wtorek, 30 grudnia 2014

Normalna nienormalność

Wczoraj był poniedziałek, najnormalniejszy w świecie poniedziałek. Po całym świątecznym "wypoczynku" z Borowskimi czas było wrócić do normalności. Tak więc rano ze spacerem musiałem poczekać aż zjedzą śniadanie a potem jak odwieziemy Panią by załatwić swoje wszystkie psie sprawy. Na całe szczęście cała ta katorga bardzo się opłacała.
Pojechaliśmy z Panem do Parku Śląskiego w Chorzowie. Tam istne białe szaleństwo. Wszędzie śnieg i prawie pusto. Niestety miałem smycz, ale na szczęście smycz była długa, wiec mogłem sobie w miarę swobodnie pobiegać. Cały czas wąchałem i cały czas szukałem jakiś fajnych rzeczy, a przede wszystkim szukałem picia i jedzenia. Po długim spacerku w nieznanych mi okolicach w końcu trafiliśmy w dobrze znane mi miejsce, gdzie zawsze była woda. Niestety teraz, ktoś moje jeziorko przykrył twardą płytą. Sprawdzałem wiele razy w kilku miejscach i niestety, nie dało się dostać do wody.
Troszkę smutny poszedłem dalej odwiedzić figurki. Ostatecznie po małych oględzinach postanowiliśmy z Panem, że czas iść do domku. Najpierw jednak trzeba było dotrzeć do autka. Schodziliśmy jedną z większych ulic i spotkaliśmy dwa bardzo fajne pieskie. Jeden z nich był spokojny a drugi bardzo hałaśliwy. Szczekał i zapraszał do zabawy, ale niestety nie mogłem się z nim bawić, bo byłem na smyczy i jedyne co mogliśmy zrobić to przywitanie się. No nic troszkę podłamany wracałem do autka. Minęliśmy jeszcze fontanny w których kiedyś była woda, a teraz pusto. W sumie woda by mi się bardzo przydała, bo sobie trochę bardzo pobiegałem i poszalałem.
początek spacerku

o świeży snieg

no idziesz?

no dobra, rób to zdjęcie i idziemy dalej!

maszerujemy przed siebie

chwila relaksu

w krzakach

na murku

artystycznie

ej i gdzie ta woda?

no pogłaskaj mnie!

biegam, a potem będę pił

wchodzimy do figurek czy też pomniczków

idziemy

pomniczki w tle

napotkani

gdzie ta woda?

trochę się zaplątałem

Wróciliśmy do domku uzupełniłem płyny cieplutką wodą i poszedłem spać. Dołączyła do mnie Fuksja. W sumie siedziała cały czas w domku i pewnie spała, ale chyba jej się lepiej śpi ze mną. Ta drzemka była bardzo przyjemna a co najważniejsze bardzo długa. Spałem sobie smacznie, a Fuksja od czasu do czasu się budziła i buszowała po mieszkanku i w okolicach choinki. Zwłaszcza choinki.
kot się dołącza

zasypiamy razem

Drzemka jednak została przerwana bardzo gwałtownie. Było już ciemno za oknem a Pani dała już znać, że czas po nią przyjechać. Tak więc szybciutko się zebraliśmy na dworek. Malutkie siku i do bagażnika razem z Fuksją.  Pojechaliśmy i odebraliśmy Panią, ale nie wracaliśmy do domku, ba nawet nie jechaliśmy na zakupy. Jechaliśmy gdzieś bardzo daleko. W drodze mi się trochę nudziło a przede wszystkim trochę mi się chciało sikać więc się kręciłem i troszkę piszczałem. Moją złość i szczekanie włączyło to, że Oni sobie kupili jedzonko po drodze i zapomnieli się ze mną podzielić. Tak więc w autku zrobiło się bardzo głośno. Po drodze zatrzymaliśmy się na parkingu i szybko zrobiłem co trzeba, jednak dalej hałasowałem, tak dla zasady, ba nawet włączyłem światło w bagażniku, przez co znowu musieliśmy się zatrzymać. 
Dojechaliśmy na miejsce weszliśmy do pięknego domku i się ze wszystkimi przywitałem. Niestety nie zabawiliśmy tam długo bo odebraliśmy mieszkańców mieszkania z kafelkami i pojechaliśmy w drogę powrotną. Też się troszkę podenerwowałem, bo zajęli mi moja kanapę. To co, że z niej nie korzystam od dłuższego czasu? Jest moja i basta.
Po powrocie do domku i zjedzeniu sobie kolacji naszła mnie ochota na spacer. No dobrze, nie na spacer a na załatwianie psich spraw. Pochodziliśmy sobie po okolicy naszego bloku. Ja nosa nie odrywałem od śniegu i tak dreptałem za Panem. Po drodze zrobiłem to co musiałem zrobić, ba nawet spotkałem po drodze pieska i to nie jednego. Z każdym się przywitałem i obwąchałem. Niestety z powodu zimna a w zasadzie wielkiego mrozu szybko zachciało mi się wracać do domku, do ciepłego domku. Tam oczywiście od razu zabrałem się za spanie i tak aż do nocy, bo przecież obowiązkowo przeniosłem się do sypialni za moimi Borowskimi. Do ugryzienia!
śnieg i spanie

może by tu wejść?

śpię

Kot też śpi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz