczącej niedzieli obudziliśmy się bardzo, ale to bardzo za późno. W dodatku Pani dostała niepokojący telefon z Pracy. Tak więc w pośpiechu się zebraliśmy do autka i w drogę. Szybciutko dotarliśmy na miejsce, zostawiliśmy Panią i wróciliśmy pod domek. To własnie z tą ruszyliśmy na spacerek w kierunku naszej góry i lasku.
ponuro, ale stabilnie
Powiem szczerze, że taka pogoda jest odpowiednia na spanie w foteliku przy grzejniku, ewentualnie na jedzenie jakiegoś ciepłego posiłku i popijanie go cieplutką zupą. No ale zamiast tego spaceruję. Choć ewidentnie mi się nie chcę to chodzę sobie od drzewka do drzewka, od słupka do słupka aby coś wywąchać, coś oznaczyć. Wszystko to aby się pozbyć nadmiaru płynu w zbiorniczku i wychodzić zjedzone obfite śniadanie. Odwiedziliśmy lasek, ale za bardzo się nie zagłębialiśmy, bo Pan chyba rozumiał moją niechęć do spacerowania. Już powolutku wracaliśmy gdy nagle na drodze stanął na milutki i fajniutki piesio. O ile dobrze pamiętał była to Pani, pięcioletnia Pani. Chwilę mogliśmy się pobawić ze sobą. Biegaliśmy to tu to tam, w kółeczko. Dobrze się bawiliśmy, ale niestety musieliśmy się pożegnać. Bo oni się śpieszyli. No nic ja z Panem też wróciłem do domku. Koniec końców mimo niesprzyjającej pogody cały ten spacer okazał się całkiem fajną sprawą.
gdzie by tu oznaczyć teren
może na polu?
może przy kijku
a może pod drzewem
już wracamy a tu taki płotek do oznaczenia
a może przez bramę
gonię nową koleżankę
idziemy już do domku
W domku oczywiście przywitałem się z Fuksja w drzwiach i niemal od razu położyłem się spać na swoim Foteliku. Nie musiałem się nawet z Fuksją kłócić o miejsce na fotelu. Potrafiliśmy się podzielić całym fotelem i starczyło miejsca dla nas obojga. Jednak Fuksja nie zagrzała długo miejsca przy mnie, i poszła na swoją leżankę bliżej ciepełka. Przeniosła się o kilka centymetrów od fotelika. Więc w sumie dalej była blisko mnie. Spaliśmy sobie w najlepsze wiele długich godzin, bardzo długich godzin. Aż do późnej nocy, kiedy to musiałem iść.
no co można?
sen, sen razem
ojejku czemu ona schodzi?
Pojechaliśmy załatwić jakieś sprawy Pana i potem pojechaliśmy do Pani, do pracy. Ciemna noc już była, a my musieliśmy jeszcze trochę na Panią poczekać, więc wybraliśmy się na malutki spacerek, po dopiero co wyremontowanej, ale jeszcze nie otwartej dla samochodów ulicy. Ciemno było, ale spacerek był fajny. Wywąchałem wiele bardzo ciekawych wiadomości. Po zmroku miasto wygląda zdecydowanie inaczej i bardziej tajemniczo. Jest cichutko, tylko gdzieś w oddali słychać jakieś jadące samochody. Jednak w pewnym momencie zaczęliśmy wracać, bo jak sądziłem Pani już na nas czekała.
ooooo jakie ciekawości
na trawce
przy bramie
no weź mi zabierz te smycz z oczu!
a więc wracamy?
Nie zatrzymując się nigdzie szybko wróciliśmy do autka i jak się okazało musieliśmy jeszcze chwilkę na Panią poczekać. Tak więc przyszedł czas na miziane i głaskanie Furiatka. Bardzo mi się to podobało i bardzo się z tego powodu cieszyłem, ale chciałem już jak najszybciej wrócić do domku i zjeść coś i iść spać.
no jedźmy już!
W końcu wróciła Pani i wsiadła do naszego "zachuchanego" autka. Chwilę później już jechaliśmy, ale nie do domku a na małe zakupy, które przerodziły się przerodziły w duże. Nawet coś kupili dla mnie, coś bardzo pysznego, kupili mi po prostu muffiny. Na całe szczęście, bo dzięki temu jakoś mogłem znieść to czekanie i zakupy. Wróciliśmy w końcu do domku, zjedliśmy i poszliśmy spać, ale na krótko, bo trzeba było iść na wieczorne oznaczanie terenu. Zabraliśmy ze sobą Fuksje. Siedziała pod kurtką Pana podczas gdy ja zajmowałem się swoimi psi sprawami. Spacerek krótki bo zimno i ciemno, ale fajny bo odświeżający i relaksujący. Po powrocie do domku nie było czasu do zmarnowania i trzeba było iść spać. Najpierw na foteliku, a potem na szlafroczku w sypialni. To było by na tyle z tego dnia. koniec końców nie najgorszego. Oby tylko wyszło to słońce. Do ugryzienia!
na trawce
pod stołem
obok stołu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz