czwartek, 29 stycznia 2015

Kanapowe jabłuszko

Ech środa była bardzo leniwym dniem a jedyne emocje jakie mi towarzyszyły były związane ze spacerami i jedzeniem oczywiście. No to chyba smutek po wysłaniu aparatu. To w zasadzie tak jakby się pozbyć swojego ucha, albo coś. Dla mnie dzień zaczął się znacznie wcześniej niż zwykle i aby się bardzo nie nudzić obudziłem Pana.
Pan oczywiście nie był z tego faktu zadowolony, ale w zasadzie nalał mi wody i mnie nakarmił. I było by wspaniale gdyby nie fakt, że kilka minut po zjedzeniu śniadanka zaszczekałem od tak z nerwów, czy też szczęścia - nie wiem. Wiem natomiast, że wylądowałem w kagańcu już w sekundę później. Musze chyba pracować bardziej nad swoimi emocjami. Położyłem się spać i czekałem aż Pani i Pan wstaną. W końcu wstali i zajęli się przygotowaniami jak zawsze, tylko zapomnieli o mnie. Tak mi się wydaje. Zjedli śniadanie i dalej nic, dalej siedziałem w kagańcu. No nic poczekam jeszcze chwilę cierpliwie i na pewno kara się skończy. Miałem racje, gdy wychodziłem z Panem odśnieżyć autko to kaganiec zszedł z mojej mordki. Z wdzięczności pomagałem Panu łapiąc zrzucany przez niego śnieg i przenosząc go na swojej sierści w inne miejsce. Potem przyszła Pani i pojechaliśmy - odwieźliśmy i chwilę pokręciliśmy się po okolicy i do domu a raczej pod domek, aby iść na spacerek. Pan mi powiedział, że zmieniamy taktykę i rano będziemy chodzić na krótkie spacerki a popołudniu na długie. Tak więc to był pierwszy poranny i krótki spacerek. Przeszliśmy się tylko do najbliższej łączki i w zasadzie wracaliśmy. Po drodze załatwiłem wszystkie swoje sprawy.



W zasadzie byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw, bo to znaczyło, że szybciej mogę wrócić na swój fotelik i pójść spać. W domku w zasadzie nie grymasiłem i od razu położyłem się na fotelik o który nawet nie musiałem walczyć z Fuksją, bo ta ułożyła się bliżej grzejnika na swoim podnóżku.
idziemy spać!

Taka sielankę przerwało nam sprzątanie i pierwsze przygotowania do obiadku. Pan ugotował jakieś kiełbaski i odłożył do ostygnięcia. Oczywiście razem z Fuksją próbowaliśmy to zdobyć. Na nasze nieszczęście Pan tego pilnowała, więc ja wróciłem do spania a Fuksja nauczyła się wskakiwać bezpośrednio z podłogi na szafkę na buty. Chwilę później zbieraliśmy się na spacerek, ale wcześniej Pan mnie pogłaskał i pomiział oraz poczęstował jabłuszkiem.  
ale wskoczyła!
to co idziemy?

Spacer który odbyliśmy był faktycznie dość długi, bo poszliśmy bardzo okrężną droga do naszego sklepiku aby zakupić brakujące produkty na obiadek. Oczywiście ja poczekałem na Pana pod sklepem a jak wyszedł to się z nim na nowo przywitałem a potem siłowałem się z nim w przeciąganie smyczy. Tak wróciliśmy do domku i dokończyliśmy przygotowania obiadku. Potem już tylko czekaliśmy aby wyjść po Panią. Tak też uczyniliśmy po otrzymaniu telefonu od Pani. Spotkaliśmy się z nią w pół drogi i szczęśliwi wróciliśmy do domku. 
Tam obiadek został doprawiony przez Panią i wylądował w piekarniku. Potem go zjedli praktycznie nie częstując się z nami i musiałem się zadowolić się tylko suchą karmą. Po jakimś czasie znowu przycisnęła mnie ochota pójścia na dworek. Poszliśmy wieczorkiem na łąkę spotkać się z dzikami i zającami. Tym razem udało nam się wypatrzyć jedynie dziki i to w większej ilości. Już nie tylko jadły ale także się ganiały. Nie podchodziliśmy za blisko, ale dłuższą chwilę je pooglądaliśmy. W końcu zdecydowaliśmy się na powrót do domku.
nocą jest magia

Po powrocie do domku od razu czułem, że ten ryż na obiad to była pułapka. Wiedziałem, że jeszcze coś z tego będzie. No ale położyłem się na swoim foteliku i śpiąc na nim się trochę kręciłem przez co spadłem, ale nie obudziłem się póki Pan mnie nie obudził wstając ze swojego fotela. No więc chcąc nie chcąc musiałem się na niego wdrapać, zresztą wchodzenie na niego w normalnych okolicznościach, gdy jest się zmęczonym jest również bardzo trudne i bardzo męcząc.
jestem na foteliku

wdrapuję się po spadku

Niestety nie na szybko się na foteliku zadomowiłem, bo Pan położył się na kanapie koło trochę chorej Pani i miał ze sobą jabłuszko. Oczywiście też chciałem zjeść jabłuszko. Tak więc sobie dołączyłem do Pani i Pana na kanapie i się prosiłem. Na szczęście jabłuszko dostałem, a raczej jego końcówkę ale i tak było warto, bo chwile później Pani poszła do sypialni, a ja jeszcze chwilę poleżałem z Panem i Fuksja na kanapie. 

daj gryza

na kolanku Pana, prezentuje swoją bliznę

zasypiam przy Fuksji

wieczorna toaleta Fuksji

słodki sen

Potem przenieśliśmy się z Panem do sypialni. Człowieki czytali książkę, więc wróciłem do salonu i uwaliłem się spać na kanapie a potem przeniosłem się na fotel i nad ranem źle się poczułem i znowu jedzenie wróciło przez otworek ciała prze który powinno tylko wchodzić i to dwa razy. Za drugim razem Pan się obudził i posprzątał. Poszliśmy spać znowu, bo za godzinkę trzeba było wstawać. Do ugryzienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz