piątek, 3 października 2014

Miska

Tak po pobudce odwieliśmy Panią do pracy i tak potem udaliśmy się nad jeziorko na niedługi spacer. Aura wyraźnie nie dopisywała i było bardzo szaro i bardzo buro. Przeszliśmy się wkoło jeziorka i w sumie tylko tyle. Nigdzie więcej nie szliśmy co bardzo mnie zdziwiło. No ale pewnie w domku jest wiele pracy albo Fuksja tęskni czy coś takiego. 

W każdym razie dość szybko się uwinęliśmy pryz okazji spotykając kilka piesków i kilku miłych ludzi. W sumie dzień jak co dzień.
 o jaka ładnie 
w zielonej trawie 
 w linach na przystani
 w szuwarach
na zielonej trawce

Potem szybko wróciliśmy do domku by się wyspać. Wcześniej oczywiście trochę poganiałem się z Fuksją tak dla rozrywki, bo chyba za nami tęskniła. Czekała na nas przy drzwiach, gdzie się przywitaliśmy i od razu przeszliśmy do zabawy. Po takim przywitaniu poszedłem spać u siebie w legowisku. Każdy ruch Pana od razu mnie budził i za nim leciałem. Ostatecznie obudził mnie odkurzacz i uciekająca przed nim Fuksja. Po odkurzaniu przyszedł czas na mycie podłogi. Tutaj Pan wykazał się inwencją i zamknął mnie na balkonie abym mu śladów nie robił. Fuksja wylądowała w kuchni. Oboje się nawoływaliśmy piszcząc i szczekając oraz wydając dźwięki przypominające miauczenie.Podłoga niemal błyszczała a najważniejsze była już sucha gdy nas wypuścił i już miałem się kłaść spać, bo jeszcze daleko do obiadku gdy musiałem wychodzić. Okazało się, że jedziemy po panią by zawiść ją do zębologa aby coś tam poprawić w kłach bo się rusza czy coś. Czekając na Nią pospacerowaliśmy. Ba nawet zebrało mi się na małą kupkę, ale Pan mnie akurat zostawił wstępując do sklepu po pieczywko. No i od razu mi przeszło i się zdenerwowałem i głośno to manifestowałem.
Potem poszliśmy pod inny sklep a tam czekała już Pani. Weszła na chwilkę do sklepu i wróciła z dwoma pudełeczkami dla kota, czy z kota.
Odwieźliśmy Panią do pracy i pojechaliśmy do domku szykować obiadek. Znaczy ja z Fuksją patrzyliśmy z podłogi jak Pan najpierw robił ciasto, potem lepił a na sam koniec gotował pierogi. Liczyliśmy, że coś spadnie dla nas, ale niestety. Spadła za to na mnie część zawartości kuwety, którą Pan sprzątał - wysypywał żwirek z kuwety do worka na śmieci, a że stałem pod i worek się uchylił to koniec końców byłem żwirkowy. Trzeba było znowu odkurzać w kuchni.
Po powrocie Pani szybko zjedliśmy obiadek. Ja z miseczki na podłodze, którą musiałem się dzieli z Fuksja, a Pan i Pani ze stołu z talerza jak ludzie - bez sensu. Potem okazało się, że trzeba iść do apteki po żel na obolałe dziąsła dla Pani. Ponieważ robiło się już ciemno to taka operacja mogła być wykonana tylko przeze mnie i Pana. Tak więc poszliśmy do centrum miasta, o dziwo poszło nam bardzo sprawnie. Oczywiście zostałem sam pod apteką wiec dałem mały popis swoich możliwości głosowych. Nawet zaczepiali mnie jacyś przechodnie, którzy o zgrozo się mnie bali troszkę. Tak więc zaskoczony się zamknąłem. Pan wyszedł z apteki a my zaczęliśmy wracać na około oczywiście. W domku jak to w domku Fuksja rozrabiała a ja byłem małym długouchym aniołkiem. Ta małpka właziła na stół a tam wchodziła do miski z wodą, która czekała na moczenie kwiatków. Za takie przewinienie sama wylądowała w misce. Fioletowej misce. Gdy się z niej wykaraskała okazało się, że to jej ulubione lokum na najbliższe kilkanaście minut.
mnie tu nie ma !
no dobra jestem i oglądam TV

Nim się zorientowałem przyszedł czas na spanie. Przed nim jeszcze malutki spacerek pod blokiem na siku i już mogłem z czystym a raczej pustym zbiorniczkiem położyć się spać. Cała nasza paczka spała długo i bardzo solidnie. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz