Pisane jęzorem :)
Rano po jedzonku poszedłem z Panem na spacerek. Obeszliśmy kilka bloczków i z pustym brzuszkiem szczęśliwy wróciłem do domku, gdzie na powrót wszyscy poszliśmy spać, znaczy się zdrzemnąć. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdybym nie mógł kontynuować tego na kanapie.
hahaha to ja i się rozpycham!
W końcu wstali ludzie i zjedli śniadanie. Ja oczywiście bez chwili wytchnienia korzystałem z uroków kanapy. Potem włączyli film i Pani wepchnęła się na moją kanapę. Przez to musiałem się cisnąć pod kołderkę z dwoma człowiekami. Na szczęście Pan mnie rozumiał i nie wchodził na łóżko. Spod kołdry wystawał mi jedynie nosek. Fuksja tymczasem bawiła się troszkę a także spała na laptopie, albo wpychała się do nas na łóżko. Przez tą małą wariatkę musiałem się cisnąć i koniec końców wylądowałem na podłodze. Gdy skończył się film przyszykowaliśmy się i wyszliśmy mimo iż byłem jeszcze śpiący. W sumie to ja zawsze jestem trochę bardzo śpiący
. Podjechaliśmy do parku aby przejść się wokół jeziorka i co najważniejsze aby zjeść lody.
reguluję gospodarkę wodną w mieście
tak gospodarka wodna
Z lodami wracaliśmy już do autka, gdy nagle okazało się, że na boisku przy którym się zwykle bawię było sporo ludzi i patrzyli jak jeździli na rowerach. Postanowiliśmy robić dokładnie to samo, ale niezbyt długo bo byłem głodny i chciało mi się spać.
też tak umie ale szybciej
Tak więc pojechaliśmy, do Freda. Tam zawsze dostaję jedzenie a potem mogę spać. Poza tym musieliśmy odwieźć Wikę. Tam zjedliśmy i chwilę pospaliśmy, znaczy chwile pospałem bo ludzie gadali. W końcu przyszedł czas by wrócić do domku aby się wyspać. Po tym jak zjadłem makaron, który dostałem od opiekunki Freda (mimo prośby Pana by mi nie dawać) wiedziałem, że już nic nie zjem na obiadek w domku.
Tutaj było tylko przywitanie z Fuksją, która przespała całą naszą nieobecność na łóżku w sypialni. Próbowała to nieumiejętnie i nieudolnie zamaskować, ale nic to nie dało - zdradziło ją to, że była na łóżku. Trochę poszalałem w domku, troszkę poprzeszkadzałem kotu i Borowskim.
Trasa wieczorowego spacerku przebiegała nie jak zwykle przez centrum miasta, ale wiodła lasem. To bardzo interesujące doznanie chodzić po lesie gdy mimo bezchmurnej pogodny wszędzie robiło się szaro i ponuro. W zamian za to było pełno interesujących i obcych mi zapaszków. Spacer szybko minął i wróciliśmy do domku, gdzie napiłem się wody i położyłem się spać - jak kamień, niestety już nie na kanapie a na swoim legowisku. Nawet nie wiedziałem kiedy Borowscy poszli spać do siebie, ale zainteresowały mnie dziwne dźwięki rżnięcia dochodzące z sypialni. To Pani i Pan wycinali z kartonie otwory aby fuksja mogła się tam bawić. Do tego powiesili jej tam brzęczącą piłkę. Ech wszystko było przede mną ukryte , co się okazało gdy przyszedłem. Początkowo się tym bardzo interesowałem, bo nie dawało mi spać. Jej dzwonienie i jej drapanie sprawiało, że nie mogłem zasnąć na swoich podusiach w sypialni. Do czasu na szczęście, bo nagle przestałem zwracać uwagę na te hałasy i spałem do samego rana. Obudził mnie wstający Pan, który zabrał mnie na spacerek. Wstał bo Fuksja nie dawała mu spać. Taki oto był wczorajszy dzień - Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz