Obudziliśmy się z wielkim leniem i gdyby nie potrzeb fizyczne to bym sobie podarował wszelkie wychodzenie. Szybciutki spacerek i powrót do spania. Nie zastanawiałem się długo czy spać u moich Borowskich w sypialni, czy też w salonie na foteliku obok kanapy na której spała Wiktoria. Oczywiście dosypiałem na szlafroczku.
poranek
No i po skończonym filmie o jakimś czołgu, czy coś wstaliśmy i ruszyliśmy w drogę. Wszyscy bardzo szybko byli gotowi do drogi. Nawet Fuksja z nami się zebrała. No dobra może do końca nie chciała, ale w sumie musiała. Tak więc całą paczką udaliśmy się do autka. Ja z Fuksją do bagażnika a "człowieki" na fotele. Ech moja kanapa się tak marnuje na jednego małego człowieka, na Wiktorię. No nic w moim bagażniku jest troszkę więcej miejsca mimo dudniącego głośnika. W sumie to on zapewnia taki miły masaż całego ciałka. Szybko udaliśmy się na miejsce i od razu wdrapaliśmy się na pięterko do Freda. Od razu pogoniłem do misek, zjadłem wszystko co było a nawet wygrzebałem skorupki po jajkach.
Chwilę później wszyscy ludzie zasiedli do obiadku, a ja początkowo musiałem się trzymać z dala od salonu, bo Fred mi zabraniał. Z czasem te restrykcje znacząco zmalały i mogłem się położyć koło stołu i pokręcić wokół niego w poszukiwaniu jedzenia. Kot tymczasem już bardzo dobrze zadomowił się w domku Freda, ba nawet go zaczepia zachęcając do zabawy. Niestety ten reagował jedynie warczeniem. Fuksja trochę zaczepiała Milkę, ale ta uciekało. Na szczęście z opiekunem Freda mogła się bawić do woli. Ten ją najnormalniej w świecie zmusił do skakania i polowania na jakiś śmieszną i kolorową kulkę z frędzlami osadzoną na długim patyku. Skakała jak szalona wywołując tym uśmiechy zgromadzonych ludzi. W końcu padła wyczerpana po swoich cyrkowych wyczynach i to był doskonały moment na wyjście.
szykuje się do skoku!
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy szybciutko i odwiedziliśmy jeszcze domek z kafelkami, gdzie od razu dopadłem do miski z woda. Otwarte drzwi do łazienki są dla mnie jak zaproszenie na darmową kolejkę w pubie. miska z wodą jak zawsze była w brodziku. Wypiłem trzy, a pewnie wypił bym i pięć albo nawet i dziesięć, ale miły Pan z Fajką zaprzestał dolewania. Po wytarciu mokrej brody radośnie poleciałem do kuchni licząc, że coś zjem. Niestety nic nie było. Nasza wizyta tam była raczej krótka na szczęście, bo po sporym tankowaniu musiałem szybciutko opróżnić zbiorniczek. Potem do autka i do sklepiku a potem do domku. Oczywiście z Fuksją siedzieliśmy w bagażniku i sobie spaliśmy w najlepsze. Nawet nie chciało mi się wychodzić z autka gdy zaparkowaliśmy pod domkiem.
Do domku dotarliśmy gdy było już całkiem ciemno a mnie bardzo chciało się spać, wiec ułożyłem się na swoim legowisku, bo fotelik był zajęty przez Fuksję. Nie chciałem się z nią kłócić więc odpuściłem. Pani zabrała się za plątanie włóczki a Pan jak zwykle siedział przy komputerze. Fuksja się troszkę przebudziła i troszkę poprzeciągała się na stole. Ba nawet dostała prezent od Pani.
Fuksja się oblizuje
ja śpię
Fuksja ziewa
Fuksja bawi się włóczką
a ja ciągle śpię
Takim to właśnie leniwym dniem była niedziela. Spokojna i leniwa. Mam nadzieję, że Wam też upłynęła na błogim lenistwie, dzięki któremu zapomnieliście choć na chwilę o pracy i innych problemach. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz