poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nagła zima

Od razu powiem, że nie najlepiej czułem się po sobotnich wojażach. Nic mi nie pomagała i całe szczęście, że szybko poszliśmy na niedzielny poranny spacerek. To co zobaczyłem bardzo mnie zaskoczyło, wędzie był śnieg, mokry śnieg a w dodatku trochę jeszcze nim sypało. Od razu czułem, że śnieg się raczej nie utrzyma, bo było ciepło, no dobra może nie ciepło ale cieplej niż mroźniej.
spacer w śniegu
Spacerując ciągle myślałem o swoim złym samopoczuciu. Dreptałem od drzewka do drzewka  zostawiając informacje o tym, ale niestety brzuszek dalej był pełny i bolał. Niestety chodzenie nic na to nie pomogły i wróciłem do domku na śniadanko, które wyjątkowo nie było dla mnie apatyczne. Trochę zjadłem i poszedłem spać za Panem. Leżałem koło łóżeczka i byłem głaskany i trochę się uspokoiłem.
to moje ślady czy też jakiegoś niedźwiedzia abo tygrysa?

wącham!

Poranny sen przerwany został przez śniadanko Borowskich. Oczywiście Im w nim towarzyszyłem licząc na co nieco. Niestety nie było tak dobrze, ale mogłem sobie pospać i odpoczywać na swoim foteliku, licząc na to, że będę się lepiej czuł jak wstanę. Fuksja tymczasem trochę szalała po mieszkaniu ganiając różne rzeczy, nawet miała obcięte pazurki. Potem trochę poszalała, ale głównie szukała właściwego miejsca do spania. Gdy przykleiła się na chwilę do Pana to nie omieszkałem jej poprzeszkadzać w tym. Fuksja jednak najlepiej czuje się wtulona w Panią. Nasze dziewczyny razem sobie leżały i wypoczywały, relaksując się przy książce.
no gdzie na komputerze?

co się tu dzieje? no jak klikasz?

Po wyjaśnieniu Panu co i jak z komputerem wróciłem do siebie pospać na foteliku. Wiedziałem w głębi serca, że zaraz będziemy się zbierać na spacerek a ja musiałem mieć na to dużo siły. Fuksja szukając sobie odpowiedniego miejsca do drzemki przybierała bardzo dziwne pozycje. Ona zresztą jest taka wybredna zasypia w kilku miejscach i to zwykle trwa to dość długo. Nie to co ja.
ojej

tu jest kot!

Leży sobie

spać, czy czytać?

co ja właśnie przeczytałam?

W końcu moja drzemka się zakończyła. Pan zaczął się ubierać, co znaczyło, że szybko muszę się pozbierać aby ruszyć z nim na spacerek. Na prawdę mi się przyda bo czuję, że znowu w brzuszku mi buzuje.
idziemy?

Początek spacerku, a w zasadzie cały spacerek z małymi przerwami spokoju był wielką mordęgą. No po prostu cierpiałem i nie mogłem zrobić tego co pieski robić powinny. Na szczęście spacerek trochę mi pomógł i z czasem wszystkie ograniczenia puściły. Jak się okazało, że ja z Panem nie spacerowaliśmy sobie tak po prostu. My byliśmy na misji, bo szliśmy do sklepu po budyń. Do sklepu szliśmy naszym laskiem. Nie było to zbyt wielkie wyzwanie, bo w tym sklepie byłem już nie raz i doskonale wiedziałem gdzie iść. Po drodze spotkałem dwa czarne pieski, z którymi się przywitałem, jednak nie bawiłem bo poszły za swoim Panem. Muszę przyznać, że były bardzo posłuszne, prawie tak jak ja. Niestety nie mogłem za nimi polecieć, bo akurat wtedy mnie Pan trzymał na smyczy!
no wychodź

idziemy tam!

no rusz się

chwila zadumy

wąchamy krzaczki

spaceruję bez smyczy

Pod sklepem chwilę poczekałem wzbudzając wielką sensacje u przechodniów. Czekałem wytrwale chyba kilka godzin. Pan w końcu wyszedł ze sklepu, ale jego wielkie zakupy mieściły się w malutkiej kieszeni jego kurki i co gorsza nie pachniały i nie mogłem nawet polizać. Wracaliśmy nie laskiem a ulicami. Mijaliśmy osiedle domków jednorodzinnych, gdzie całe zło świata, no prawie całe zło świata ze mnie wyleciało jak woda - oczywiście na środku ulicy, a co? Jak zaznaczać to z przytupem. Potem weszliśmy na naszą łąkę i do domku. Na łące było jeszcze dość sporo śniegu, a w zasadzie jego pozostałości. Czyli się nie myliłem rano. No ale przecież inaczej być nie mogło, bo jestem doskonałym przepowiadaczem pogody.

o na łące jeszcze trochę śniegu

nigdzie nie ma śniegu, a tu jeszcze leży

na placu zabaw pustki, tylko zła pogoda hula

W domku już kładłem się spać, ale jeszcze chwilę z fuksją się poganiałem. Pozaglądałem trochę na stół przez co Pani i Pan się denerwowali. Ostatnio znaleźli na nas fajny sposób. Psikają nas lekko zapachową wodą. Taka mgiełka potrafi nas bardzo szybko uspokoić. Po tym jak już zaczynałem drzemać Fuksja postanowiła podreperować swoje obcinane pazurki na swoim ulubionym drapaku, czyli na korkowej podkładce.

ostrzy pazurki


Do końca dnia już było w miarę spokojnie oczywiście nie zapomniałem o tym, że boli mnie brzuszek. Kolejne spacerki i jedzonka troszkę mi pomogły, ale nie była to bardzo znacząca poprawa. No nic zasnąłem na swoim legowisku. Do ugryzienia
dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz