sobota, 11 października 2014

Późne powroty

Wczorajszy dzień z pewnością należy do tych dni czekających. Bardzo długo Pani nie wracała do domku, zamartwialiśmy się o nią, po prostu sobie śpiąc. Wszystko poza tym było całkowicie normalne. Skoro odwieźliśmy Panią to mogliśmy udać się na spacerek. Ruszyliśmy na spacerek po naszym parku nad jeziorkiem. Była ładna pogoda, słońce świeciło jak w środku lata. Jedynie chłodne powietrze i hektolitry rosy zdradzały panującą porę roku. Ostatnio razem z Panem staramy się korzystać z panującej aury jak najbardziej się da. Nie tracimy żadnej okazji aby wyjść, choćby na kilka chwil.
Obserwacja tego jak zmienia się świat, gdy zbliża się zima jest fascynujące. Pewnie za kilka lat do tego przywyknę, ale muszę Wam przypomnieć, że to tak naprawdę moja pierwsza w pełni świadoma jesień. Poprzedniej byłem malutką kluseczką, której świat ograniczał się trojga rodzeństwa, cyca mamy i kilku metrów kwadratowych.
tak to ja w tamtym czasie 
ten w środku to ja

No ale teraz to co innego. Chodzę i wszystko zwiedzam. Wszędzie muszę być i wszystko obwąchać. Chodzenie po tym liściastym dywanie, który teraz wyściela niemal każdy zakątek parkowych i leśnych dróżek. Wczorajszy spacerek urozmaiciła mi piłeczka, niebieska piłeczka, za którą czasami pobiegłem i czasami ją nawet przyniosłem, ale tylko czasami.
o tu jeszcze jest zielono! 
przez te liście nie widzę gdzie rzuciłeś te piłkę. 
jeszcze zielono, ale już się zaczyna 
oooo liściasty dywanik!! 
myślę, że liściasty dywan jest związany z drzewami

Powrót do domku nie był zbyt wesoły, bo jeszcze chciałem pośmigać po dworku, ale trzeba było jeszcze posprzątać w mieszkaniu i zrobić malutkie zakupy. W domku oczywiście położyłem się spać a wszystko samo się zrobiło i nawet nie wiedziałem kiedy. Potem był jeszcze mały wypad kilka zapomnianych wcześniej rzeczy i wielka niechęć do wracania. Olbrzymia niechęć do wracania do domku, bo trzeba wspiąć się na kilka schodów, a poza tym i tak zaraz trzeba będzie schodzić.
no nie wiem czy się zdecyduję wracać!

Przed kolejny spacerkiem pozwiedzałem z Fuksją trochę nasz balkonik. W sumie nie ma tam już dla mnie nic interesującego, ale Fuksja jest nim zafascynowana i nie da się jej stamtąd wyciągnąć.
no wyłaź już, bo chcę iść na dwór

Na dwór nie poszliśmy, ale spędziliśmy sporo czasu na balkonie wypatrując Pani. Ta w końcu się pojawiła a chwilę później była już w domku. Zjedliśmy sobie obiadek i chwilę relaksowaliśmy się. W końcu nocny spacerek potem przed samym snem jeszcze jeden i w końcu wylądowaliśmy w sypialni i zasnęliśmy. Kot w łóżku a ja na legowisku. Tak kończy się dzień. Do ugryzienia!
śpi Fuksja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz