piątek, 23 stycznia 2015

Jak codzień

Na szczęście czwartek był zdecydowanie spokojniejszym dniem niż wycieczkowa środa. Niestety ze względu na zmęczenie nie udało mi się nadrobić zaległości jakie miałem na blogu. W każdym razie po pobudce poszedłem na malutki spacerek. Na szczęście był on połączony z zakupami. Tak więc nie szliśmy nigdzie daleko a tym bardziej szybko.
W każdym razie spacerek nie był długi ale bardzo owocny i to nie tylko dla mnie ale i dla Borowskich bo na śniadanko było świeżutkie pieczywko. No co oni by beze mnie zrobili? Po powrocie do zjadłem swoje śniadanko i czekałem na śniadanko Borowskich. Oczywiście razem z Fuksja aktywnie staraliśmy się uzyskać jakiś malutki kawałeczek dla siebie. Nasze starania były mało owocne więc po chwilowej walce o miejsce na fotelu po prostu położyłem się spać.
sen

Fuksja tymczasem zamiast spokojnie spać, po prostu łaziła po małym pokoju, eksplorowała jego kolejne zakamarki. Na szczęście jej szaleńcze zabawy nie spowodowały żadnych uszkodzeń, a Fuksja w końcu wylądowała na przyrządzie do ćwiczeń, z którego obserwowała świat za oknem i nas w salonie. Ten przyrząd do ćwiczeń został w domku chyba tylko dla Fuksji. W końcu i na nią naszła ochota na sen. Nie szukała długo, bo najnormalniej w świecie położyła się u siebie na dekoderze.

obserwuje świat

zasypia

Nie miałem okazji jednak długo spać, bo musieliśmy jechać na zakupy, w sumie takie przedpołudniowe zakupy są fajne. Zostawiliśmy Fuksje na dekoderze i pojechaliśmy. Najpierw załatwiliśmy najważniejsze sprawy, czyli pojechaliśmy podbić gwarancje na aparat, który trzeba w końcu wysłać. Potem pojechaliśmy do jakiegoś centrum handlowego. Ja zostałem w autku i pospałem a Borowscy chodzili po sklepach. Nie trwało to zbyt długo i zakupów dużo nie mieli. Myślałem już, że to koniec i możemy wracać do domku, ale niestety - pojechaliśmy na zakupy spożywcze. Tak więc tam trochę czasu zleciało. Spałem cały czas, ale czułem, że minęło co najmniej kilka miesięcy. W każdym razie wrócili z zakupami. Cała tylna kanapa była tym wypełniona. Mieliśmy jeszcze odwiedzić park. W sumie to miało być dla mnie abym sobie pochodził i pozałatwiał swoje sprawy. Niestety deszcz zmusił nas do zmiany planów. Dziwnym trafem pod domkiem nie padało, tak więc Pani poszła do domku zostawiając nas samych na spacerku.  My też nie spędziliśmy na dworku wiele czasu. Wszystko szybko załatwiłem i zabierając resztę zakupów wróciliśmy do domku, gdzie niestety trochę łobuzowałem, próbując ukraść część zakupów. Wylądowałem w kagańcu, za karę!
obraziłem się na nich

Do wieczora dzień mijał spokojnie, nawet kara szybko się skończyła i mogliśmy sobie spokojnie spać na foteliku. Obudził mnie dopiero Pan, który zmusił mnie do wyjścia na dworek. Co prawda nie chciało mi się iść, ale co poradzić, jak trzeba to trzeba. Wychodząc pożegnałem się z Fuksja, która ciągle spała na dekoderze. Na spacerku pokręciłem się po osiedlu, ale niestety wszystkie swoje sprawy załatwiłem.
Fuksja na dekoderze

schodzimy na dworek
na dworku pod blokiem!

Po powrocie oczywiście zjadłem sobie co nieco i chwilę pobawiłem się z Fuksją. Ta jednak nie była jakoś skora do zabawy. No tak zapomniałem, że jej czas na bieganie i skakanie to dopiero późno po północy.  Musiałem pójść spać podczas, gdy Fuksja próbowała z Panią trochę czytać, ale niestety jej się nie udało i szybko odpadła. Tak właśnie minął nam dzionek, na moim wypoczynku i relaksie po strasznym wysiłku dnia poprzedniego. Do ugryzienia!
Fuksja czyta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz