wtorek, 20 stycznia 2015

Spacer w bólach

Ze względu na swoje ciągle nienajlepsze samopoczucie w trakcie pisania jak i poniedziałkowe moje blogowanie będzie raczej krótki i zwięzłe. Nie dość , że ten poniedziałek według naukowców był najsmutniejszym dniem w roku, to jeszcze mnie ciągle boli ten brzuszek. Staram się unikać wszelkiej maści dziwnych rzeczy do jedzenia, ale one kuszą, bardzo kusza i przez to nie mogę się pozbyć problemu.
Jak nie jedną stroną wychodzi z problemami to inną, że tak powiem mordeczkową" wychodzi co kawałek. Na prawdę nie mam zamiaru o tym więcej pisać, bo nie chcę wam obrzydzać dnia. Pan mój jednak musi to po mnie sprzątać co chyba mu się za bardzo nie podoba. Pan oczywiście starał mi się pomóc podając do jedzenia olej parafinowy czy coś i co prawda było łatwiej było lepiej, ale niestety ciągle bolał brzuszek. Cały dzień był taki jakiś dziwny. Po pierwsze to Pani została w domku, mówiła coś o urlopie czy coś takiego. Po drugie poranny spacerek z Panem był w ekspresowym tempie i nie chodzi tutaj, że krótki ale po prostu niemal biegliśmy. Nawet się zmęczyłem, ale to całe szaleństwo okazało się dobrym pomysłem bo na brzuszku było lepiej. Potem w domku śniadanko i leniwy dzień z małym sprzątaniem przy telewizorku. Tak do południa. Potem spacerek do sklepu i o dziwo z Panią. Najlepsze było potem, bo Pani zaproponowała dalszy spacerek, wiec Pan szybko zaniósł zakupy do domku zabrał kota i poszliśmy na pole. Tam powąchałem i pochodziłem chwilę sam. Fuksja też szwendała się bez celu miedzy bruzdami ziemi. No dobra ona miała cel. Ukryć się. W zasadzie od wyjścia na dworek aż do powrotu minęło niewiele czasu, ale na dworze bardzo szybko zrobiło się ciemno. Prawie wracaliśmy po omacku do domku.
mnie tu nie ma!

ej a gdzie jest Pani?

znalazłem, gada przez telefon!

ooooo jaki fajny piesek!
o pan wyszedł!

widzę cię i biegnę do ciebie!

Pani i Fuksja

Fuksja na polu

dzielnie drepcze z moją smyczą!

ja wącham!

Po powrocie do domku nie czekaliśmy na nic tylko poszliśmy spać. W zasadzie jeszcze wcześniej próbowaliśmy zdobyć coś do jedzenia z obiadku Borowskich, ale się nie udało. Fuksja nie mogła się zdecydować gdzie spać, więc przechadzała się miedzy dekoderem a Panią. Ja tymczasem w zasadzie spałem na foteliku z którego schodziłem tylko aby coś zjeść i iść na spacer. W dziedzinie jedzenia się trochę udało, bo dostałem na wzmocnienie jabłuszko. Taka bomba witaminowa i w dodatku całkiem smaczna. W zasadzie dzień szybko się skończył i spokojnie za Panią i Panem poszedłem spać na szlafroczek. Brzuszek ciągle mnie bolał, ale jakoś tak mnie. Bardziej byłem zmęczony tym dniem. Fuksja natomiast na noc dostała jakiegoś kopa energetycznego, jak zwykle ostatnio i skakała miedzy pokojami bawiąc się jakimiś znajdowanymi papierkami. No to tyle, nie zanudzam - Do ugryzienia!
na dekoderze?

walka o jabłko

może z Pancią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz