wtorek, 25 listopada 2014

Bo do złego trzeba dwojga

Poranek i Pani odwieziona a więc można udać się na spacerek eksplorować jakieś nowe nieznane regiony otaczającego świata. Tymczasem razem z Panem w LaBuni krążyliśmy by rozgrzać silniczek. Ja ten czas po prostu wykorzystałem na podziwianie świata i próbę zgadnięcia, gdzie wylądujemy. Moje nadzieje na przygodę szybko się rozwiały. Autko zatrzymało się dokładnie w tym samym miejscu z którego ruszyło, a więc pod domkiem. Ech znowu zobaczymy te same kąty. Po kierunku spaceru od razu zorientowałem się, że zobaczę te same drzewa
wącham dobrze znane mi drzewo

Na szczęście spacerek nie okazał się całkowitą klapą. Bo Pan przez dłuższy czas rozmawiał przez telefon o naprawie samochodu i jakiś tam wymianach. Dzięki temu biegałem sobie jak i gdzie chciałem niestety ciągle na smyczy. Pan zupełnie nieświadomie i bezwładnie za mną latał będąc zajętym rozmową. Tak te chwile dobrze spędziłem.
a pod górę

aaaaa ścieżka

aaaaaaa no skończ już

kijek?

pod drzewem

W pewnej chwili skończył Pan rozmawiać przez telefon i chwilę później założył mi smycz asekuracyjną. Zupełnie nie rozumie czemu nie zrobił tego wcześniej, no ale cóż kto go zrozumie. Teraz mogłem sobie pobiegać do woli, trzymając się jedynie przybliżonego kierunku marszu Pana. Raz byłem dalej raz byłem bliżej. Czasami zdarzało się, że za krzaków nie widziałem Pana a On nie widział mnie. Wówczas szybko reagowałem na jego wołanie i biegłem w te pędy.
o jesteś

Wącham liście

a ja idę teraz tam!

jestem

na tel lotniska dla szybowców (podobno)

no i co robisz zdjęcie?

ty idź ścieżką, ja pójdę przez dzikie ostępy 

no co się tak guzdrasz, znowu muszę na ciebie czekać

krzywię się na twoje powolne tempo

mam patyczek i jestem szczęśliwy

jak to już wracamy?

No niestety spacer mimo wszystko był fajny, ale bardzo krótki. No nic trudno, lepsze to niż nic. W domku przywitałem się z Fuksją i poszedłem spać. Zresztą to samo uczyniła Fuksja i o dziwo Pan. Ten położył się na kanapie i niemal od razu zasnął. Coś mi się wydaje, że chyba się źle czuł. Ja spokojnie byłem przy nim śpiąc na swoim legowisku i tylko co jakiś czas sprawdzałem czy wszystko z nim w porządku. 
jak się czujesz?

Tymczasem Fuksja to zupełnie inna sprawa. Ta łaziła po Panu i tylko cyckała raz jeden palec, raz drugi. Najważniejsze jest to, że ona bardzo natarczywie wtulała się w Pana. Nie wiem czy mu tym pomagała, ale na pewno co jakiś czas Go budziła. W każdym razie po południu Pan się czuł już trochę lepiej więc zabrał się za porządki. Troszkę mu w tym pomagałem, a ponieważ nie było tego dużo to szybko się uwinęliśmy. No dobra w zasadzie ogarnęliśmy tylko powierzchownie największy bałagan. Fuksja tymczasem siedziała w internecie. Mając dostęp do całej wiedzy świata za pośrednictwem internetu, ona oglądała... a zresztą co Wam będę mówił zobaczcie sami na zdjęciu.
tak ogląda siebie w internecie

będziecie jeszcze długo hałasować?

Po całej operacji wybraliśmy się całą trójką do auta i pojechaliśmy po Panią. Tak dokładnie, dobrze przeczytaliście, całą trójką.  Ja zasiadłem na swojej kanapie, a Fuksja zamiast siedzieć w swoim transporterku na mojej kanapie, to siedziała z przodu na fotelu pasażera i to bez transporterka. Pan zaszalał i wziął ją ze sobą tak na żywioł, bez najmniejszej ilości pasów bezpieczeństwa. Zresztą Fuksja jeszcze nie ma swojej obroży ani smyczy bo Borowscy nie potrafią się zdecydować na jakieś eleganckie i ładne. Nie chce Im mówić, że po mnie jest tyle wspaniałych rzeczy. Fuksja korzystała ze swojej swobody i w trakcie jazdy i czekania na Panią latała wszędzie. Nawet przychodziła do mnie na chwilkę a potem gdzieś uciekała.

ucieka z fotela

na podszybiu

Szybciutko wróciliśmy z Panią do domku, gdzie zjedliśmy pyszny obiadek. Znaczy ja ze swojej miseczki suchą karmę, Fuksja ze swojej suchą i mokrą a Oni jedli zupkę. Szczęśliwy szykowałem się do spania, ale tu niespodzianka - wychodzimy. Jedziemy do Chorzowa. Pani zniknęła a my z Panem przeszliśmy się na krótki spacer w deszczu. Przy okazji zostałem bardzo dokładnie fajnie wyczesany za pomocą rękawicy, która bardzo dokładnie zbierała moją mokrą sierść.
Szybko wróciliśmy do domku po drodze robiąc małe zakupy. W domku z Fuksją troszkę poganialiśmy i przyszedł czas na zasłużony sen. Spaliśmy sobie smacznie, nawet Fuksja. Tymczasem nieopacznie Pani zjadła owoce, Pan zresztą też i moje spanie się skończyło. Zjedli sobie a nam zostawili skórkę z banana.  No i do spółki z Fuksją zabraliśmy się za nią. Cała akcja miała cztery etapy, a trzy z nich przedstawione zostały na zdjęciach. Czwarty etap to konsumpcja, a w zasadzie zlizywanie miąższu. Było smaczne. 

podchody

bezczelna kradzież


ucieczka

Tak skończył się nasz dzień i położyłem się spać na swoim legowisku, tak sobie spałem do czasu aż Pani nie zdecydowała się na pójście spać do sypialni. Pan jeszcze chwilkę był w salonie a ja nie zważając na niego położyłem się na kanapie. Nic nie mówił tylko się uśmiechnął. Chwilę potem poszedł a ja za nim i zasnąłem jak kłoda na swoim szlafroczku. Fuksja oczywiście szalała na łóżku cyckając palce Pani i wciskając się pod kołdrę. Do ugryzienia!
w legowisku

na kanapie

2 komentarze: