sobota, 27 grudnia 2014

Dzień trzeci

Trzeci dzień świąt, będący jednocześnie ostatnim dniem, był niemal tak wspaniały jak poprzedni. Najnormalniej w świecie wyszedłem na poranny spacerek i moim oczom ukazał się obraz bardzo szokujący. Cały świat jak okiem sięgnąć jest biały, pokryty cienka warstwą białego puchu.
na spacerku
Ten biały puch był bardzo znikomy w niektórych miejscach, ale mimo wszystko bardzo fajnie się go wąchało. Był taki świeżutki, ale zarazem zimny i mokry. Spacerek przebiegł bardzo owocnie i dość szybko. Cieszyłem się z tego faktu, bo było dość zimno. W domku niemal od razu zabrałem się za spanie. W zasadzie cały wczorajszy dzień opierał się na leniuchowaniu i spaniu. Przenosiłem się tylko z kąta w kąt w między czasie jedząc i trochę ganiając Fuksje. Dzień najnormalniej upływam nam w pełnym spokoju i harmonii. Wszystko się składało jak należy i wszystko się układało po mojej myśli. Nigdzie nie wychodziliśmy a dzień wolno leciał przed siebie. Na całe szczęście, zawsze było jedzonko. Jak nie w miseczce to zawsze mogłem liczyć na malutką przekąskę ze stołu. Gdy ja sobie smacznie spałem, Fuksja od czasu do czasu się przebudzała ze swojej polarowej bluzy Pani lub koca i zabierała za rozrywkę niezwykle intelektualna.
Fuksja

gonitwy z Fuksją
szykujemy się do popołudniowej drzemki

no i wspólne czytanie kobiet w naszym domku


Na popołudniowy spacerek, a w zasadzie na nocny spacerek wybraliśmy się z Fuksją. Pan zabrał ją ze sobą pod kurtką. Spacerek był tylko po najbliższej okolicy a to z powodu braku smyczy dla Fuksji. Pani jeszcze nie znalazła wspaniałej i wyjątkowej smyczy dla naszej wyjątkowej kotki. Tak więc ja chodziłem po ziemi, a ona była noszona na rękach. Na szczęście nie przez cały czas i Fuksja musiała co jakiś czas podreptać przez śnieg na swoich własnych nóżkach. Było to dla niej przeżycie krótkie acz chyba bardzo nieprzyjemne i szybko chciała się dostać ponownie na rączki Pana. Ech gdybym ja tak tylko mógł spacerować za każdym razem na rekach.

ojej ale na zewnątrz jest zimno!

jej zimno, a co ja mam powiedzieć

domaga się wyjścia!

no i chodzi

zabawa ze mną na ziemią

idzie do butów Pana

na zaśnieżonym stole

Po powrocie ze spacerku wszyscy byliśmy wykończeni a ja to już wyjątkowo mocno więc niemal od razu poszedłem spać. Do ugryzienia!
śpię jak zabity

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz