wtorek, 4 marca 2014

Dzień bez telefonu

Jakoś mimo mojego niewątpliwego sukcesu, telefony się do mnie nie rozdzwoniły z ofertami milionowych kontraktów reklamowych lub filmowych - może jest to spowodowane tym, że nie mam telefonu? Znaczy raz jeden gryzłem, ale chyba to nie o to chodzi. 
nikt nie dzwoni
na prawdę ani jednego telefonu


Ech, po kilku godzinach czekania w samotności, w końcu postanowiłem porzucić wszelką nadzieję. Gdy nagle zabrzmiał domofon. Już miałem odebrać, ale przypomniałem sobie, że nie umiem, a ponadto jest trochę za wysoko. No cóż taka okazja przeszła mi koło nosa, bo to pewnie był jakiś reżyser, albo chociaż producent karmy, no może chociaż fan. Nigdy się tego nie dowiem. No nic postanowiłem wrócić do swojej codzienności. Całą nieobecność Borowskich spędziłem na śnie i marzeniach o kontynuacji wielkiej kariery.

No dobrze przyszedł Pan i od razu szybko wybraliśmy się na spacerek. Szybka kupka i wio do sklepu po moje szpony orła. Wróciliśmy szybciutko i kontynuowałem to co mi tak brutalnie zostało przerwane - sen.

Wróciła Pani i mogłem zabrać się za oglądanie jak jedzą. W tak zwanym między czasie zorientowałem się, że w łazience pojawił się nowy dywanik, więc od razu postanowiłem go wypróbować. Rozłożyłem się na nim jak placuszkowe ciasto na patelni. Niestety Pan zdecydowanie mi zabronił i zamknął łazienkę na amen. Mój smutek szybko znikł, bo przecież zamknięta łazienka to otwarta kuchnia - jea. Więc szalałem po kuchni wspinając się na szafki próbując dopaść jakiś kawałek czegokolwiek z blatu. Niestety słychać to bardzo, a nie wolno mi tego robić. Wiec zabrałem się za zabawę moją piłeczką, którą widać na pierwszym zdjęciu. W sumie z nią jest tak fajnie, że jak sobie leży spokojnie i nikt jej nie rusza to od razu muszę ją zaatakować, ganiać po całym mieszkaniu i gryźć. Jednak gdy Pan weźmie ją na spacer i ją kopie przed moim noskiem, to absolutnie mnie ona nie interesuje i wypatruje patyczka. W sumie to trochę jestem pokręcony, wiem, ale Furiatki tak mają.

Nocny spacerek połączony został z zakupami pieczywka, przez co wszystko było bardzo szybkie i bardzo napięte czasowe, tak więc nie było czasu na siusiu. Przez to wszystko stała się rzecz straszna. Zrobiłem siusiu w kuchni, z czym czułem się bardzo, ale to bardzo źle. Borowscy bardzo szybko się zorientowali. Dosadnie zostałem zapytany, czemu to zrobiłem i trafiłem w kaganiec. Co prawda bardzo tego nie lubię, ale w tej sytuacji było to jak najbardziej na miejscu.
jak można tak gwiazdę filmową w kaganiec
o tutaj piję wodę

Dobrze, kładę się powoli spać i na dobranoc dam Wam radę - nie siusiajcie w kuchni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz