Rano okazało się, że mamy misje, ale na szczęście misja miała zacząć się o późniejszej godzinie, wiec mogliśmy sobie spokojnie pospać. Nie miałem pojęcia dlaczego Borowski poszedł sprawdzić gdzie jest Fuksja, bo ta mała małpa się obudziła i przyszła do sypialni. Przed nami były jeszcze godziny snu, a ona przecież nam będzie przeszkadzać.
Niestety moje przypuszczenia stały się rzeczywistością. Fuksja sprawiła, że musieliśmy wcześniej rozpocząć dzień, wygrywając z olbrzymią gwarancją spanka, która jest niezwykle potężna między godziną 6.30 a 8.00. Ech dzień zaczął się od śniadanka. Które najpierw zjadłem ja i kot a potem swoje przy stole zjedli Borowscy. W sumie patrząc przez okno chciałem zostać w domku, ale musiałem ruszyć na akcje. Pani i Pan zebrali się dość sprawnie i ruszyliśmy do autka. Zdawało się, że będzie to zwykły dzień - odwieziemy Panią i pójdziemy na spacer albo do Bojkowa. Było jednak zdecydowanie inaczej. Cała nasza trójka zostawiając kota w domku ruszyła w długą podróż do sklepu z robalem. Pani zostawiła nas dość szybko i gdzieś sobie poszła, podczas gdy Pan poszedł do sklepu. Ja czekałem w samochodzie i zbierałem się do snu. Na nieszczęście Pan szybko wrócił z zakupami i musiałem się wygramolić na spacer. Chodziłem sobie spokojnie acz niechętnie to tu to tam, by w końcu Pan zostawił mnie przy płocie i sam zniknął za drzwiami jakiegoś budynku. Oczywiście myślałem, że nigdy nie wróci, wiec dość głośno szczekałem, czym wzbudziłem ogólne zainteresowanie. Nagle otworzyła się wielka ściana budynku w którym zniknął Pan. On tam stał razem z innymi ludźmi, którzy dziwnie się na mnie patrzyli a czasami nawet się uśmiechali. Na szczęście Pan zabrał jakieś dziwne rzeczy stamtąd i ruszyliśmy do autka.
Tam czekaliśmy troszkę na Panią, ale ta dziarskim krokiem pojawiła się dość szybko na horyzoncie i mogliśmy wrócić do domku. No niestety odwieźliśmy Panią do Pracy i wróciliśmy do domku. Tam w drzwiach powitała nas Fuksja, ale zupełnie ją olałem i ruszyłem do swojego legowiska aby sobie pospać. Budziło mnie tylko i wyłącznie krzątanie się Pana po kuchni albo jakieś inne dźwięki sugerujące, że może się coś szykować do jedzenia.
Nagle za oknem zaczęło się wypogadzać a więc mogłem się spodziewać, że lada moment będę szedł na spacerek. No fajnie pomyślałem, ale najpierw wrzucił bym coś na ząb. Moje marzenie stało się realne, zaraz po tym jak Pan poodkurzał mieszkanie w mojej miseczce wylądowało pyszne jedzonko. Pachniało jak poranna trawka na pastwisku. No po prostu cud miód i orzeszki, do czasu!
ej to moja miska! z moim jedzeniem!
Ech byłem zaskoczony obrotem tych wydarzeń, na szczęście najpierw interweniował Pan zabierając małpę. Kolejnym razem użyłem swojego noska aby poprzestawiać co nieco układ sił przy misce i się udało
przejmuje ją całą i nic nikomu nie dam (eeeeeee na mojej sierści jest serduszko!)
Po jedzeniu zostawiliśmy Fuksje i ruszyliśmy na spacerek po Panią. Spotkaliśmy Ją niemal w pół drogi. Wyrzuciliśmy to co zostało zrobione i poszliśmy na spacerek przez łąki i przez łąki.
a może by tu zrobić kupkę ?
Spacerując sobie jeszcze uliczką znalazłem sobie malutki patyczek, który był bardzo fajny i bardzo przypadł mi do gustu, ale pojawił się malutki problem. Jak mam z nim w pyszczku obsikać drzewko?
rzeczony kijek
Poszliśmy sobie dalej zostawiając kijek przy obsikanym drzewie. Okrężna droga okazała się być coraz bardziej mokra i coraz bardziej brudząca. Pani postanowiła spróbować troszkę obejść te bagniska a my brnęliśmy dalej. Koniec końców rozdzieliliśmy się, co wywołało u mnie wielki smutek i żal. Tęskniłem i chciałem za Nią biec. Na szczęście szybko wróciła i dalej szliśmy już razem.
o nie Ona nas zostawiła - idźmy za nią!! Czemu nie?!
o Wróciłaś !!!
W domku znowu zainteresowałem się tym co najważniejsze czyli spaniem, które przerywałem jedynie na ganianie za Fuksja i jedzeniem lub polowaniem na nie. Bardzo podobało mi się wieczorem, gdy Fuksja zaczęła bardzo rozrabiać przy prasowaniu Pani a ponadto gryzła Pana i wylądowała w karnej misce.
śmiejący się Furiacik i rzeczona miska
Komicznie wyglądała ta cała miska z Fuksja w środku, normalnie duchy w domu. Po dłuższym czasie postanowiłem jej pomóc i jakoś daliśmy radę - wyszła. Niestety nie na długo bo zaraz sama się wpakowała w miskę po raz kolejny, ale udało jej się wyjść
krótka chwilka tuż przed ostateczną ucieczką
Jakoś po tym zdarzeniu Fuksja zrobiła się taka spokojna i grzeczna, ba nawet spała na laptopie Borowscy w końcu postanowili położyć się spać, znaczy poczytać książki w łóżeczku. Tak wiec ja i Fuksja poszliśmy do sypialni. Ja od razu na podusie i spać, ale Fuksja mnie zaczepiała - nie reagowałem początkowo, tylko troszkę popiszczałem. W końcu się zdenerwowałem i odepchnąłem ją łapką, więc przeniosła się na łóżko, ale szybko wróciła i położyła się obok mnie spać. Ja w miedzy czasie na chwile uciekłem do kuchni, ale nie pytajcie po co. Spaliśmy aż do rana i o dziwo nawet Fuksja zaczęła skakać niemal z pierwszym budzikiem. Dostała swoje mleczko i od razu się uspokoiła. Zaczyna się dzień i znowu trzeba wstawać. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz