czwartek, 9 października 2014

Poza urodzinami

Małe przypomnienie
KONKURS
Z okazji urodzin proponuję również konkurs. Do wygrania będą zakładki, do powstania których przyłożyłem nie tylko łapę, ale i ślinę. Co trzeba zrobić, aby wygrać. To proste!
KRÓTKO I ZWIĘŹLE ZAREKLAMUJCIE MNIE, CZYLI BASSETA O IMIENIU FURIACIK!

Propozycje proszę podsyłać na maila sfuriatowani@gmail.com

 Spośród wszystkich nadesłanych propozycji wybierzemy najładniejszą, a jeśli to będzie niemożliwe,  to po prostu wylosujemy! -w przyszły piątek (17.10.2014)!!!




No dobrze a co robiłem wczoraj poza urodzinowaniem. Oczywiście spacerowałem. Spacerowałem z rana i spacerowałem popołudniu.
Poranny spacer odbył się w naszej okolicy po naszej górze. Spowodowane to było tym, ze rano jacyś Panowie rozkopywali nasz parking i powiedzieli, że jak chcemy tu wrócić to musimy szybko. Tak też się stało. Zapakowaliśmy po odwiezieniu Pani i w drogę. 
Nasz lasek o poranku wydaje się zdecydowanie inny niż popołudniu, a w dodatku skąpany w takim pięknym słoneczku. Zaskakujący jest ten dywan z liści. Taki przyjemny w deptaniu i kolorowy. Na łączce było jeszcze ciekawiej. Skoszona trawa i ta wszechobecna czerwień.
idziemy czy będziesz tu robił zdjęcie! 
ale fajny dywan, może go obsikam? 
wszędzie ten dywan 
ja i żółty dywan w blasku fleszy 
wspomniana łąka

Niestety wszystko co piękne i męczące szybko się kończy. Wracaliśmy wiec do domku, a z tego powodu byłem bardzo smutny
musimy wracać?

W domku w drzwiach czekała na nas Fuksja z którą się przywitałem i minąłem w progu, bo ona zawsze chce uciekać jak my wracamy.
witam i znikam - rzekła Fuksja

Po tym wszystkim przyszedł czas na sen, długi sen. Spaliśmy sobie, tak bo kota Pan przyniósł szybciutko do domku.
powieki robią się coraz cięższe 
i cięższe 
moje urodzin a oni nie pamiętają?!

Po tym śnie poszliśmy na długi spacer. Najpierw odwiedzając Panią i zanosząc jej kilka rzeczy. Ta zapoznała nas z pieskiem, firmowym pieskiem. Nie czułem jakiegoś zafascynowania nim, ale może to przez to, że nawet nie chciał do mnie wyjść! No nic może następnym razem.
witanko

Dość szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy w dalszą pieszą drogę. Przez lasek (ponownie), przez miasto i dotarliśmy do miejsca gdzie jest zębolog Pani i weszliśmy do sklepu. Znaczy ja czekałem na zewnątrz a Pan jakieś rzeczy - pewnie dla kota
dywan

Po tym wszystkim wracaliśmy do domku, jednak z wieloma przystankami na odwiedziny sklepu. Coś powąchałem do kogoś chciałem się iść pobawić
czekam
o tam jakiś piesek się bawi!

W końcu trafiliśmy w okolice, które znam. Dotarliśmy do centrum miasta, naszego miasta. Tam odwiedziliśmy dwa sklepu. Znaczy ja byłem przypięty do słupka i czekałem aż Pan wyjdzie. W między czasie troszkę poszczekałem i słuchałem zachwyty nad swoim jestestwem. Pod domkiem pokręciliśmy się miedzy sklepem, zoologicznym a sklepem z kwiatkami. W zoologicznym uzupełniłem zapasy w zbiorniczku wody. Na koniec spotkaliśmy się z Panią i do domku, a tam to co wczoraj opisałem. Urodzinki

Po wszystkim pospałem i poszedłem na spacer. Razem z Fuksją byliśmy bardzo objedzeni tym naszym mięsnym tortem


chyba nic więcej nigdy nie zjem

Dzionek pełen wrażeń skończył się tak szybko jak się zaczął Do ugryzienia








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz