Nie ma to tamto, ale w kościach czuję, że po ostatnich dniach, troszkę chłodniejszych, przychodzi ocieplenie i coś mi się wydaje, że nastaje czas bezdeszczowy. Skoro nie ma deszczu, to ten czas należy wykorzystać na jak najdłuższe spacerki. Gdzie najlepiej spacerować, aby się dotlenić i odetchnąć od zgiełku? Oczywiście najlepiej iść do lasu i na łąkę.
Po odwiezieniu Pani do pracy z powodu bardzo późnego wstania wróciliśmy pod domek. Zostawiliśmy autko i ruszyliśmy na podbój okolicznego buszu. Tak sobie chodziłem po tym lesie i robiłem to, co pieski robią najlepiej, mianowicie szukałem jedzenia. Czasami na swojej drodze błądziłem, a czasami spotykałem przeszkody nie do przejścia.
o fascynujące drzewko
nie ma przejścia - wracajmy
a jednak się udało
W końcu wyszliśmy z ciemnego lasu i trafiliśmy na łąkę, tam sobie mogłem pobiegać, za swoją piłeczką, co czyniłem bez opamiętania, tylko czasami zajmując się innymi ciekawszymi zapachami.
przed siebie, prawie przed siebie
W końcu po długim i męczącym spacerku dowędrowaliśmy pod domek (12ooiu5iu5'kjjjj-hj[p - wtrącił się kotek), na plac zabaw, gdzie chciałem troszkę się pohuśtać, czy coś, ale nie byłem w stanie się wdrapać, więc zrezygnowałem i poszliśmy do domku.
gdzie ta huśtawka?
no ubaw po pachy, tylko jak się na to wsiada?
W domu oczywiście co mogło być? Tak, dokładnie - Fuksja jak zwykle opanowała laptopa, czemu nie mogłem się nadziwić, ale za bardzo się tym nie przejąłem, bo musiałem iść na zakupy, przy okazji odwiedzając Panią dostarczając jej jakieś papierki.
siedzi na kompie!
ta to tylko w internetach by siedziała
Po powrocie z zakupów zabraliśmy się za przygotowywanie posiłku. Miała być kuchnia meksykańska, a my nie byliśmy w sombrero i ponczo. Nie rozumiałem jak mogliśmy być tak nieprzygotowani.
Po zakończonych pracach trochę posprzątaliśmy, w czym wyjątkowo dobrze się sprawiałem - spałem. Po wszystkim poszliśmy po Panią, troszkę okrężną drogą, ale udało nam się dotrzeć w najbardziej odpowiednim momencie, gdy właśnie wychodziła. Cała nasza paczka szczęśliwie wróciła do domku.
to okrężna droga po Panią
W domku Borowscy zjedli, ale ja im w ogóle w tym nie przeszkadzałem, bo spałem tuż po tym jak sobie zjadłem. Spałem sobie smacznie razem z Fuksją.
sen nas zmorzył
Po przebudzeniu ta mała wariatka oczywiście zjadła, bo jakże by inaczej, a potem nie dawała mi spokoju ani na chwilę, ciągle za mną biegała, a na domiar złego podbierała mi jedzenie i wodę.
coś mi się przyczepiło do ogonka
biegnie za mną!
Na szczęście uratował mnie spacerek, na który poszedłem. Co prawda było już dość ciemno, ale udało nam się odwiedzić centrum miasta. Pochodziłem sobie jeszcze po okolicy naszego domku. W końcu wyczerpany wróciłem do domku i co tam zastałem? Fuksję na komputerze!
te jej kocie skoki i kocie ruchy!
Koniec końców cała nasz paczka zasiadła, a raczej zaległa do oglądania telewizorni. Leciał jakiś film o statku czy coś i tak siedzieliśmy, aż zasnęliśmy jak kamyki. Znaczy ja z Fuksją zasnęliśmy dość szybko, potem Pani, a Pan twardo oglądał. W końcu poszliśmy spać do sypialni. Cała paczka się powolutku zebrała i zasnęła w sypialni, aż do rana. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz