Po takich przygodach z dnia poprzedniego należał nam się długi i spokojny sen. Po pobudce ruszyłem na szybki spacerek. W miłych okolicznościach pogodowych była to sama przyjemność. Po powrocie ledwo zjadłem śniadanko bo oczka mi się kleił i chciałem tylko spać, co zaraz potem uczyniłem.Taka przyjemna sielanka trwała dość długo i nikt i nic nam nie przeszkadzało. Tylko kot sobie gdzieś tam skakał, trochę mnie zaczepiał, ale go olewałem. Mijały kolejne godzinki słodkiego lenistwa. W końcu wszystko runęło i musiałem się ruszyć. Okazało się, że musimy iść na spacerek. Nie było by w tym nic złego, gdyby droga nie była wyjątkowo długa, bo szliśmy nad jeziorko, na boisko. Mimo duchoty dość szybko dreptaliśmy a po drodze napiłem się z jeziorka. Przez napicie się mam na myśli, żłopanie aż mi brzuszek pęknie. W końcu dotarliśmy na miejsce, ale byłem bardzo zmęczony i musiałem sobie odpocząć. Tak więc siedliśmy sobie na ławeczce i leżałem, obserwując jeżdżących na rowerach ludzi i dużą ilość samochodów. Wszystko było spokojnie puki nie pojawiła się w oddali osoba ślizgająca się na butach. To wprawiło mnie w nastrój bojowy, czemu głośno dawałem upust.
a idź stąd a idź
Zobaczyłem też kilka ładnych piesków i w końcu przyszedł czas na zabawę. Pobiegałem sobie za piłeczką. Nie było w tym zbyt wiele energii, ale było fajnie. Trochę pokiwałem się a trochę poleżałem, ale przede wszystkim pogryzłem.
ucieknijmy stąd, za ten wielki mur
o i piłeczka
jestem trochę obrażony na piłeczkę
odpoczywam
Skoro zabawa dobiegła końca wiec poszliśmy dalej, a w zasadzie w drogę powrotną, ale bardzo na około. Idąc sobie spotkałem niezłą zgraje. Nawet nie próbowałem podchodzić, bo wyglądali jak jakaś mafia czy coś.
chyba na kogoś czekali - nie chciał bym być w jego skórze
W drodze usłyszałem zacne szczekanie i postanowiliśmy to z Panem sprawdzić. Wdrapaliśmy się na bosko z którego te odgłosy dochodziły i moim oczom ukazała się wielka zgraja psów. Zajmowały się jakimiś swoimi sprawami jak chodzenie i spacerowanie to tu to tam czy też podbieganie a ja na to wszystko patrzyłem z góry.
o tam w oddali na dole jest jakiś konkurs czy też wystawa
Biegały tam najróżniejszej maści pieskie. Od dużych po małe, od jednolitych po całe w ciapkach. No jednym słowem istny tygiel pieskowy. No i dostrzegłem w oddali trzy piękne pieski, prawie tak ładne jak ja.
ooooooo jakie ładne
biały też ładny
Mam nadzieje, że ich właściciele się nie obrażą o umieszczenie tych zdjęć. No niestety do czasu aż jak siedziałem sobie na koronie stadionu to owe pieski nie wygrały lub nie widziałem końca konkursu. W między czasie wielu ludzi mnie mijało i wszyscy się uśmiechali do mnie. Jedni ludzie mnie zszokowali. Pan w głośnikach właśnie zapowiedział, że przed nami wystąpi Basset Hound i wychodzi białasek, A mijający mnie ludzie zawracają się do mnie: jaki fajny kundelek. Ech jak żyć?
Zebraliśmy się przed końcem imprezy bo zbliżała się pora jedzenia. Dreptaliśmy co sił w nogach i po zjedzeniu w domku padłem jak kawka. Pospałem sobie dość długo by wstać na wyjazd na zakupy. Pojechaliśmy do kilku sklepów a ja sobie pooglądałem świat przez okno. Odwiedzin w sklepie nie miałem, bo czekałem na Borowskich w autku. Ci znosili to mniejsze to większe torby i w końcu późną nocą wróciliśmy do domku. Dostałem prezent w postaci jadalnej piłeczki, która zniknęła w oka mgnieniu, znaczy rozłożyła się w oka mgnieniu. Fuksja też dostała prezent w postaci dziwnego kija
bawi się i chyba jej się podoba
W końcu przyszła pora na spanie i o dziwo Borowscy nie przenieśli się do sypialni a rozłożyli kanapę i na niej się położyli. Szok i zdziwienie ustąpiło miejsca spaniu. Na koniec dnia naszła mnie refleksja, że ta wystawa to nic trudnego i sam bym tak potrafiła i to pewnie znacznie lepiej. Moje rozmyślanie przerwał sen, który mnie dopadł na legowisku. Kot tymczasem wdrapał się na kanapę i spał z Borowskimi. Ten to ma fajne, ale ona jest taka malutka. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz