piątek, 2 stycznia 2015

Do domu

Kiedy rano obudziłem się i zaspany zobaczyłem, że miejsce w którym jestem, nie jest wcale sypialnią moich Borowskich, to przez chwilę troszkę panikowałem, ale zaraz sobie przypomniałem co i jak. Już bardzo świtało a wręcz było jasno i widno. Jednym słowem był poranek. Jedna z imprezowiczek wyraźnie wyspana wyszła na papieroska aby rozpocząć nowy dzionek i nas wypuściła. Tak spędziłem noc w kojcu z Aruba.
Pobiegaliśmy sobie spokojnie i się przywitaliśmy, ale ja byłem bardzo głodny i chciałem wejść do domku poszukać Pana ale mi nie pozwolili, zamykając przed nosem drzwi. Wiec w nie drapałem i ostatecznie wróciłem za karę do kojca. Trochę sobie popiskiwałem przez dłuższy czas, aż w końcu po kilku godzinach wyszedł Pan i zaprowadził mnie do autka w którym było schowane moje jedzonko. Troszkę powarczeliśmy na siebie z Aruba, ale ogólnie się bawiliśmy dobrze a potem razem jedliśmy.
siłowanie

podgryzanie

wspólne jedzenie

Fuksja tymczasem po nocnym gruchaniu i cyckaniu bluzy lub palców spędziła cały poranek siedząc na parapecie obserwując wstający budzący się świat. W każdym razie gdy tylko zjadłem to poszedłem z Panem na malutki spacerek w jedną i drugą stronę wzdłuż płotu. W tym czasie Aruba chciała do nas dołączyć, próbując przeskoczyć przez płotek. Tak wiec my nie narażając jej na ewentualne awarie wróciliśmy za płotek. Tutaj rozstałem się z Panem, który wrócił do domku a ja zabrałem się za zabawę z Arubą.
przy płocie

przy płocie

W końcu Pan i Pani oraz nasza pasażerka i Fuksja wyszli i zapakowali wszystkie nasze graty do autka i żegnając się ze wszystkimi udaliśmy się w drogę powrotną - do domku. Za bycie grzecznym i na spokojną podróż dostałem swoje ulubione kurze pazurki. Niestety w trakcie drogi do domku nie było mi dane zjeść nawet kęsa. Po prostu po całym dniu emocji i nocy spędzonej na czuwaniu najnormalniej w świecie byłem zmęczony. Razem z Fuksją całą kilku godzinną trasę do domku spędziliśmy na spaniu. Zresztą po wejściu do domku ominąłem szerokim łukiem miseczkę i wodę szukałem sobie dobrego miejsca na spanie. Obudził mnie dopiero Pan zmuszając do wyjścia na spacerek. Było już ciemno i zimno a ja ciągle byłem senny, więc szybko załatwiłem to co musiałem i wróciłem do domku. Nawet odzyskałem trochę apetytu i zjadłem zawartość miseczki, napiłem się i wywąchałem przyniesioną z auta kurza łapkę. Powędrowałem z nią po całym mieszkaniu lekko obgryzając. Niestety sen był silniejszy. Nawet nie wiedziałem kiedy przeniosłem się do sypialni za Borowskimi. Do ugryzienia! 
może tu ją zjem

ech przyszedł i mi pewnie zabierze, uciekam

o na moim legowisku zjem sobie spokojnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz