środa, 12 listopada 2014

Patriotyzm

Poranna pobudka był szubka i bardzo sprawna. Pozostawiając Panią śpiącą w łóżku udaliśmy się z Panem na śniadanko. No dobrze On tylko nasypał do miseczki i szykował się na spacerek. My z Fuksją zabraliśmy się za jedzenie
wspólne rodzinne śniadanie
Po tym udałem się z Panem na spacerek aby rozprostować kości z samego rana. Słoneczko zaczynało świecić i powolutku świat budził się do życia. My na lekkim i dość krótkim spacerku pooddychaliśmy lekkim i rześkim powietrzem przechadzając się po liściastym dywanem.
zapach poranka

nauka maskowania

smak jesieni

W domku Borowscy zjedli i dzionek bardzo powoli się toczył. Chwilki zamieniały się w godzinki a my sobie smacznie leżeliśmy przed telewizorkiem. Nagle obraz dnia się zmienił o 180 stopni. Dostałem wesoły i kolorowy szaliczek na szyję i Pan oznajmił mi, że idziemy na spacerek. Kolorowy i długi spacerek
gustowny szaliczek?

Kierunek spacerku był dość oczywisty - udaliśmy się na spacerek po Górze Hugona i okolicach. No nigdzie indziej nie  trzeba było iść, czy też jechać. W słońcu nasz lasek wyglądał olśniewająco. 
63 566 ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, <---- i kto wtrącił swoje 2000 groszy.
Aby trafić do lasu trzeba było przejść przez łąki i pola. Nieduże co prawda, ale pełne wspaniałych zapachów, które koniecznie musiałem poznać. Mój gustowny szaliczek w sumie nawet mi nie przeszkadzał i nie zwracałem na niego uwagi, ale Pan co chwilę mnie zatrzymywał i poprawiał, to tu to tam abym jeszcze ładnie wyglądał.
o jak ładnie pachnie

Po wejściu do lasu Pan od razu odczepił smycz dużą i zostawiając malutką, awaryjną w pogotowiu pozwolił mi łazić samemu. Od razu zabrałem się za bieganie i obwąchiwanie każdego skrawka lasu. Przy tych czynnościach starałem się za nadto nie oddalać od Pana.
w lesie

chodźmy dalej, bo czuje coś

Mój nos się nie mylił. Bardzo szybko natrafiłem na gromadę pięknych piesków. Wszystkie znacznie większe ode mnie, bardzo wesołe i wybiegane. Przywitałem się z całą trójką i dowiedziałem się, że jeden z tych piesków miał urodzinki. Ich opiekunowie mnie pochwalili i określili jako wielkiego patriotę w pięknych barwach narodowych. Trudno było się z nimi nie zgodzić. Pożegnaliśmy się i udaliśmy w dalszą drogę. Po lasku trochę się pokręciliśmy szukając jakiś ciekawostek i kto wie może jakiś piesków.
tu nic nie ma

tu nikogo nie widać

jesteśmy tu całkowicie sami!

Postanowiliśmy wiec opuścić lasek i oddalić się jeszcze bardziej od domku w poszukiwaniu towarzyszy do zabaw i aby zatankować, bo już mi się rezerwa zaświecił. Wędrówka była dość długa i męcząca po drodze spotkaliśmy kilka osób, ale nie były one zainteresowane zabawą ze mną. Wiec całkowicie olani poszliśmy dalej.  Znalazłem nawet swój ulubiony patyczek, chodziłem z nim tak długo na ile pozwalały mi siły. Niestety po kilkudziesięciu krokach musiałem się z nim rozstać, bo zaczął mi przeszkadzać. W pewnym momencie Pan spojrzał na zegarek i oznajmił, że pora wracać do domku.
tankowanie

maskuje się

mam kijek!

droga powrotna

no tak chciałeś iść do domku a teraz stoisz?

już niedaleko domku!

 W drodze powrotne postanowiliśmy jeszcze raz odwiedzić pola. W sumie to tak skracaliśmy sobie drogę, bo byliśmy już bardzo zmęczeni. Znaczy głównie Pan był zmęczony, bo ja się praktycznie nie męczę. No ale postanowiłem przysiąść na chwilę, aby dać mu odetchnąć - a co niech wie, że się o niego martwię!
biegnę!
no dobra niech ci będzie odpoczniemy!

Po powrocie do domku od razu ułożyłem się spać i nie miałem nawet ochoty się bawić z Fuksją. Ta zresztą była obrażona na Pana bo ten mimo iż chciał ją zabrać na popołudniowy spacer to o niej zupełnie zapomniał. Tak więc obrażona Fuksja nie interesowała się ani mną ani Panem, tylko ciągle przesiadywała przy Pani, tuląc się do niej i cyckając paluszka.
Na szczęście na nocnym spacerku znalazło się miejsce dla Fuksji, Siedziała pod kurtką i tylko wystawała jej głowa bacznie obserwująca wszystko co dzieje się dookoła. Nawet udało jej się trochę przyzwyczaić do samochodów. Była bardzo grzeczna i starała się mnie mieć zawsze w polu widzenia. Ja zresztą zajmując się swoimi sprawami, co chwila sprawdzałem czy jeszcze jest z nami. Szczęśliwi wróciliśmy do domku i od razu położyliśmy się spać. Z czasem zmieniliśmy nasze lokum na sypialnie. Tak skończył się nasz świąteczny dzień, nasz patriotyczny dzień. Do ugryzienia!
śpiący ja

zadowolony kot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz