wtorek, 21 października 2014

Indiana Jones

Rano Pan mi powiedział, że pojedziemy odwiedzać średniowieczne "ruiny". Od razu sobie pomyślałem sobie, że będzie to niezła przygoda. Chodzenie w ruinach na pewno nie jest łatwe, ale po cichu liczyłem, że dzięki swojemu węchowi znajdę jakiś skarb, niczym telewizyjny człowiek z kapeluszem i pejczem w dłoni.
Wysiedliśmy z auta i w te pędy leciałem szukać skarbów. Niestety nie wiedziałem gdzie jesteśmy, więc musiałem cierpliwie czekać, aż Pan mnie poprowadzi. No i tak się wlekliśmy, powolutku a ja dusza biegacza i wojownika chciałem pędzić, odkrywać i zdobywać.
no choć szybciej!

daleko jeszcze bo tu same dołki i górki

Wtedy się rozpadało bardzo mocno i uciekliśmy pod drzewa. Pan miał parasol, ale taki malutki i w dodatku połamany, tak więc i jemu się nieźle oberwało od deszczu. Ja pod drzewkami nie traciłem czasu i ostrzyłem sobie ząbki do walki o skarby.
no i co, że deszcz idziemy! 
pogryzę to i już

Gdy przestało trochę padać, to ruszyliśmy w dalszą drogę. Okazało się, że ta dziura w ziemi z górką na środku, którą już widzieliśmy. No od razu czułem coś, że raczej skarbów tam nie znajdziemy, no ale nadzieje ciągle miałem. Niestety gasła ona wraz z kolejnymi krokami przybliżającymi nas do owego zabytku.
Eksploracja ruin była zdecydowanie różna od tego jak sobie to wyobrażałem. Zamiast resztek murów i lochów oraz jakiś mieczy walających się to tu to tam zastaliśmy ziemię, dziurę zarośniętą drzewami i trawę, wszędzie trawę i krzewy.
tu nie ma ruin tu jest trawa i drzewa! 

tu też nic nie ma - oszukałeś mnie! 

dobrze, że nie zabrałem kapelusza i pejcza! 

wracajmy stąd - tu się nie wzbogacę

Rozczarowany i załamany wracałem szybko do auta, chciałem stad jak najdalej uciec i już! Moje marzenia o przygodzie o odkrywaniu i bogactwie rozbiły się o kupę ziemi. Ech i bądź tu marzycielem. Wszelkie zapachy w ogóle mnie nie fascynowały w trakcie powrotu. Pewnie to przez zniszczone marzenia. Dreptałem z nosem w ziemi i w ogóle go nie słuchałem Pana - niech wie, że jestem zły i obrażony!
ech zabytek psia kość! 

wracajmy, odwieź mnie do domu - nie chcę z dobą gadać!

ech liście pożółkłe, takie jak moje marzenia!

Wróciliśmy do domku i od razu położyłem się spać a potem będąc dalej obrażonym na Pana postanowiłem troszkę poprzeszkadzać mu w sprzątaniu. Zresztą znalazła się moja kosteczka, więc postanowiłem spróbować posprzątać ją nim posprząta ją odkurzacz. 
nie dam ci jej ty wredny odkurzaczu!

Potem chwilkę pochodziłem z Fuksją po mieszkaniu, zwłaszcza na balkonie. Chodzenie przerodziło się w ganianie. Tak się dobrze bawiliśmy do czasu aż trzeba było wyjść całą paczką po Panią.

Fuksja na balkonie! 

Uciekła na krzesło

ale ją znajdę

W końcu się zebraliśmy.  Pan ledwo co dał radę się zabrać z rzeczami i naszymi książeczkami. Po tym ostatnim wiedziałem, że jedziemy do weterynarza. Cieszyłem się na taką okoliczność bardzo, bo bardzo lubię tam jeździć. Są fajne zwierzaczki a co najważniejsze miły Wet, który jako jedyny wie co czuję i jak o mnie dbać. 
No jedźmy już no szybko!

Pani odebrana i jedziemy całą rodzinką do Weta. Chwilka oczekiwania i już jesteśmy w środku. Miłe powitanie i Fuksja ląduje na stole. Oczywiście przyjechaliśmy tu z jej powodu, bo ma dostać przedostatnie szczepienie! Najpierw badanie temperatury i serduszka oraz ogólnego stanu zdrowia. Ta małpa tak syczała i warczała, była tak groźna a wszyscy się z niej śmiali. Ja chciałem ją ratować z opresji, ale niestety bawiłem się smyczą.
tu zaraz zacznie warczeć i syczeć

szczepienie!

to spojrzenie mówi wszystko - zabije was i wszystkich ze strzykawkami!

Pan Wet bardzo szybko się się uwiną w wypisywaniu jej książeczki i oznajmił, że jest wielką złośnicą, ale na pokaz. Już mieliśmy wychodzić, gdy nagle Pan wziął mnie na rękach i posadził na stole. Ech nie wiedziałem po co i na co, bo przecież jestem okazem zdrowia. Okazało się, że miły Wet chciał mi spojrzeć głęboko w oczy, moje piękne oczy. Może się zakochał?! No niestety okazało się, że to jest związane z moim łzawieniem co jakiś czas. Werdykt był porażający, moje oczy znowu muszą być zakrapiane i to trzy razy dziennie !!!!!!!!!! No masakra
co ja tu robię ?
to jest wyrok, to koniec!

Po zapłaceniu rachunku, który nie był zbyt mały wróciliśmy do domku, gdzie zwierzęca część rodzinki po tych traumatycznych wydarzeniach poszła spać! W zasadzie tak skończył się dzień. Do ugryzienia
Fuksja śpi na swoim drapaku
ja wygrzebałem kocyk z legowiska i śpię 

no co ? daj mi spać!


Wyniki konkursu po lewej! Gratuluje laureatom i oczekujcie czaderskich zakładek, które będą wysłane na dniach!!

2 komentarze:

  1. ooooooooooo!!! JA JA JA :)
    A tak w ogóle no wiesz, kurcze skarb niejedno ma imię.. patrz taki patyczek to skarb i kostka, a dla innych złote pierdoły

    OdpowiedzUsuń