środa, 19 marca 2014

Złodziej to brzmi smacznie

Co dziś się działo? A no rano zostałem całkiem sam, jednak wcześniej próbowałem zachęcić ich do zabawy, no dobra - do głaskania mnie. Udało się choć na chwilkę dłużej zostali ze mną.
uwaga pozycja - zostańcie, jestem taki słodki. Czochrajcie mnie


Dobrze poszli, ja zostałem sam na wiele miesięcy, znaczy się lat. Zabrałem się za spanie, tylko na chwilkę przerywane zabawą i podgryzaniem różnych zabawek. W końcu wrócili o dziwo razem, jak ja się cieszyłem. Tak szalałem, skakałem i w końcu poszliśmy na spacerek, cała nasza trójka. Ponieważ pogoda nie dopisywała, to szybciutko odwiedziliśmy tylko okoliczny trawniczek, zabraliśmy jakieś rzeczy z samochodu i do domku, bo tam już czekała na mnie miseczka z jedzeniem. Wgramoliłem się na pięterko i już byłem w domku. Miseczka okazała się być pustą, to ja od razu nosek w torby, które leżą w przedpokoju. Udało się - wygrzebałem jabłuszko. Od razu dyskretnie się się wycofałem na wycieraczkę, a potem porządnie schowałem łup w paszczy, aby nie było widać, że coś tam mam. Ulotniłem się następnie do pokoju, gdzie dokonałem tryumfalnej konsumpcji, której nikt nie widział.
 pierwszy kęs zwycięstwa
kęs drugi, na pewno będzie jeszcze smaczniejszy

Tak więc powiem Wam moi drodzy czytelnicy, kradzież okazuje się być smaczną czynnością. Oczywiście piszę tu o kradzieży jakichś pyszności. W sumie słowo kradzież jest jakieś takie bardzo negatywne, podczas gdy okazuje się, że jest to jak najbardziej pozytywne. Tak więc wszem i wobec ogłaszam Wszystkim, że podkradanie jedzenia z torby, stołu, talerza, blatu i innych rzeczy/miejsc celem konsumpcji nazywać od dziś powinno się "furiatodzieżą".

Oczywiście potem dostałem porcję jedzonka i mogłem spokojnie się bawić i towarzyszyć Borowskim w ich codziennym życiu, umilając im ten czas. Cały domowy dzień był przerywany kolejnymi spacerkami, mniej  lub bardziej owocnymi. Niestety ostatnio pod blokiem bardzo denerwuje mnie smycz, za co Pan się na mnie denerwuje. Po jednym ze spacerków, gdy na stole leżało jedzonko w postaci pierogów z serem, zwanych potocznie pierogami ruskimi, Ja nie bacząc na okoliczności i w wyniku nieowocnego spaceru, zrobiłem co nieco koło stołu. Za to wszystko dostała mi się bardzo duża bura. Zostałem okrzyczany i wygoniony do legowiska.
zrobiłem to, zrobiłem, po co drążyć temat?

dalej się gniewasz, czy dalej mam mieć focha?

Koniec końców dzień ten uważam za udany, w końcu dyskretnie i w tajemnicy przed wszystkimi zjadłem jabłuszko. Nawet udało mi się wysłać paczuszkę w imieniu Pani. Mało tego, spróbowałem nawet chili. Dobrze idę spać z nadzieją, że Borowscy nie zorientują się iż brakuje im jednego jabłka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz