piątek, 7 listopada 2014

Samotność we dwoje

Po piszczące pobudce pojechaliśmy z Panem do Gliwic, gdzie musiałem  chwilę poczekać w aucie. Na szczęście trochę pospałem. Pan przyszedł tak szybko jak mi zniknął i poszliśmy na szybciutki spacerek po okolicy. Na nieszczęście nie było zdjęć, a była taka ładna okolica i te kolory. No trudno może następnym razem.
Potem dość szybko podjechaliśmy do domku z kafelkami, gdzie uzupełniłem poziom płynów w zbiorniczku i chwilkę się zrelaksowałem na kafelkach. Chwilkę też łobuzowałem próbując dostać się do jakiś przysmaczków. Okazało się jednak, że lepiej wychodzę na ładnym i porządnym zachowywaniu. W zamiana za grzeczność dostałem kiełbaskę i kilka kawałków szynki. Teraz byłem już naprawdę gotowy na wyjścia. Poszliśmy na spacerek wokół jeziorek na którym były jak się okazało niezbyt przyjazne łabędzie.
relaks na kafelkach

picie z miseczki

Jak wynika z moich dotychczasowych obserwacji łabędzie to dziwne "ryby" Jak się piesio zbliża do wody to podpływają, ale nie po to by się przywitać czy też czymś poczęstować gości a jedynie by syczeć i stroszyć piórka. W ogóle co to za ryba z piórami i dziobem. Prawie jak kaczka, ale w przeciwieństwie do kaczek nigdy nie widziałem jak łabędzie latają, wiec muszą być rybami. Tylko ryby ciągle żyją w wodzie.
cześć, czemu syczycie? Ja chce się tylko przywitać

nie chcecie się witać? to ja się napiję

dajcie już spokój zaraz sobie pójdę
 o jacie idźmy tam, idźmy dalej

Po tym niemiłym spotkaniu udaliśmy się dalej i do czasu aż wsiadłem do autka ciągle rozbrzmiewało mi w uszach to syczenie. Po drodze między drzewami spotkałem Pana który się mną zachwycał i jego szczekającego pieska, który ciągle uciekał. Tak zrelaksowany i wypoczęty udałem się do autka aby sobie spokojnie zasnąć. Bardzo lubię się relaksować w autku na swojej kanapie i ucinam tam sobie najlepsze drzemki jakie można sobie wyobrazić. W gruncie rzeczy to wychodził bym z tamtą tylko aby zrobić psie sprawy. Na tej kanapie nawet mógłbym jeść. W sumie zawsze ciepełko i nie kapie na głowę, czego pies taki jak ja może chcieć więcej. Niestety autko dojechało pod domek i trzeba było wysiadać i wgramolić się do domku. Przywitałem kota i kontynuowałem tak brutalnie przerwaną czynność jaką jest spanie!
Spanie przerwało nam sprzątanie jakie urządził Pan. Wszystko to było jednak winą Fuksji, bo przecież zrzuciła kwiatek. Robota okazała się bardzo trudna. Zmiotka, odkrzacz a potem przesadzanie kwiatka i znowu zmiotka i odkurzacz. Tak bardzo z Fuksją się zaangażowaliśmy w to sprzątanie, że aż zostaliśmy wyproszeni z pokoju, a raczej wyprowadzeni, a przecież tylko chcieliśmy pomóc!
ja tu tylko sprzątam!

Przed obiadkiem nagle Pan wyszedł głośno informując mnie, że zostaję. Czekałem cierpliwie na jego powrót pod drzwiami. W tej czynności towarzyszyła mi Fuksja. Nie było go całe wieki, ale nie płakałem, byłem dzielny. Tak sobie leżeliśmy na wycieraczce gdy nagle zjawił się Pan przywitał z nami i powiedział, że jesteśmy dzielni. Gdy udał się w okolice wagi i suchej karmy wiedziałem, że końcu przyszła pora na obiad. Zjedliśmy go ze smakiem, bo ja już nie jem sam - zawsze, ale to zawsze towarzyszy mi Fuksja, czasami nawet jest pierwsza przy misce.
obiadek

P:o jedzeniu znowu trzeba było posprzątać, a więc odkurzacz i mop poszły w ruch. Po tym wszystkim poszliśmy na spacer odwiedzić Panią. Tylko na chwilkę do niej wpadliśmy i wróciliśmy do domku robiąc przy tym całkiem spore kółko po naszych łąkach. Bardzo szybko zapadł zmrok i zrobił się chłodno . Najgorsze było to, że czasami nawet nie wiedziałem gdzie byliśmy. Zresztą było mi odrobinę smutno w trakcie spaceru, bo zostawiliśmy Panią, która mi tylko śmignęła gdzieś przed oczami.
oznaczam drogę powrotną

o liście

trawka!

liście i trawka

sama trawka

ja przy drzewku

Wróciliśmy do domku, a Fuksja zamiast się z nami witać w drzwiach, skorzystała z okazji i czmychnęła między nami i pobiegła piętro wyżej. Pan ją szybko złapał i zamykając za sobą drzwi dość dostanie poinstruował, że tak nie wolno. Potem pospaliśmy, bo co innego było robić jak jeszcze Pani nie było. Nagle Pan wstał i znowu nam oznajmił, że zostajemy. Ech to wszystko przez ten telefon, bo gdy tylko dzwoni to zaraz jest ruch i coś się zmienia.
ale jak to zostajemy?!!!

Tym razem trochę popiszczałem i nawet raz szczeknąłem, ale Pan szybko otworzył drzwi i oznajmił mi, że robię źle. Spytacie skąd to mogę wiedzieć? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta, Pan powiedział "Żle" Na szczęście szybko wrócił, a ponadto zostawił nam lampkę i komputer włączony. Wrócił z Panią, a więc mogłem spokojnie się przywitać i po kolacji zasiąść do oglądania TV - niestety niewiele pamiętam, bo niemal od razu zasnąłem. Obudził mnie dopiero ubrany Pan, który oznajmił mi, że idziemy na dworek. Poszedłem na szybki spacerek, ale nie byłem tam sam z Panem. W bluzie Pana ukryta była Fuksja, która wszystko obserwowała z góry. Po powrocie do domku przyszedł czas na spanie właściwe w sypialni. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz