niedziela, 19 października 2014

Master sik

Od rana był to dzień wyjątkowo aktywny. Oczywiście chwile po 7 gdy jeszcze Borowscy spali ja głośno domagałem się jedzenia. Piszczenie i trącanie nosem było skuteczne bo dostałem jedzonko. Potem to wszystko potoczyło się szybko. Niemal natychmiast po śniadaniu i po porannym seansie Tv ruszyliśmy w drogę. Pojechaliśmy do Gliwic. Nadmienię tylko, że jest to rodzinne miasto moich Borowskich i tam jeździmy na pyszne jedzonko.
W każdym razie wszyscy siedzieliśmy w autku. Tak Fuksja była z nami i zajmowała mi jak zwykle niemal całą kanapę. Noc dojechaliśmy do Gliwic, niemal do centrum. Kot został w aucie a ja z Borowskimi ruszyłem na miasto. Pogoda była taka sobie, czyli nic się nie zmieniło od rana. Oczywiście Pan na tym krótkim spacerku nie zrobił ani jednego zdjęcia, ale jak śpię to zawsze ma aparat. No trudno, w trakcie powrotu niestety rozdzieliliśmy się z Panią, która koniecznie musiała iść drugą stroną ulicy. Ja bardzo chciałem iść z nią i ciągle chciałem przejść na jej stronę. Nie mogłem. Wróciłem do autka gdzie dołączyłem do Fuksji w czekaniu na Borowskich. Ech w tym czekaniu tak się zagoniłem, że zasnąłem. W końcu wróciłem, ale to nie był koniec przygody. Jeszcze czekałem przy drugim sklepie. Czasami sobie myślę, że lepiej by było zostać w domku, ale przecież Oni musza mnie wszędzie ze sobą zabrać.
Po całych tych przygodach pojechaliśmy w dobrze znane mi miejsce. Do mieszkania pełnego kafelek, w którym zjadłem kiełbaskę, a Borowscy ładnie pachnący obiadek. Trochę poganiałem się z kotem. Znaczy ja pokazywałem jej jak wygląda kafelkowe mieszkanie. W między czasie oczywiście chciałem ukraść coś ze stołu. Tak szybko jak się pojawiliśmy tam tak szybko uciekliśmy, nie zapominając o Fuksji. Potem jeszcze sporo zakupów i sporo czekania, aż w końcu wróciliśmy po nocy do domku. Szybkie siku i na pięterku czekała na mnie już pełna miseczka mojego pysznego suchego jedzenia. Potem od razu zabrałem się za spanie, bo byłem trochę zmęczony tym całym podróżowaniem, Fuksja natomiast korzystała ze swojego uroku i tuliła się do Pani.
śpię
Fuksja ciamka 

Nim się zorientowałem był już czas na dworek, a Pan to bardzo przeciągał. Mówił, że za 5 minut wychodzimy i nawet się szykował, ale ja musiałem już natychmiast i się stało. Popuściłem bardzo mało. Rozlało się po całym przedpokoju i wlało nawet do salonu.
Fuksje zamurowało

No tak ja od razu na ziemie i uległość na 110% a Pan twardo na mnie krzyczy i za łapki przeciąga do pokoju zwierzeń. No i zamknęli mnie, a Pan tymczasem posprzątał moja sikawicę. No ko się trochę w tym udzielał a ja za karę siedziałem w zamknięciu. Na dworek wyszedłem dużo później niż miałem, ale już mi się tak bardzo nie śpieszyło.
wypuście mnie jestem niewinny!

W końcu wydreptałem na spacerek. Było to niezwykłe wydarzenie. Mgła wszędzie a wyglądało to bardzo złowieszczo. Krótki i szybki spacer, przerodził się w wielką wyprawę do centrum miasta. Mijałem kilka osób zachwyconych moją psiowatością. Po drodze było też kilku Panów, którzy kpili z poczucia rywalizacji i grawitacji jednocześnie. Miałem okazje aby w spokoju pozować przy wielkich i oświetlonych budowlach naszego pięknego miasta.
o co ja widzę? czemu ten Pan się tak zatacza? coś wywąchał?

pierwszy 
drugi

W końcu po spacerku zmarznięci i zmęczeni wróciliśmy do domku i mogłem się położyć spać. Z pustym zbiorniczkiem mogłem spokojnie zasnąć. Oby wasze zbiorniczki nie były pełne w nieodpowiednich chwilach. Do ugryzienia!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz