Kontuzja Pani rano nie zniknęła, a można by powiedzieć, że się troszkę powiększyła. Zapadła więc decyzja, że zjemy śniadanko, ubierzemy się oraz umyjemy i pojedziemy do lekarza. Tak więc jak zwykle w sytuacji kryzysowej działaliśmy bardzo spokojnie i nieśpiesznie. Ba nawet odwieźliśmy Panią do pracy na chwilę aby pozałatwiała podstawowe sprawy. Sami udaliśmy się na spacer.
Ponieważ sprawa była poważna, to czekaliśmy na telefon od Pani i byliśmy gotowi w każdej chwili wsiąść w auto i jechać. Tymczasem spacerowaliśmy miedzy drzewami po ścieżkach i chodniczkach a słońce rozganiało resztki mgły. Cieszyliśmy się, że robi się pogodny dzień, jednak szybko miny nam zrzedły, gdy okazało się, ze rozganiana mgła kapie nam na głowę z drzew. Mimo wszystko dzielnie brnęliśmy w park obwąchując wszystko i wszystkich. Spotkaliśmy wielu ciekawych ludzi. Na przykład co chwilę mijała nas para czteronożnych starszych Pań. Za każdym razem cieszyliśmy się na swój widok. Ja merdałem ogonkiem, a One się do mnie uśmiechały.
oznaczam
i pozuje
czemu mnie przywiązałeś
i wychodzimy
Niestety szybki spacer się skończył telefonem od Pani. Tak więc pojechaliśmy po nią i zapakowaliśmy do autka i do lasu... znaczy do lekarza. Na miejscu musiałem poczekać w aucie na powrót kuśtykającej Pani i pomagającej jej Pana. Trwało to niezbyt długo, ale po powrocie dowiedziałem się, że Pani ma skręconą nogę i w dniu następnym kolejną wizytę u lekarza, tym razem takiego od kości.. Tymczasem zakupiliśmy żel na obrzęk i odwieźliśmy Panią. Sami wróciliśmy do domku, gdzie zaczął się prawdziwy festiwal sprzątania.
Zamiast iść spać musiałem oglądać jak Pan sprząta. Nie chciało mi się pomagać więc wszystko obserwowałem zazwyczaj siedząc na kablu od odkurzacza.
Gdy się skończyło sprzątanie i w końcu mogłem pospać w spokoju, to Pan zabrał się za dziwną rzecz. Zaczął rozcinać dynie w jakieś kolorowe kształty. Oczywiście z ciekawości siedziałem przy nim i patrzyłem co robi, ale wolałem z dystansu. Tymczasem Fuksja siedziała niemal na nożu i podjadała o to pestkę a to samą dynie.
mogę już zjeść tego potwora (mówię o dyniowej głowie a nie Fuksji)?
Sama dyniowa głowa okazała się jakimś świecznikiem, czy czymś takim, zresztą Pan potem po ciemku robił temu czemuś zdjęcia w różnych aranżacjach a my z Fuksją patrzyliśmy na niego z politowaniem.
ech robić zdjęcia głowy z dyni, dziwne
W sumie wczorajszego dnia absolutnie nic się nie działo poza dynią, leczeniem nogi i ... a właśnie zapomniałem popsuła się nasza ulubiona smycz. Fioletowa pleciona smycz z regulacja z samego rana uległa uszkodzeniu. Puściło coś na metalowym zaczepie. Ciężko wyjaśnić co się stało, a tym bardziej ciężko wyjaśnić jak. Próby naprawienia pogorszyły tylko sprawę i popsuło się bardziej. No i teraz smycz ma bardzo pokraczne zapięcie, ale działa. Do ugryzienia!
dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz