poniedziałek, 3 marca 2014

Furiaty

Dzisiaj pozostałem całkowicie sam. W sumie już się do tego przyzwyczajam. W końcu tak dzieje się niemal codziennie. Na szczęście Borowscy mnie nagrywają i wiedzą dokładnie jakim spokojnym i fajnym pieskiem jestem. Oczywiście to wszystko moja wyrafinowana gra, za którą może nie wiedzieliście, ale dostałem Oskara.



Może Wam się zdawać, że tego w relacjach nie było, ale uwierzcie, mi to było wtedy kiedy mrugaliście oczami. Nagroda zdobyta za film długometrażowy z jedynym zwierzęcym aktorem. Kontrkandydatami były żubry z Białowieskiego Parku Narodowego i austriackie świnki. Jednym słowem byłem bezkonkurencyjny. W sumie uważam, że nagroda ta powinna się nazywać Furiat, a nie jakiś tam Oskar.

Po powrocie do domku Pan od razu wybrał się ze mną na spacer. Zabrał ze sobą piłeczkę (a nie mojego Oskara), więc nie byłem w ogóle nią zainteresowany. Poza tym po co miałem za nią ganiać, skoro Pan nie robił mi zdjęć, bo zapomniał karty pamięci do aparatu? Na szczęście wróciliśmy szybko do domku i oddałem się temu co najbardziej lubię - spaniu. Robiłem to całe przedpołudnie i miałem zamiar robić to całe popołudnie. niestety musiałem razem z Panem zabrać się za sprzątanie
 no weź użyj tej końcówki do odkurzacza
jak nie chcesz to ją pogryzę

Po porządkach już się witam z gąską, znaczy z łóżeczkiem ale niestety musiałem iść po Panią, bo sama nie trafi do domku. Ponadto musiałem ugotować obiad i ratować świat. No dobra to ostatnie to przesadziłem, dzisiaj miałem wolne.  

Gotowanie obiadku nic mi nie dało. Znowu nic mi nie spadło, nic mi się nie dostało i nie trafiło. Ech, musiałem się zadowolić, swoim własnym jedzonkiem.
 jak to, nawet jednej frytki?
za karę posiłuję się z szaliczkiem

W sumie dzionek chyli się ku końcowi, więc postanowiłem się pobawić się swoim sarnim uszkiem na rozluźnienie i przy okazji powytykać błędy w sprzątaniu wykonanym przez mojego Pana.
o tu jest paproszek, no idź po odkurzacz i go sprzątaj. No to co, że jest już późno

Dobra już wracam do leniuchowania w swoim legowisku. W swoim ciepłym i przyjemnym legowisku, obok którego leżą miseczki na jedzenie i wodę. No po prostu żyć i nie umierać. Do ugryzienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz