wtorek, 11 listopada 2014

Szczotka zazdrości

Poranek zapowiadał się naprawdę ładnie. Wykorzystując taką pogodę udaliśmy się z Panem na. W zasadzie pojechaliśmy nad jeziorko, nad którym byliśmy ostatnio. Różnica była oczywiście widoczna gołym okiem. Wtedy nie było słońca a teraz już świeci z pełną mocą. Znaczy się jeszcze rozkręcało jak przyjechaliśmy, ale potem było już jasne i mocne niemal jak w środku lata - tylko trochę niżej
Spacerek był bardzo udany. Powędrowałem trochę bez smyczy. Niemal na samym początku spotkałem miłego i fajnego pieska z którym się przywitałem. Niestety nie było nam dane się pobawić, gdyż on popędził za swoim Panem, a ja poszedłem za swoim - jeszcze na smyczy. Obeszliśmy jeziorko nie pijąc z niego nawet kropelki. Od chwili gdy zwolniło się miejsce w moim brzuszku mogłem sobie pobiegać z lekkością i łatwością.
pierwsze kroki 

jeszcze nad jeziorkiem

idziemy

ojej czemu ten piesek sobie poszedł

no w końcu pusty


Chodziliśmy głównie w lasku, ale także po opuszczonym i zarośniętym parkingu. Ja ciągle ganiałem za jakimś tropem, co chwilę uciekając Panu z pola widzenia. Potem już tylko słyszałem jego nawoływanie. Raz nawet mnie oszukał. Zawołał a ja po dłuższej chwili pobiegłem w stronę głosu, ale Pana tam nie było. Byłem już przerażony, ale On wyłonił się zza drzewa. Oczywiście ucieszyłem się, że się znalazł i się przywitaliśmy. Od tej chwili przestałem odchodzić a raczej odbiegać od Pana.  Wędrowaliśmy sobie już trochę zmęczeni a wokół kusiły zapachy wszędobylskich śmieci. Ledwo udało mi się opanować.
o chyba 50 groszy leży

w lesie jest fajnie

o znowu robisz mi zdjęcie

zapozuję

no co krzyczysz biegnę już

o jaki smaczy

co się denerwujesz przecież jeszcze cię widzę

pozuję

no już idę

ojejku gdzie jest Pan ?

Przyszedł czas na powrót, po drodze udało mi się znaleźć mój ulubiony patyczek. Chwile z nim pochodziłem, ale bardzo szybko mi się znudził. Znowu przeszliśmy przez lasek i w końcu wylądowaliśmy na łące nieopodal jeziorka. Tak więc byliśmy już bardzo blisko autka. Cała łąka była rozświetlona w słońcu i dało to okazję do mistycznego zdjęcia. W końcu zawędrowaliśmy do jeziorka i udaliśmy się do autka by wrócić do domku.
mój ulubiony patyczek

już mi się znudził

wącham

trochę biegnę

mistycznie

piję wodę

wracajmy

W domku nie było w zasadzie czasu na spanie, bo Pan niemal od razu zabrał się za montowania dodatkowego oświetlenia i wentylacji w łazience. Wiercił, przeciągał przewody i je ze sobą spinał. Trwało to trochę czasu i ja obserwowałem to z dość daleka natomiast Fuksja niemal ciągle kręciła się pod nogami Pana. Po sprawdzeniu i ogłoszeniu pełnego sukcesu Pan zabrał się za sprzątanie.
Fuksja sprząta

Małe sprzątanie przerodziło się w porządkowanie całego mieszkania. Odkurzacz pracował chyba dobre 5000 godzin aby wyzbierać całą czarną sierść Fuksji, która była na podłodze. Trochę to dziwne, że sierść była taka długa, no ale przecież każdy wie, że natura bywa zaskakująca. W połowie sprzątania Pan zabrał mnie aby wyrzucić śmieci i wyczesać. Okazało się, że ta sierść z podłogi mogła być w niewielkiej ilości moja. Przyjemne wyczesywanie przyniosło rezultaty w postaci sporej kupki włosów która wylądowała w koszu na śmieci.
ojej się mały zrobiłem

Po dokończeniu śniadania i przygotowaniu części obiadku ruszyliśmy w drogę, po Panią. W ogóle to muszę nadmienić, że udka z kurczaczka smakowicie wyglądały, tylko nie rozumiałem, dlaczego są tylko dwa. No trudno może w piekarniku się jakoś rozmnożą.  Całą drogę o tym rozmyślałem. Odebraliśmy Pani zapakowaliśmy jakieś wiaderka do bagażnika i pojechaliśmy do domku (oczywiście zahaczając o sklep).
W domku dzień bardzo zwolnił. Pani była bardzo zadowolona z oświetlenia w łazience. Porównała je do południowego słońca na chorwackiej plaży. To chyba dobrze bo, się uśmiechała. Potem zjedli obiadek, a ja z Fuksją tylko mogłem na to patrzeć. Kuleczki ziemniaczane, marchewka z groszkiem i kurczak. Na prawdę chciałem spróbować, ale nie było mi dane. Nawet Fuksja się nie załapała. Po wszystkim położyliśmy się spać.
śpię

Fuksja śpi u Pani na rękach - jak zwykle


Po wyspaniu się zacząłem się troszkę przeciągać i łobuzować aż w końcu Pani zabrała się za wyczesanie Fuksji. Oczywiście byłem zazdrosny i nie rozumiałem dlaczego nie ja. Próbowałem się wkręcić na kanapę i niepostrzeżenie podmienić Fuksje - nie udało się.
zamiast się cieszyć to ta walczyła

no jestem lekko zazdrosny

może też mi się uda!

Niestety moje starania zostały przerwane koniecznością wyjścia na krótki spacerek. Ten był dość owocny i rozluźniający. Pan niemal cały czas gadał przez telefon z Panem z Fajką jak mi się wydawało. Spacerek nie trwał zbyt długo i na szczęście szybko wróciliśmy do domku aby spać. Niestety nie było to takie łatwe bo Fuksja była w trybie zabawa i polowanie. Tak więc zamiast sobie spać, to musiałem znosić jej łobuzowanie. Późno w nocy udaliśmy się spać do sypialni za Borowskimi i tak właśnie skończył się nasz dzionek. Do ugryzienia!
Fuksja namierza cel

bawi się z Panem

poluje 

zawsze musi mnie obudzić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz