wtorek, 16 września 2014

Spacerniak

Już skoro świt Fuksja wariowała i to chyba nie z głodu, ale z chęci rozrabiania i dostania się do łóżka i wciśnięcia pod kołderkę. Aby Borowscy się jej pozbyć otwierali pokrywkę z wcześniej przygotowanych w sypialni miseczek. Zapach jej jedzonka rozchodził się po całej sypialni. Gdy tylko trochę podjadła i zostawiła jedzenie wracając do łóżka ja próbowałem się do tego dobrać. Było to trochę trudne bo było na szafce koło łóżka zastawione przenośnym domkiem Fuksji. Przy czym operacje należało przeprowadzić bardzo cicho. To ostatnie przez wcześniej wymienione rzeczy było raczej niemożliwie i moja akcja szybko została zdemaskowana i miska została przestawiona na parapet. Koniec zabawy.
W końcu Borowscy wstali, późno bo późno ale jednak wstali. Szybko zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na dworek do autka. Odwieźliśmy Panią i razem z Panem pojechaliśmy dalej w stronę nieznanej przygody, po prostu przed siebie. No dobrze jak zwykle trochę przesadzam, po prostu pojechaliśmy do Bojkowa. Tam sobie chwilkę za Panem pochodziłem gdy nagle usłyszałem - zostajesz! Stanąłem jak wryty, zasmuciłem się najbardziej jak mogłem i patrzyłem tylko jak Pan odchodzi i zostawia mnie samego zamykając bramę i odchodząc. Smuciłem się bardzo mocno, ale szybko dotarło do mnie, że to czas tylko dla mnie i mogę go wykorzystać tak jak chcę i nikt nie będzie mi zwracał uwagi. Postanowiłem ten czas dobrze wykorzystać, najlepiej jak potrafię - więc większa część czasu spędziłem na leżeniu i relaksowaniu się w słoneczku. Co prawda jeszcze nie wiem jak wygląda wrzesień, bo nigdy takiego nie przeżyłem, ale czułem, że to jedne z ostatnich chwil ciepełka i takiego pięknego słoneczka.
Nim się zorientowałem to pojawiła się na drodze LaBudnia, co oznaczało, że wracam do domku. Przywitałem się z Panem, po czym zebraliśmy moje rzeczy i od razu wskoczyłem do autka na swoją tylną kanapę. Bardzo szybko wracaliśmy do domku a drogę umilało mi otwarte okienko przez które z takim uwielbieniem wyglądam. Wiatr smaga mi mordkę a moje uszy poruszają się po bardzo losowych trasach wywołując przy tym nie raz wielki hałas.
W domku w drzwiach przywitał nas Fuskja. Obwąchaliśmy się i ja ruszyłem szukać jej miski, która z pewnością była gdzieś na podłodze. Niestety będąc jeszcze na smyczy miałem małe szanse. Miseczka szybko zniknęła z mojego zasięgu. Napiłem się tylko ze swojej miseczki i mogłem pójść spać. W tym czasie Pan trochę posprzątał i podjadał pierogi, które jeszcze leżały na talerzu. W końcu i ja miałem okazje je spróbować, ale nie mówicie o tym Pani.
W końcu przyszedł czas aby wyjść po Panią. O normalnej godzinie się zebraliśmy i ruszyliśmy w drogę. Początkowo trochę powoli i spokojnie, bo przecież pełen brzuszek miałem, ale już po chwili pędziliśmy na zabój. Panią spotkaliśmy po drodze i poszliśmy przez łąki i lasy do domku, trochę na około oczywiście. Mało tego jeszcze zahaczyliśmy o sklepik, gdzie poczekałem na Borowskich w swoim miejscu spoczynku.
na łące 
o już przyszli

W końcu wróciliśmy do domku z kilkoma zakupami, gdzie po chwili odpoczynku zabraliśmy się za robienie pierożków. Ja z Fuksją od razu zająłem miejsce zaraz pod nogami Pani tak ab przypadkiem nie mogła się ruszyć wygodnie, a najlepiej, żeby w ogóle się nie mogła ruszyć. Znowu nic nie spadło na ziemię, ale całe ciasto bardzo szybko zamieniła się w gotowe pierożki. Gdy Oni jedli w końcu obiadek my z Fuksją staraliśmy uszczknąć coś dla siebie. Nie udało się. Poszliśmy wiec spać. Obudził mnie dopiero wymarsz na spacerek. Wieczorową porą gdy było już ciemno ruszyliśmy do centrum miasta. Taka ładna trasa, ciepło i spokojnie aż miło się szło i nawet się nie zorientowałem a byliśmy z powrotem w domku. Dojadłem kolacyjkę uzupełniłem brakujące płyny i poszedłem spać w nogach.
śpię

Po czasie przeniosłem się na swoje legowisko, a Fuksja tymczasem z Borowskimi leżała na kanapie. Po czasie gdy podniosłem główkę, widziałem jak Pani próbowała coś pisać, a Fuksja i Pan spali jej na kolankach. Tym to dobrze, O dziwo w tej samej chwili się ruszyli i przenieśli do sypialni. Ja za nimi. Na chwilkę przebudzony niemal od razu zasnąłem na swoim szlafroczku z poduszkami, Kot dość szybko do mnie dołączył, aby naładować bateryjki morderczego ninja. Do ugryzienia!
pan na chwilę zdjął kapcia i mimo zmęczenia Fuksja atakuje!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz