poniedziałek, 3 listopada 2014

W rozjazdach

Kto rano wstaje ten ma piękne widoki. Kto rano wstaje ten może spokojnie pospacerować i cieszy się dniem o wiele wcześniej niż inni, ciągle śpiący. Byliśmy z Panem na spacerku gdy słoneczko dopiero co się obudziło. Wolno podnosiło się nad horyzont aby nas ogrzać
Spacerek należał do grupy szybkich spacerków. Radośnie sobie przeszliśmy na około łąki, którą mijamy idąc na górę Hugona. W dniu wczorajszym chcieliśmy zobaczyć jak wyglądają sprawa na cmentarzu i nawet myśleliśmy aby wejść, ale zrobiło się już późno a w kiszki grały nam marsza z głodu. Zobaczyliśmy co i jak przez płotek i zapadała decyzja powrotu. W trakcie którego spotkaliśmy kilka wielkich i groźnie wyglądających piesków. Niestety nie pobawiłem się z nimi bo Pan trzyma mnie na smyczy. W sumie to pieski miały szczęście bo bym je przegonił po całej łące. Wróciliśmy do domku w sam ran na śniadanko. Znaczy ja jadłem a Pan szykował śniadanie dla Pani i dla siebie. Oczywiście kot podjadał moje jedzonko a potem dopiero zabrał się za swoje.
w tych garażach chyba jest jedzonko

no co?

w trawy

ładnie pachnie, chyba byłem tu wcześniej!

idźmy w stronę światła

tu zrobiłem siku a co!

Potem troszkę sobie poleniuszkowaliśmy, ale nie za długo bo Borowscy w planach mieli wyjazd i jeszcze przed południem zebraliśmy się w drogę. Nawet kot początkowo niepewny swojego losu pojechał z nami. 
ja też jadę?

Zajechaliśmy do Gliwic gdzie dosiadł się na moją kanapę Pan zwykle chodzący z fajką. Dziś jej nie miał i był ładnie ubrany. Zajechaliśmy wszyscy pod wielki budynek. Ludzie zostawili nas w aucie i to mimo mojego wyjątkowo głośnego szczekania. Na szczęście dość szybko wrócili ale byli z jakiegoś powodu bardzo smutni i przybici. Wydaje mi się, że to było to spowodowane rozstaniem ze mną, ale kto to może wiedzieć.
W komplecie udaliśmy się na spacerek do pobliskiego parku, gdzie świecące słońce ogrzewało dywan z liści. Dość dużo ludzi przechadzających się po parku sprawiło, że nie było możliwości abym pobiegał sobie zupełnie swobodnie. Ciągle chodziłem na smyczy. No prawie. Bo od czasu do czasu udawało mi się wymsknąć i cieszyć się wolnością. Krótki spacerek przerywany był zdjęciami jakie Pan robił książka - jeśli chodzi o książki to na pewno sprawa była związania z Panią i jej pasją - czytaniem książek i blogowaniem o nich.
Fuksja z Panem z fajką, ale dziś bez fajki

chwila wolności

wszędzie ładnie, gdzie ja zrobię kupkę?!

TOP MODEL

Fuksja trochę się bała


Całą drogę Fuksja syczała i prawie szczekała na wszystkich przechodniów i zbliżających się do nas ludzi. Wszyscy się zachwycali się nami, ale nikt nie mógł przyjść się przywitać przez tą małą syczącą małpę. Na szczęście jeden Pan się odważył przywitać ze mną olewając całkowicie kota. Okazało się, że miał bassecika i po prostu musiał mnie pogłaskać.
W troszkę lepszych humorach wróciliśmy do autka  i pojechaliśmy coś zjeść do domku pełnego kafelek. Gdy ludzie jedli ziemniaczki i inne takie pyszności ja delektowałem się kiełbaską. Posiedzieliśmy trochę i łobuzowaliśmy trochę. Kot pośmigał po pokojach a ja nie mogłem iść za nim za swoje zaglądanie na stół do talerzy. Musiałem siedzieć przy nogach na smyczy.
Pożegnaliśmy się i przejechaliśmy kawałeczek autkiem i poszliśmy odwiedzić Freda. Po schodach to niemal leciałem aby tylko jak najszybciej zdążyć do misek, które z pewnością są pełne. W drzwiach olałem dobre wychowanie i zamiast witać się ze wszystkim popędziłem do miseczek, pełnych miseczek. Pojadłem, kot też pojadł i tak sobie siedzieliśmy w kuchni rozmawiając o święcie. W sumie to ogólnie plotkowaliśmy o wszystkim i niczym. Nawet zawitał do nas kot, czarny kot o imieniu Milka. Gdy chciałem się z nim przywitać i pobawić to mnie zaatakował, natomiast Fuksja zaczepiała ja i goniła po kuchni.
Fred pozuje (nie idzie mu to ale może być)

Fuksja za zaczepianie Freda dostała ochrzan!

Fuksja atakuje Milkę

Milka ucieka na swoją kuwetę i obserwują jak Fuksja z niej bezczelnie korzysta!

odgoniła mnie

z Panem pozuje do zdjęcia, znaczy oglądam co jest na szafkach

Powrót do domku był szybki bo cały przespałem. Jeszce chwilka spacerku pod domkiem i po schodkach wdrapaliśmy się do domku. Reszta dnia to leniuchowanie połączone z czytaniem książek i oglądaniem TV. W ogóle to wam jeszcze nie wspomniałem, że od jakiegoś czasu Borowscy wstawiają kratkę w drzwi do łazienki abyśmy tam z kotem nie wchodzili i nie pili wody z misek lub prysznica oraz by Fuksja tam nie wchodziła siać koło mopa. Ma jakąś dziwną manie sikania tam, a teraz my nie możemy tam wchodzić. Zapytacie pewnie, czemu po prostu nie zamknie się drzwi, otóż odpowiedzi jest prosta. Lubia jak patrzymy, a tak na poważnie to chodzi o wentylacje i wilgoć czy coś takiego.
wspomniana kratka!

No i to tyle z dnia, pozostało już tylko iść spać do swojego szlafroczka. Spokojnej nocy i do ugryzienia!

wieczorna toaleta w łóżku

po prostu spanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz