niedziela, 9 listopada 2014

Skarpetkowa samotność

Rano po pobudce poszedłem z Panem na spacerek. Nie był to długi spacer, ale na pewno był sto spacer bardzo owocny. Przeszliśmy się tylko w najbliższym otoczeniu naszego bloku bo aura była niesprzyjająca. Co prawda było trochę ciepło, ale ciągle z nieba kapał deszcz.


tu nie pada!

testuje kamulfarz

Spacerek nie był zbyt długi bo w domku czekało na mnie śniadanko. Pyszna pełna miseczka mojego suchego pokarmu. Nie wiem jak Borowscy to robią, ale to moje jedzonko prawie nigdy się nie kończy. Potem przyszedł czas na zabawę i przede wszystkim na wypoczynek na moim nowym czerwonym dywaniku.
ale on jest duży

ale smaczny

jaki wygodny!

Tak sobie cała nasza piątka leniuchowała przy telewizorze i w łóżeczku. Nagle poszedłem z Panem na malutki spacerek aby załatwić co ważniejsze rzeczy. Niestety spacer ten okazał się podpuchą i wielkim kłamstwem. Chwilę po powrocie do domu okazało się, że będę musiał zostać tylko z kotem w domku. Trochę protestowałem za co wylądowałem w kagańcu. Piszczałem troszkę, ale nikt nie wrócił więc dałem sobie spokój i poszedłem ganiać się z Fuksją. Narobiliśmy trochę bałaganu, ale gdy przyszedł Pan to wszystko co złe się skończyło. Przywitał się ze mną i szybko wyszliśmy, by na dole spotkać Panią i Wiki. One poszły do domku a ja mimo iż bardzo chciałem wracać to musiałem z Panem pospacerować po osiedlu. Tak sobie chodziłem i piszczałem aby wracać do domku ale mimo wszystko zrobiłem wszystko to co powinienem. W końcu wracaliśmy powolutku do domku zatrzymując się na chwilę przy pobliskiej restauracji. Chwilkę poczekaliśmy i nagle do nas wyszedł Pan dając wielką torbę i pudło. Wszystko cieplutkie i tak ładnie pachniało aż mi ślinka ciekła. Udaliśmy się do domku co sił. Byłem podekscytowany bo nie mogłem się doczekać, aż zabierzemy się za te przysmaki ukryte pod pudłami i workami. 
W domku szybko zabraliśmy się za zawartość pudełka. Znaczy "człowieki" się zabrały a ja z Fuksją mogliśmy tylko patrzeć. 

No dobrze Fusksja zwykle po prostu spała na początku, ale z czasem i ona ruszyła na zdobywanie jedzenia. Ona ma z tym trochę łatwiej bo może sobie włazić na stół. Jak ja bym wlazł na stół jakimś cudem, to ten najnormalniej w świecie by się załamał.  Tak więc razem z Fuksją obeszliśmy się smakiem, a nie przepraszam dostaliśmy pudełko po pizzy które było czyste i ledwo co pachniało posiłkiem. No nic w sumie dobre i to. W sumie to tak jakbym jadł pizze ale trochę mniej. Po chwili jednak przerzuciłem się na pasek, który wręczyła mi jakiś czas temu Pani a w końcu usnąłem, ale tylko na chwilkę bo zbliżała się pora kolacji
moja pizza

pasek jest fioletowy

kot śpi a ja niedaleko!

Kolacja była swego rodzaju świętem dla mojego brzuszka i podniebienia. Były to tak zwane dupki z pizzy (jej brzegi) wymieszane razem z kiełbaską. W dodatku była tego cała miseczka. Jadłem to z takim apetytem, że aż uszka mi się trzęsły. Czułem się jakbym po raz drugi w tym roku obchodził urodzinki.
czyż to nie pokarm bogów ?

W ramach wdzięczności dla moich Borowskich postanowiłem pomóc Im w pracach domowych. Ponieważ w domu błyszczało a kolacja była już zjedzona to postarałem pomóc w zdejmowaniu prania. Tak więc zaciągnąłem do tego Fuksja  zaczęliśmy od zdejmowania skarpetek. Gdy już wszystkie zleciały to zbierałem je i chciałem zanieść pojedynczo do komody w sypialni. Niestety po drodze był stół w salonie pod którym instynktownie się zatrzymywałem i ciamkałem w pyszczku skarpetki. Po chwili zapominałem co ze skarpetkami miałem robić i zostawiałem je pod stołem i wracałem po następną i tak w kółko. Pod stołem zebrała się niezła kubka co wyraźnie zdenerwowało Borowskiego. Pan nie szczędząc cierpkich słów założył mi kaganiec i kazał iść do siebie. 
kaganiec? ale za co!

W sumie takie coś wyłącza mnie niemal natychmiast. Od razu położyłem się spać. Obudziła mnie Pani zdejmująca skarpetę i Pan wołający mnie na spacerek. Późno w nocy razem z Fuksją pochodziliśmy po okolicy. Szybki powrót do domku i już chciałem położyć się spać, ale nasi "Człowieki" oglądali do późna TV gdzie ciągle śpiewali i komentowali. Nawet nie mogłem sobie spokojnie pospać. Jak się w końcu zdecydowali iść spać, to ja niemal od razu zasnąłem na podusiach w sypialni. W środku nocy przedreptałem do salonu gdzie spała Wiki. Nad ranem zaryzykowałem wdrapania się do niej, ale szybko mnie wygoniła. Kot całą noc spał przy Pani i cyckał jej palec. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz