niedziela, 9 marca 2014

Relaks

Kto rano wstaje, ten wcześnie je. Na nieszczęście Borowscy tego nie rozumieją i nie chcieli się obudzić, ba - nawet nie bardzo wstać chcieli, gdy przyszedłem ich obudzić. Czy oni nie spali ostatniej nocy? No gdy w końcu łaskawie się obudzili, znaczy Pan, to dostałem jedzonko, wodę i poszliśmy na spacer. Jednocześnie Pani została zamknięta w sypialni, nie wiem czy za karę, czy abym jej nie przeszkadzał. Ja przeszkadzał? No, po spacerku zjedli śniadanko, a ja mogłem się zająć łobuzowaniem. Piłka piszczałka, szczekanie i bieganie bez powodu. W końcu wszystko zostało przerwane słowami: czas na kąpiel. Podobno po wczorajszej wycieczce i wcześniejszej naprawie auta byłem bardzo brudny i śmierdziałem. Ech, zaprawdę jest to śmieszne, gdyż codziennie psikam się ich perfumami, gdy nie widzą.
 namaczanie


 pranie zasadnicze
suszenie

Po kąpieli, dość szybko zeszliśmy na dół i pojechaliśmy, jak się później okazało, do Freda. Gdy tylko się zorientowałem, gdzie jesteśmy od razu wyskoczyłem z auta i leciałem we właściwe miejsce. Nie interesowało mnie siusiu czy inne takie, chciałem jedynie iść i wyjadać wszystko z misek. Na nieszczęście byłem przypięty do smyczy, która była przymocowana do Pana.
 no chodźmy już!
no ruszajmy, czemu stoisz!

U Freda jak zwykle miski pełne, znaczy były pełne przed  moją wizytą. Czemu u mnie w domku tak nie ma?! Potem zjadłem jeszcze kawałek upadłego ciasta i jakąś tam suchą karmę. Oczywiście Borowscy o wszystkim dowiedzieli się po fakcie. Przecież ja nie jestem jakiś gorszy i jak Oni jedli, to ja też chciałem. Potem trochę kłóciłem się z Fredem o miejsce przy stole w salonie. No dobrze on się ze mną kłócił ja natomiast chciałem się bawić. Następnie udaliśmy się do kolejnego domku w Sośnicy. Tam zabawa na kafelkach i leżenie na dywaniku. W końcu czas wracać do domku. Państwo zmęczeni, ja zresztą troszkę też. W końcu objadłem się jak bąk i trzeba to spokojnie przetrawić. Dzisiaj już spokojniej niż wczorajszego dnia i o wiele mniej emocji, a co najważniejsze - więcej czasu na spokojnie spanie w domku. Tak więc skoro dzień taki spokojny to i post krótki. Do ugryzienia moi Mili. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz