Czy ostatnio Pisałem o tym jak bardzo lubię wstawać rano? Podobnie mają też ostatnio Borowscy. Ja byłem już przyzwyczajony do wychodzenia o 7 i nie zawsze udaje mi się wytrzymać. Tak więc od czasu do czasu w kuchni na podłodze zostawiam małe mokre niespodzianki w okolicach rzeczonej godziny.
Wstający Borowscy tak właśnie zaczęli nowy dzionek. Pan poszedł do kuchni aby posprzątać po mnie, bo jak mówił czuł zapach prażonej kukurydzy (chyba jestem tygrysem). Poza tym podobno od razu wiedział, że coś zmalowałem, bo podobno tak dziwnie siedziałem obrócony do ściany i się w nią gapiłem. Ech na szczęście dzionek się zaczął od śniadanka potem to standard - Pani odwieziona a potem droga do.... no właśnie droga do centrum miasta. Pogoda nie była zbyt ciekawa, wiec większe spacery odpadały. Przeszliśmy kawałeczek, aby w końcu odebrać rzeczy dla Pani z apteki. Tak wiec Pan wchodzi do środka ja czekam. Troszkę się denerwowałem, że nie wychodzi jeszcze a już minęło kilkanaście sekund. Po chwili wyszedł i udaliśmy się w kierunku autka po drodze odwiedzając jeszcze jeden sklep. Też się denerwowałem przypięty do kratki w oknie i Pan miał wiele szczęścia, że szybko wrócił bo bym się obraził.
Wróciliśmy do domku, do Fuksji, która oczywiście przywitała nas w drzwiach. Po chwili spałem sobie smacznie w legowisku, a kot jak to kot na laptopie u Pana. Niestety mój sen bardzo szybko przerwało krzątanie się Pana. Odkurzał i mył podłogę w kuchni. Jak tak można robić, spałem ledwo kilka chwil a tu o 13 takie hałasy. Ech no nic skoro byłem już na nogach to wypadało by się przejść. Co pomyślałem stało się faktem. Zaraz potem zeszliśmy z Panem do autka i pojechaliśmy po Panią. Okazało się, że ta musi jechać do dentysty. Wiec ją zawieźliśmy i chwile musiałem poczekać aż wrócą. Niestety wrócił tylko Pan, a to oznaczał, że z mojego małego rozprostowania kości zrobi się zapewne znacznych rozmiarów spacer. Nie myliłem się chodziłem to tu to tam po miejscach, które były dla mnie zupełnie obce i nie rozpoznawałem ani jednego zapachu w nich. Przechadzałem się również po miejscach, które trochę kojarzyłem i kiedyś odwiedzałem. Spacerek był dość długi i połączony z odwiedzeniem sklepu. Na szczęście wracając ze sklepu spotkaliśmy Panią.
o jakie ładne kwiatki
na liściach
o ten zapach kojarzę
Pogoda była raczej domowa więc bardzo szybko wsiedliśmy w autko i udaliśmy się w drogę powrotną do domku. Jak się obudziłem w autku to okazało się, że stoimy na parkingu w centrum miasta i Borowscy chcą mnie tu pozostawić. Troszkę się zdenerwowałem, ale w końcu wróciłem do spania. Obudzili mnie jak wrócili, co nie trwało dłużej jak kilka minut. W końcu trafiliśmy do domku. Gdzie zjadłem i próbowałem zdobyć co nieco więcej pyszności. Wszelkie próby spełzały na niczym i w końcu położyłem się spać. Niestety kot o imieniu Bestia zaczął mi przeszkadzać więc za nim poganiałem. Tak się bawiliśmy robiąc wielkie hałasy i bałagan. Pan nie wytrzymał i zabrał mnie na spacerek. Podreptaliśmy to tu to tam i po całkowitym wykorzystaniu spacerku dość szybko wróciliśmy do domku do spania. Niestety w między czasie trochę nabroiłem i po dłuższym boju trafiłem w kaganiec. Co mi pozostało poszedłem spać. Fuksja też poszła, ale ona na kanapie a ja na legowisku. Dodatkowo ona wraz z Borowskimi poszła spać do sypialni. Ja dołączyłem do nich dopiero późno w nocy. Idzie świt do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz