piątek, 5 września 2014

Za kijek

Pisane ogonkiem

Tak jak przewidziałem, po otwarciu oczu za oknem widziałem ładną, a co najważniejsze słoneczną pogodę. Fuksja nie szczędziła wysiłków w zdobyciu mleczka, wchodząc na głowę Borowskich, gdy ci jeszcze spali. O dziwo ich to w ogóle nie denerwowało, a wręcz przeciwne było bardzo skuteczne i Fuksja dostała swoje mleczko. Zrobiła dwa łyki i szybko uciekła do kuwety, po czym wróciła. Takie zabawy trwają, aż Borowscy nie zdecydują się wstać.

Wówczas ja wkraczam do akcji i kręcę się pod ich nogami. Prosząc o pogłaskanie, albo o piciu lub jedzenie, które później zupełnie ignoruję. Przecież mam inne ważne zadania, takie jak przeszkadzanie w śniadaniu Pani lub Panu, w zależności od mojego humoru. W końcu z powodu tego, że jest późno wiedziałem, że pojedziemy autkiem. Tak więc zebrałem się szybciutko do na dworek i do autka, gdzie czekałem na panią. Odwieźliśmy Panią do pracy i raz dwa trzy ruszyliśmy dalej. O dziwo najpierw odwiedziliśmy weterynarza, tak więc kot pojechał z nami. Byłem podekscytowany, że zobaczę swojego ulubionego weterynarza. Okazało się, że musieliśmy czekać dość długo, bo za drzwiami był bardzo chory piesek. Na szczęście troszkę pospacerowałem, aby się nie nudzić, oraz wysłuchałem od schodzących się powolutku ludzi jaki jest fajny i jaką mam fajną siostrę. O dziwo ludzie przynosili kotki, które były starsze od Fuksji, ale wyglądały niemal identycznie jak moja siostra.

Na szczęście się doczekaliśmy i Wet od razu się ze mną przywitał po czym okazało się, że wizyta dotyczy kotka, a nie mnie. Szkoda, ale dzięki temu bardzo szybko się uwinęliśmy, bo Fuksja tylko dostała jakiś płyn do popicia i już byliśmy wolni. Udaliśmy się do autka i pojechaliśmy na boisko pobiegać. Kot został w autku przy otwartym okienku w sowim przenośnym domku. Ja tymczasem pobiegałem sobie po parku za patyczkiem, który sobie sam znalazłem. Kiedy mi się to znudziło, to postanowiłem pobiegać sobie za swoim własnym prywatnym sznurem. Za płotem tymczasem biegało pełno ludzi za piłka. Jedni ją kopali, a drudzy ją odbijali rękoma.
biegają za piłka, zamiast za kijkiem lub sznurem 
mój patyczek!
czemu mi go tak daleko wyrzuciłeś!?
 i tak go znalazłem!
jestem bliżej niż ci się wydaje!
 ze sznurem z dalsza 
ze sznurem trochę bliżej 
naprawdę się zmęczyłem 
i odpoczywam!

Wykończony wróciłem do autka. Wracając do domku odwiedziliśmy jeszcze mały, sklepik gdzie kupiliśmy multum owoców. Odwiedziliśmy również Panią, gdzie odebraliśmy wielkie pudło. I w końcu do domku, gdzie trochę pobawiłem się z kotem, po czym chciałem już iść spać, ale przed tym jeszcze musiałem sprawdzić kilka rzeczy na Internecie.
daj no na chwilę wejść (i nie gmyraj w moim blogu)

Potem okrężną drogą poszedłem po Panią i zrobiliśmy małe zakupy. Dobrze zauważyliście, że nie pomagałem w szykowaniu obiadku, bo był on już gotowy - ze wczoraj. Na małych zakupach kupili kilka rzeczy, ale przede wszystkim bagietki do wczorajszej meksykańskiej potrawki. W zamian za to, że nie gotowaliśmy, to kilka godzin spędziliśmy na sprzątaniu, przede wszystkim kuchni i przenoszeniu tam kuwety kotka.

W domku odpakowaliśmy pudło zabrane Pani i o dziwo nie było tam wiele rzeczy dla mnie. No może poza pysznymi przekąskami, rękawicą do pielęgnacji oraz workami i podkładką. Cała reszta to dla kota. Jakaś tuba z jedzeniem, dwa pojemniki przekąsek i masa malutkich zabawek. Bardzo szybko przyszła okazja na wypróbowanie podkładki.
no nałożyłeś tak mało i już się skończyło

Potem to już tylko sen na moim legowisku koło kanapy. Przeniesienie go ostatnio było bardzo dobrym pomysłem i teraz naprawdę mogę się bardzo dobrze wyspać. Gdy zbliżył się wieczór przerwaliśmy oglądanie serialu i ruszyliśmy na spacer z Panem. Sznur w paszczę, smycz przypięta do obroży i worki w kieszeni. Byliśmy gotowi na spacer do centrum. Przeszliśmy się w tempie spacerowym, które gwałtownie się zwiększało, gdy tylko zaczynałem gryźć smycz. Powoli zaczynam rozumieć, że to chyba jest ze sobą powiązane. W każdym razie byłem wykończony tym spacerkiem i po powrocie do domku dokończyłem kolacje i poszedłem spać, nawet nie próbując oglądać TV. Gdy Borowscy się przenieśli do sypialni, by spać, ja od razu powędrowałem za nimi. Kot dołączył chwilę później. Ja położyłem się na swoich podusiach koło łóżka, a kot przez chwilę próbował znaleźć pozycję na łóżku, ale mu to nie wychodziło i w końcu dołączył do mnie. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz