piątek, 21 listopada 2014

I'll be back

Rano po pobudce Borowscy znaleźli dwie malutkie niespodzianki. Co to było a co najważniejsze jak powstało, będzie tylko Fuksji i moją tajemnicą. My wiemy, a Pan musiał posprzątać. No co zrobić, taka jego rola.W sumie lekko zaspani i jak zwykle spóźnieni po śniadaniu i posprzątaniu udaliśmy się do weterynarza, wcześniej odwożąc Panią.
Autko się zatrzymało na parkingu, Pan zabrał kota i poszedł zapominając o mnie. Resztę historii znam z opowiadań Fuksji. Okazało się, że została wyproszona ze swojego transporterka i przejął ją Pan Wet. Mimo iż syczała to ją pogłaskał i trzymał na rękach. Fuksja się trochę uspokoiła, ale nadal była dość zła. Pan Wet jej pooglądał oczka i uszy i stwierdził, że raczej wszystko jest ok. Jednak trzeba ponownie odrobaczyć. Więc Pan dostał trzy wielkie strzykawy pełne pasty, zapłacił i wyszedł. Oczywiście nie zapomniał o Fuksji, bo zapakował ją do transportera i wrócili do mnie.
strzykawy, igły to tylko zatyczki

Role się odwróciły. Pan poszedł ze mną na spacer zostawiając Fuksję w autku. Ta poszła sobie spać, jak to ona. My z Panem udaliśmy się na miasto, zobaczyć co i kto a przede wszystkim jak w nim piszczy. Pochodziliśmy troszkę, ale niestety nie spotkaliśmy nikogo bardzo zainteresowanego mną. Na szczęście miałem okazje załatwić swoje psie potrzeby i powąchać to i owo. 
W ogóle to muszę się pochwalić, że jestem coraz bardziej sprawny i inteligentny. Jeśli między mną a Panem pojawi się słupek to sprawą oczywistą jest, że się zawinie na nim smycz. Kiedyś była to dla mnie sytuacja niezrozumiała i kończyło się płaczem i pomocą, ze strony Pana. Obecnie zawsze wiem, że trzeba zawrócić i przejść obok słupka z tej samej strony co Pan. Niestety nie zawsze tak jest i czasami zaplątuje się jeszcze bardziej, ale to przez swoje gapiostwo, bo zapominam zwrócić uwagę z której strony słupka przeszedł Pan. Wczorajszy dzień praktycznie przeczył całemu mojemu rozwojowi. Każde zaplatanie smyczy na przeszkodzie, kończyło się tworzeniem przeze mnie jeszcze większego problemu, podkreślam, każde. Ponadto aby najłatwiej jak to możliwe wywąchać co się w świecie dzieje, należy chodzić pod samymi ścianami. Nie inaczej robiłem w dniu wczorajszym podczas miejskiego spacerku. Nie raz się tak zamyśliłem i tak zawąchałem, że wpadałem na różne przeszkody, takie jak stosik kostki brukowej, albo rura z jakimiś mediami. Ech do teraz na samo wspomnienie boli mnie trochę głowa. 
Ogólnie na spacerku był w miarę spokój. Prawie nie było trawniczka, ale udało się zrobić to co trzeba. Przeszliśmy obok kilku opuszczony, ale i nie tylko budynków. Jedne piękniejsze inne nie. Od czasu do czasu spotykałem ludzi za którymi wyjątkowo bardzo chciałem iść. Może pachnieli pieskiem, albo mieli dobrą aurę, a może mieli kiełbaskę wśród zakupów. Koniec końców spacerek dobiegł końca. I wróciliśmy do autka i kota a potem do domku

początek 

o tu można posikać

ojej wszystko zamknięte, a chciałem zjeść kiełbaskę

skrawek trawki

ojej opuszczone

sam w wielkim mieście

na każdą pogodę spacer dobrze robi

i dyskretnie śledzę
pod drzwiami dopadła mnie "łapa sprawiedliwości"


W domku razem z Fuksją od razu zabraliśmy się za spanie. Nie trzeba było długo czekać na efekty tego naszej pracy. W sumie Fuksja to spała większą część dnia, tylko od czasu do czasu się przebudzając i chwile łobuzując. Tak patrząc na te zdjęcia, zaczynam dochodzić do wniosku, że moje legowisko dzienne się coraz bardziej kurczy. Ech chyba piorą je w za wysokiej temperaturze.
śpi kot

śpię i ja

walka, a raczej sparing

Nie robiliśmy wielu problemów w domku, ba nawet próbowaliśmy co nieco pomagać w sprzątaniu, ale było to jak zwykle bardzo utrudnione bo nie potrafimy obsługiwać odkurzacza i mopa. No może kiedyś w końcu nam się uda, ale puki co to Pan musi wykonywać tą całą trudną i brudną robotę.
bym ci pomógł, ale nie mam kciuków

Gdy Pani długo nie wracała poszliśmy z Panem na spacer. Przeszliśmy się po osiedlu i rozprostowałem kości. Załatwiłem psie sprawy i troszkę zmęczony wracałem do domku. Tutaj czekała mnie niemiła niespodzianka, albowiem razem z chorowatą Fuksją musiałem zostać sam w domku. Raz mi się szczeknęło, ale Pan mnie szybko uciszył otwierając drzwi i każącym głosem oznajmił, że robię źle. Zamknął drzwi i zniknął. Trochę się przejmowałem tym faktem, ale na szczęście zostawił grającą muzyczkę, więc nawet nie zauważyłem kiedy minął czas samotności we dwoje i  pojawił się nie tylko Pan, ale także Pani a w dodatku mieli wielkie pudło.
Przywitałem ich bardzo wylewnie, ale się nie zsiusiałem. Kiedy opanowałem emocje i usiadłem jak mnie prosili dostałem pyszną przekąskę w postaci kiełbaski
no już jesteście, na całe szczęście.

Po opanowaniu wszystkich niepokoi i nieporządków zabraliśmy się za otwieranie pudełka z prezentami i szykowanie kolacji na którą miał być obiad. Zaczynając od pudełka. Jego zawartość to tylko jakieś nudne rzeczy dla Fuksji, a w dodatku nic tam nie było dla mnie, ani jeden woreczek. Bardziej od zawartości zafascynował nas, a przede wszystkim Fuksje pudełko.  Najpierw ona w nim przesiadywała, a później ja  je trochę ogryzłem.

zawartość pudełka i znudzeni My!
pudełko


Gdy na patelni piekły się marcheweczki ale frytki to Pani i Pan podali pierwszą dawkę leku Fuksji. Początkowo jadła go ze smakiem ze strzykawki, ale szybko jej się znudziło i odmawiała przyjmowania w takiej postaci lekarstwa. Pomimo zmuszania nie dawała się, a ja głośno jej pomagałem próbując ratować ją z opresji. Pani w końcu wpadła na pomysł, aby podać jej jedzenie na ręku jak pastę na odkłaczanie. To był strzał w dziesiątkę.
no dobra tak zjem, powiedziała Fuksja

Po takich emocjach przyszedł czas na spanie, należało się nam jak latu słońce. Tak więc zasnęliśmy zaraz po jedzeniu. Kilka fryteczek i marchewek spadło na ziemię.



W trakcie naszego spania Borowscy zabrali się za oglądanie filmów. Wydawały się być ciekawe, raz ciche raz głośne. Postanowiłem więc dość mocno uczestniczyć w oglądaniu i zachęcić do tego Fuksje. Próbowałem się dostać na kanapę, co mi się nie udało. Tymczasem Fuksja zajęła znacznie ciekawsze miejsce przynajmniej na początku, bo potem udała się standardowo do Pani na kanapę i zasnęła w dość nietypowej pozycji. Ja tymczasem musiałem się cisnąć na swoim ciasnym legowisku
o widzę, że oglądacie

czy ta kanapa jest wolna?
u Pana Fuksja robi za szalik

śpi (to zdjęcie ma właściwą orientacje)

Po seansie przyszedł czas na sen właściwy, tak więc ja udałem się za Panią i Panem do sypialni i zaległem na swoim szlafroczku. Fuksja początkowo się kręciła, co jest oznaką dobrego zdrowia a potem zasnęła obok Pani cyckając jej paluszka. Tak kończy się dzień walki o życie Fuksji, walki o zdrowie Fuksji. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz