niedziela, 16 marca 2014

W autku jest fajno

Poranek był bardzo długi. Najpierw ciężko pracowałem, aby doprosić się wyjścia na dworek w celach bytowych, że się tak wyrażę. Potem zjadłem i znowu musiałem ich budzić, by się pobawić. Nic z tego - spali jak kamienie. No na szczęście wstała Pani, która się troszkę mną zajęła, a co najważniejsze zabrała się za robienie śniadanka. Takie pyszne zapaszki dobiegały z patelni, że nie mogłem się opanować. Te zapaszki zbudziły również Pana. On to ma takie szczęście, że budzi się akurat w monecie, gdy jest już wszystko gotowe. Pani nie była z tego zbytnio zadowolona, ja natomiast próbowałem się dostać na stół, za co zostałem ukarany. Ze swojego legowiska spoglądałem na jedzących śniadanko. Pan chyba jednak mnie trochę lubi, bo co jakiś czas niby niedbale upuszczał na podłogę kawałeczek jedzenia. Ja wiem, że On robił to specjalnie, bym miał co przekąsić. Gdy się odbraziłem, pozwoliłem sobie skonsumować, to, co było na ziemi, a muszę przyznać było to dobre i było tego dużo.
Chwilkę się pobawiłem z Panią, gdy Pan w tym czasie demontował naszą antenkę satelitarną. Bo w końcu trzeba było naprawić jej mocowanie. Po dość długim czasie wrócił do domku i oznajmił: trzeba kupić to i tamto. Pani nie zastanawiając się ani przez chwilkę, skinęła głową i powiedziała: jedziemy, ale bez Furiata.

Ech, nie podobało mi się to, ale co było robić, położyłem się w legowisku i czekałem na rozwój wypadków. Ubrali się i już wychodząc oznajmili - pilnuj! W sumie pomyślałem sobie, że fajnie, bo miałem całe mieszkanko do dyspozycji. Było mi smutno, jak zamykały się drzwi. Jednak postanowiłem być twardy mimo, iż łezkę miałem w niejednym oczku. Bądź twardy, nie rozpaczaj, nie jęcz, przecież pojadą na zakupy i wrócą. Nagle drzwi się otwierają, a nie minęła nawet minuta. Wchodzi Pan i zabiera zapomniany przez siebie kołek i wychodzi. To przechyliło czarę goryczy i pękłem. Żal i rozpacz zwyciężyły: wyłem, jęczałem i płakałem, dodam tylko, że odbywało się to bardzo głośno. Koniec końców zabrali mnie ze sobą. Zrobiłem siusiu w drodze do auta, i w drogę. Myślę sobie, że pochodzę po pasażach. Poznam wielu ciekawych i wesołych ludzi. Skończyło się na marzeniach, zostałem w aucie. Co chwila tylko mnie budzili wsiadając lub wysiadając, a to ruszając lub zatrzymując auto. Nawet piesio nie mógł się wyspać. W dodatku ciągle padało. W końcu po odwiedzeniu kilkuset sklepów wracaliśmy do domku. Myślałem sobie, że  jednak lepiej było zostać w domku, ale z drugiej strony byłbym bardzo daleko od Borowskich. Pod domkiem wysiedliśmy z autka i od razu zrobiłem siusiu, trochę trwało, aż zrobiłem kupkę. Szczęśliwy wróciłem do domku, a tam już czekała na mnie pełna miseczka jedzenia, tylko czemu tylko jedna?
ledwo przegryzłem conieco, a tu już pusto!

Po powrocie Pani zabrała się za Pizzę, a Pan wylądował na balkonie. Były jakieś problemy i do kolacji nie zakończył pracy. Ja w trakcie przygotowań towarzyszyłem Pani. Sami rozumiecie, pysznie pachniało i nawet coś mi wylądowało w paszczy. Zjadłem pyszną rukolę. Po kolacji znowu miałem okazję poszamać spod stołu, dzięki uprzejmości Pana, gdy ten wrócił na balkon. Pani tymczasem wzięła kąpiel. W końcu antena wisiała, jednak Tv jak nie było, tak nie ma. No ustalili razem, że trzeba to ustawić jutro. Tak więc zabrali się za oglądanie filmu z komputera. Ja tymczasem kładę się drzemać to w swoim legowisku, to na podusiach w salonie, a to w ich nogach. Tak sobie drepczę co kilka minut. Do ugryzienia i twardego oraz spokojnego snu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz