Po śniadaniu odwieźliśmy Panią do pracy, pewne zastanawiacie się dlaczego znowu Panią odwieźliśmy, w sumie pytane powinno brzmieć: czemu ciągle odwozimy Panią. Odpowiedź jest niezwykle prosta, bo cała nasza rodzinka uwielbia spać. W drodze powrotnej obmyślaliśmy plan, gdzie i na jaki spacer się udać.
Ponieważ w końcu zaparkowaliśmy autko pod domkiem to jasnym stało się, że spacerek będzie w lesie, ale nie byle jakim lesie a naszym Świętochłowickim lesie. Wszystko było niezwykle przyjemne i bardzo owocne. Dreptałem dość wolno, bo każde drzewko czy też źdźbło musiałem obwąchać. Po prostu musiałem.
Ponieważ w końcu zaparkowaliśmy autko pod domkiem to jasnym stało się, że spacerek będzie w lesie, ale nie byle jakim lesie a naszym Świętochłowickim lesie. Wszystko było niezwykle przyjemne i bardzo owocne. Dreptałem dość wolno, bo każde drzewko czy też źdźbło musiałem obwąchać. Po prostu musiałem.
tu jeszcze pod domkiem, na parkingu
łąka
hm takiej trawy jeszcze nie wąchałem
o widzę coś fascynującego
w lesie!
wróćmy jeszcze do lasu!
Nie wróciliśmy do lasku bo trzeba było wracać do domku, do zostawionej tam Fuksji, która za pewne za nami już tęskniła tak jak my za nią. W domku oczywiście pierwsze co trzeba było zrobić, to przywitać się z Fuksją i iść spać. Nie było czasu na zabawy i inne rozrywki jak sprzątanie. To wszystko musiało poczekać, bo trzeba było spać.
przestań zdjęciować, chcę spać
W końcu dał m spokój i zasnąłem na swoim legowisku koło kanapki, zresztą nie byłem sam, bo Fuksja zrobiła to samo, ale w bardzo niecodziennym miejscu jakie możecie zobaczyć na zdjęciu.
tak małpka śpi na laptopie
W końcu po spacerku przyszedł czas na zabawę. Fuksja i ja szaleliśmy jak wariaci. Ona się chowała w różne miejsca, a ja ją goniłem. Jak złapałem to chwilę się potarmosiliśmy i ona na nowo mnie zaczepiała i tak na około. W domu przez te nasze zabawy robił się wielki hałas i harmider.
"walczymy" na jej ręcznie wykonanym i profesjonalnym domku
Już późno było i powoli stawało się jasne, że zaraz będę szedł po Panią. Żeby nie było, że nic w dom nie robimy poza zabawą i obijaniem się, to przyszedł czas na porządku. Odkurzacz poszedł w ruch a zaraz po nim mop. W między czasie aby podłoga w miarę czysto wyschła z Fuksją trafiliśmy na balkon. Znaczy się wyszliśmy dobrowolnie, ale nie chcieliśmy wrócić do domku gdy nas wołał Pan. Tak więc zamknął nas i wykorzystał ten czas na mycie podłogi
no nie wygłupiaj się wpuść nas!
W końcu nas wpuścił i za prawie grzeczne zachowanie nałożył m jeść. Fuksja jak zwykle przy misce była pierwsza przez co prawie dla mnie zabrakło, no ale przecież to moja siostrzyczka i niech ma i jej służy.
tak tu jemy!
Poszliśmy w końcu po Panią, tam chwilkę poczekaliśmy na nią i udaliśmy się w drogę powrotną zahaczając wcześniej o sklepik. Spacerek należał raczej do tych z gatunku krótkich, ale dość owocnych. W domku oczywiście znowu chwila zabawy z Fuksją, ale ona potrafi tak zniknąć w kuchni, że nie wiem gdzie się podziewa. Dzieje się tak od dłuższego czasu i wczoraj ta zagadka została rozwiązana. Kot wchodzi do szafki pod zlewem gdzie wyleguje się w reklamówkach między słoikami. Ech nie wiedziałem, że jest "rodowitą" warszawianką.
Wczoraj również Fuksja po raz pierwszy od dawna dostała swoje mleczko. Chyba bardzo się za nim stęskniła, bo od razu wyduldała niemal całą butlę. Ja tymczasem zjadłem kolacyjkę i ruszyłem na wieczorny spacerek. Wieczorne spacerki są bardzo odświeżające i pozwalają na spokojny i głęboki sen, w który oczywiście zapadłem zaraz po powrocie do domku. Kot tymczasem rozrabiał z Panem bawiąc się zabawką na patyku
śpię w 99%
kot szaleje - widzi zabawkę
W końcu przyszła noc i Fuksja podobnie jak i ja podążyła za Borowskimi do sypialni. Nie od razu dołączyła do mnie na podusiach, ale w końcu spaliśmy razem do świtu. Wtedy ta małpka zaczęła buszować po łóżku budząc to Panią to Pana. W końcu wstali i zaczął się nowy dzień. Do ugryzienia!
prawie śpimy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz