Ech kobietę łatwo rozpoznać po zachowaniu i nawet nie trzeba jej zaglądać pod ogon. Dziś po pobudce, spacerku i śniadanku moi oczom ukazał się widok od którego mało uszy mi nie odpadły a oczy prawie się wywróciły.
czy to manicure czy może już pedicure?
Po tym zabiegu zaczęliśmy się zbierać na spacerek. Pani, Pan i ja. Fuksja została w domku bo przecież po takich zabiegach musi się wyspać i poudawać butelkę.
Fuktelka
ech z kim ja muszę żyć?
My patrząc na nią jak na wariatkę udaliśmy się na spacerek. Korzystając z ładnej pogody poszliśmy na nasza górę i tak sobie pozwiedzaliśmy okoliczne drzewka. Każda przygoda zaczyna się od siku, które było przy trzepaku. No w sumie nie mogłem się opanować bo jakoś tak mnie mocno przyszpiliło.
sik!!
Początek był bardzo fajny bo dreptałem sobie bez smyczy, niestety do czasu bo na horyzoncie pokazał się wielki kudłaty i włochaty pies. Abym za nim nie poleciał to trafiłem na smycz. Niestety szliśmy w przeciwną stronę, ale nie omieszkaliśmy się obwąchać i przywitać.
idziemy
ostatnie spojrzenie na pieska z łezką w oku
W trakcie spaceru napotkaliśmy wielką przeszkodą, która początkowa wydawała się nie do przejścia i myślałem, że tu zostanę a Oni sobie pójdą. Na szczęście ich przykład sprawił, że zebrałem w sobie wszystkie siły i nabrałem odwagę i przeszedłem - nie zostałem sam i nie musieliśmy się wracać.
czy ja tu zostanę sam?
przeskoczyłem jak komandos
Po tym zdarzeniu w głowach moich Borowskich zrodził się pomysł by odwiedzić sklep z robalem w nazwie. W sumie to fajnie się składa bo był niedaleko nas. W trakcie drogi pomyślałem, że łatwiej wynosiło b się zakupy gdyby zamiast malutkiego i miękkiego portfela wchodzić do sklepu z czym konkretniejszym!
znalazłem zakupoułatwiacz!
Pod sklepem zrobiłem wielki harmider zostając sam. Oni wyszli z zakupami, ale nie wiedziałem co tam mieli, bo schowali to do plecaka. Po reprymendzie wracaliśmy do domku przez osiedla domków i co chwila tylko słyszałem głośne powitania piesków za płotami. Z jednym chciałem się bliżej zapoznać, ale mało mnie nie dziabną w ucho - uratował mnie refleks!
słońce i spacer - czego chcieć więcej?
W domku okazało się, że zakupy były nastawione na nas. W końcu niedawno był dzień zwierząt, więc chyba się nam należało. No ale dostaliśmy puszkę dla kota, nową matę do autka oraz zabawkę dla kota. Dziwną ale bardzo interesująca.
ej Fuksja co się dziwisz?
daj ci pokażę!
zostaw kłapouchy to moje!
Potem oczywiście sen i jedzenie. Wieczorem znowu wybraliśmy się na spacerek. W pierwszej kolejności znowu sklep tym razem ten pod nosem. Po co Oni tam ciągle łażą. Ciągle tylko muszę pilnować ten perymetr.
o już wraca!
Z tego małego wypadu wyszedł wielki spacer do centrum i nad jeziorko. No nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie było już nocy i pod koniec dnia nie pojawił się lekki deszczyk! W sumie jeziorko odwiedziliśmy tylko na chwilkę, bo chciało mi się pić.
na mieście!
wchodzę do swojej miski
W drodze powrotnej byłem już bardzo zmęczony i bardzo poirytowany całym tym zmęczeniem, więc nagle pogoniłem za rowerem. To nie był dobry pomysł, bo po pierwsze Pan mnie ściągnął smyczą a po drugie dostałem niezły ochrzan. I do tego kropiło - tak chciałem do domku! I na szczęście poszliśmy dojadłem i zasnąłem. Mały spacer aby opróżnić zbiorniczek i znowu spanie. Fuksja skacze po mnie, Borowskich łóżku a my próbujemy spać - czyli noc jak co noc. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz