Rano długo musiałem nakłaniać Borowskich do pobudki, śniadania i do wyjścia. Na szczęście w końcu się udało i po wszystkich przygotowaniach i założeniu Pani bionicznej nogi udaliśmy się do autka. Szybka podwózka Pani i w drogę na spacer. Jednak nie było tak łatwo
Nim mogłem rozprostować nogi na spacerku niestety musiałem spędzić czas w mytym aucie. Pan zatrzymał się na myjni i zostawiając grającą muzykę wysiadł i porządnie pucował auto. Chciałem mu w tym pomóc ale musiałem siedzieć w środku. Zupełnie nie wiem czemu nie mogłem mu pomóc, przecież mam taki cudowny jęzor nadający się do takich celów. Niestety gdy moje prośby nie skutkowały przeszedłem do gróźb a w końcu do błagania. Ostatecznie sam chciałem zostać umyty, ale ta prośba też nie została zaakceptowana przez Pana.
no weź, też chcę pomóc w myciu!
proszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No i trochę smutny pojechałem na spacer, bo straciłem taką okazję na ciepłą kąpiel. Zatrzymaliśmy się przy parku "Skałka" i raz dwa wyskoczyłem aby pochodzić. Najpierw spotkałem miłego i małego pieska z którym chwilkę się pobawiłem. Niestety szybko się rozstaliśmy i poszliśmy w swoje strony. Chwilę później spotkałem jakąś Panią, która zachwycał się mną. Jak zawsze nie obyło się bez głaskania i komentowania mojej linii, postawy i tego jakim jestem fajnym pieskiem. Okazało się, że Pani miała kiedyś bassecika, ale niestety odszedł po 14 latach:( Ech cieszę się, że mogłem choć na chwilę przywołać miłe wspomnienia.
idziemy
czas na siku
zaplątałem się, ratunku!
cześć kaczuszki!
Chwilę później moim oczom ukazała się grupa biegających całkiem swobodnie piesków. Nie mogłem tam nie podjeść i nie dołączyć się do ich zabawy. Pan nawet nie protestował i przystał na mój pomysł bardzo szybko. Na miejscu okazało się, że są tam niemal same dziewczynki. Na początku byłem troszkę zszokowany taką ilością piesków i nie wiedziałem co mam robić. Na szczęście po chwili doszedłem do siebie i zacząłem z pieskami zabawę. Pan tymczasem bawił się z wielkim białasem w przeciąganie sznura.
Początkowo tylko biegałem za pieskami, które biegały za piłeczkami. W końcu zmęczony i niemal padnięty z jęzorem wywieszonym niemal do ziemi chwilę odpoczęłam. Potem w sumie skoncentrowałem się na zabawie z jednym pieskiem. Takim ładnym czarnym z którym nawet się siłowałem. W miedzy czasie obecne właścicielki sfory zachwycały się moimi uszami, wołały mnie i głaskały. Ja w sumie nie zwracałem uwagi na ich wołanie. W sumie w takich warunkach jakie tam panowały to nawet na wołania Pana nie reagowałem. Ech taką mam naturę gdy się czymś zainteresuje
o tam są pieski!!
biegnę za nimi!
ten biega za piłką a ja za nim
obwąchiwanie
podchody
początki siłowania
nie uciekaj!
Po długiej zabawie pożegnałem się ze wszystkimi i poszedłem do autka. Troszkę smutny ale zadowolony i zmęczony wróciłem do domku. Tylko na chwilkę, bo Pan po chwili zaczął się ładnie ubierać i mnie zabrał. Pojechaliśmy wcześniej niż zwykle po Panią i pojechaliśmy do Bojkowa. Tam był Fred i jego opiekunka. Cieszyłem się z tego faktu i nie przeszkadzało mi to nawet, że Pani i Pan pojechali sobie. Ja zostałem i po dłuższym czasie pojechałem do domu Freda. Tam strasznie leniuchowałem i objadałem się aż mi prawie brzuszek pękł.
W środku nocy Pan i Pani wrócili. Ja od razu poszedłem na spacer z Panem i poszliśmy do domku z kafelkami, gdzie po przywitaniu zażądałem wody. Żądanie wyglądało tak, że leżałem przy drzwiach do łazienki, za którymi dostaje wody. Co jakiś czas je szturchałem nosem i nawet piszczałem. Poskutkowało i wody dostałem. Opiłem się jak bąk i po kilkunastu minutach udaliśmy się do autka. Po chwili wróciła Pani i udaliśmy się do domku. Borowscy byli podekscytowani bo został otwarty kawałek drogi po której jakiś czas temu chodziłem i spacerowałem. Niby nic wielkiego, ale teraz jeszcze szybciej będziemy mogli dojechać do Freda. W domku od razu położyłem się spać, bo było już bardzo późno. Tylko przez sen słyszałem jak Pan denerwuje się na Fuskje, która zrzuciła kwiatka z parapetu. Rozsypana ziemia po całym pokoju została tak na noc, bo Borowscy nie mieli już siły na porządkowanie. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz