piątek, 30 stycznia 2015

Duża paka

Rano nie bardzo chciało mi się wstawać, po nocnych a raczej wczesnoporannych ekscesach żołądkowych w zasadzie się nie wyspałem.  No ale zjadłem śniadanie zszedłem do autka i odwieźliśmy Panią. Oczywiście w domku jeszcze próbowałem zdobyć jedzenie ze śniadania Borowskich. Oczywiście po załatwieniu spraw z Panią udaliśmy się na krótki spacerek
śnieg i ja

Szybko jednak udaliśmy się do domku, zgodnie z Panująca doktryną spacerowania. A w domku to przecież nie było na co czekać i co robić więc po przywitaniu Fuksji w drzwiach uwaliłem się spać, początkowo nawet nie zawracając sobie głowy wdrapywaniem się na fotelik.
śpię

W zasadzie to trochę Pan sprzątał mieszkanie a ja z Fuksją w  sumie sobie spaliśmy. Później musieliśmy się się z Panem przejść na pocztę, oczywiście Fuksja została w domku, bo jest leniuszkiem i jej się nie chce za nami wychodzić. W każdym razie poszliśmy na pocztę aby wysłać jakiś list czy coś, ale ku mojemu zaskoczeniu Pan wyszedł z listem. Co prawda innym ale jednak listem. Otworzył i powiedział, ale piękna smycz o i nowy kaganiec. Szybko schował to pod kurtkę i poszliśmy na spacerek
ooooo śnieg ma głębokość jednego nosa

W każdym razie poszliśmy na spacerek w okolice opuszczonych a raczej dawno nieuczęszczanych torów kolejowych. Aby jednak się tam dostać  musieliśmy przejść przez miasto a raczej jego malutką część przy ruchliwej ulicy. Bardzo szybko dostaliśmy się w okolice wielkiego budynku otoczonego parkiem, gdzie chodziliśmy po jakiś nieprzebytych okolicach w głębokim po sam czubek nosa śniegu wśród ruin jakiegoś budynku. Gdy zrobiło się mniej bezpiecznie to bardzo szybko zawróciliśmy i w końcu przechodząc niewielką ścieżką doszliśmy do naszych opuszczonych torów
ojej ale pyszny śnieg

biegam skacze w śniegu

czy mam coś na nosie?

ojej ale chaszcze

co to za ruiny?

no i ja w blasku słońca!

Tory były całe zasypane śniegiem i trzeba było dobrze się przyjrzeć aby zobaczyć gdzie się zaczynają a gdzie kończą. Tam spotkaliśmy miłego Pana, który był zafascynowany moimi uszami. Dość szybko się z nim rozstaliśmy i ruszyliśmy dalej jakąś boczną ścieżką.
ledwo widoczne tory
a tą ścieżką to gdzie się idzie?
no weź mnie odczep!!

Jak widzicie Pan puścił mnie ze smyczy a w zasadzie to się mu wyrwałem a chwilę później już byłem od niej całkowicie odpięty i biegałem i wąchałem wszystko czując wielką swobodę i wolność. Niech żyje wolność i swoboda. Było pusto i była cisza, tylko gdzieś z oddali było słychać pracującą maszynę i głośno rozmawiających ludzi, a ja biegałem i załatwiałem wszystkie swoje sprawy.
aaaaaaa biegnę!!!!

wącham!!!


a tak biegam na filmie

to gdzie teraz idziemy?

Pobiegałem a w zasadzie polatałem i nagle trafiliśmy na drogę. Tutaj znowu trafiłem w smycz i poszliśmy do domku. Trochę to trwało, bo byliśmy dużo kroków od domku. W domku zastała mnie taka oto przerażająca sytuacja. Mój fotel był całkowicie zajęty, ale bardzo szybko się to zmieniło i zdobyłem go w ułamku sekundy.
fotel całkowicie zajęty

fotel całkowicie zdobyty

Wspomniana paczka została odłożona w stanie nienaruszonym na kanapę. Pan chyba chce ją zachować na jakąś specjalną okazję. W każdym razie ja nie traciłem czasu na jakieś zastanawianie się i zamartwianie co się z paczką dzieje i zasnąłem, a Fuksja oczywiście dołączyła do mnie na swoim podnóżku.
śpię

to jest bardzo wygodna pozycja

Fusksja na podnóżku
tuż przed wyjściem. Fuksja, paczka i ja!


Pani bardzo długo nie i w zasadzie gdybym nie spał to bym bym się trochę zmartwił, ale spałem. Obudził mnie dopiero Pan oznajmiający, że trzeba jechać po Panią. Zjadłem kolacyjkę i w drogę. Odebraliśmy Panią razem z wielgachnym pudłem. Ledwo zmieściło się na moją tylną kanapę. Ja to wszystko podziwiałem z bagażnika i zastanawiałem się, co się tam znajduje. Jednak długo nie było mi dane się dowiedzieć, bo pojechaliśmy na krótkie zakupy. Nie mając innego wyboru poszedłem sobie spać.
Nie wiem ile czasu minęło, ale obudził mnie dźwięk otwieranego auta. Zapakowali trochę zakupów i pojechaliśmy do domku. Na miejscu Pani zabrała dwie lżejsze torby i poszła do domku, ja natomiast z Panem poszedłem na spacerek do ciemnego lasku. Liczyliśmy, że znowu będziemy mogli poobserwować dziki, ale niestety ich nie było. Na całe szczęście zdarzyła się inna mała przygoda. Byłem na długiej rozwijanej smyczy, wiec wybiegłem do przodu na maksymalną odległość a chwilę później zza krzaków wyskoczyła sarenka - tuż przed moim noskiem. Chwilę w milczeniu patrzyliśmy na siebie. Podziwiałem jej urodę i ona zaraz odskoczyła gdzieś w siną dal, a ja zamurowany odprowadzałem ją wzrokiem jak znikała między drzewami. Z tego zauroczenia przebudził mnie dopiero Pan, który mnie pogłaskał. Szybko załatwiłem co moje i wróciliśmy do domku, po drodze zabierając z LaBuni ostatnią torbę. Niestety nie było miejsca aby zabrać wielgachne pudło, które zresztą było tak wielkie jak Pan. Szybko wdrapaliśmy się na pięterko i Pan mnie zostawił z Fuksją i Panią. Pewnie dzielnie wrócił po olbrzymie pudło. Po chwili Pan wrócił z pudłem. 
Moja cierpliwość i ciekawość w końcu została nagrodzona otworzyliśmy obiad zaraz po tym ja Pani i Pan zjedli kolacyjkę. Otwieranie takich pudeł to wielkie wydarzenie, dla mnie i dla kota. Oczywiście gdy tylko pudło i koperty się otworzyły to Fuksja i ja już zaglądaliśmy do środka szukając co tam mają  i czy to wszystko jest dla Nich czy dla nas. Co się okazało? To całe pudło i wcześniejsza paczka były dla nas.  
ojej to wszystko dla nas?

Z wielkiego pudła dobiegał smakowity zapaszek okazało się, że plastikowy pojemniczek z przysmaczkami w kształcie kosteczek był całkowicie połamany i w trakcie gdy Pan wyciągał rzeczy z pudła i kład na fotelu to my z Fuksją w najlepsze pałaszowaliśmy przysmaki. Przecież wysypane to już jest tak jakby dane nam i zjedzone. Nie traciliśmy chwili i zjedliśmy kilka nim Pan nam je zabrał i schował. 
całe zakupy

Pan się śmiał, że skoro blogerzy książkowi mają stosiki na których chwalą się swoimi książkami, to ja i Fuksja mamy fotelik na którym są zakupy dla nas. No ale po kolei teraz powiem Wam co kupiliśmy. Smycz i kaganiec z firmy super-zoo, którą Borowscy sobie bardzo chwalą za profesjonalny i szybki kontakt. Mnie osobiście smycz bardzo się podoba, ale znając Pana pewnie dostanę ją na wakacje - kolor to oczywiście uwielbiany przez Panią fiolet, ale powiem Wam szczerze, że też bardzo lubię ten kolor. Mam nadzieję, że szybko kupią mi jakąś nową obroże, najlepiej fioletową. Mniej zadowolony byłem z zakupu tego kagańca nowego. Ledwo udaje mi się powolutku psuć nowy a już mam nowy - oby on był otwarty w 2542 roku. Cała reszta widocznych zakupów na fotelu pochodzi ze sklepu internetowego Zooplus. Tutaj Państwo byli trochę niezadowoleni z tego, że nie przyszła smycz dla Fuksji i sklep zapomniał nas poinformować o tym, że nie dali jej do paczki. No nic też byłem bardzo zły, bo już od dawna miałem obiecane, że Fuksja przestanie używać mojej rozwijanej smyczy, a tu taki klops. W zasadzie większość zakupów w dolnej części fotela jest dla Fuksji. No wiec po kolei: cztery wędki zabawki dla Fuksji, z czego trzy takie same, drapak kartonowy w kształcie gąsienicy (która była trochę uszkodzona), kocyk z drapakiem i zabawka (to brązowo czarne w worku), legowisko na grzejnik, zestaw puszek z jedzeniem, piłka zabawka na przekąski (pewnie zaraz jej to zniszczę) pokrywki na otwarte puszki no i żwirek sylikonowy. Dla nas natomiast był zestaw przekąsek w postaci jakiś kiełbasek i jakiś gryzaczków w kształcie boczku. Dodatkowo dostaliśmy ekologiczny płyn na pchły i coś do czyszczenia uszu no i oczywiście wspomniane przekąski w postaci kosteczek. Ja natomiast dostałem woreczki na kupki - ech też mi prezent dla mnie!  Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem i że nie macie mi za złe takiego chwalenia się. Poszła na to cała góra pieniądzów czy czegoś tam i w ten sposób chciałem razem z Fuksją podziękować moim Człowiekom za całe to staranie się!
Zaraz po zrobieniu tego zdjęcia większość z tych rzeczy wylądowała w kartonie i zostało przeniesione do małego pokoiku, a wiec stało się dla nas niedostępne. Znając naszego Człowieka to pewnie będzie nam dawał coś z tego co jakiś czas. No ale zostawili i uruchomili leżak na grzejnik. Rozłożenie było bajecznie proste i od razu wylądował na grzejniku. Fuksja jednak początkowo całkowicie go olała i tylko na chwile na nim zasiadła, po czym oddaliła się na swój ulubiony dekoder.
ee a po co mi to? - powiedziała Fuksja

Chwilę później Pan spsikał je jakimś płynem z kocimiętkom i Fuksja oszalała. Ja oczywiście na to wszystko patrzyłem ze swojego fotela.

Fuksja wciera się

W zasadzie to było zakupione aby Fuksja nie spała w łóżeczku z Panią i Panem. Tak więc gdy kładliśmy się spać, to Pan przeniósł to do sypialni. Niestety okazało się, że montaż tego tam wymaga odsunięcia łóżeczka. Tak też się stało i Fuksja położyła się na tym na 5 minut. Chwilę później przeniosła się do mnie na moje podusie i kocyk. Oczywiście gdy Borowscy całkowicie i twardo zasnęli to położyła się obok Pani i wyciągnęła jak długa. Co prawda przenosiła się w nocy, ale w obrębie łóżeczka. Raz spała w nogach raz między człowiekami. Ze swojego nowego zakupu w ogóle nie skorzystała. Do ugryzienia!
zasypiamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz