wtorek, 27 stycznia 2015

Pies z blizenką

Niestety ostatnie spokojne dni upływające w gronie całej rodzinki w dniu wczorajszym się skończyły. Już nie było możliwości by szybciutko iść na spacerek i jeszcze wrócić do sypialni pospać. Wrócił stary i niemal zapomniany już rytuał odwożenia Pani. Tak więc ledwo zdążyłem zjeść a już musiałem żegnać się z Fuksją i ładować do autka.
Szybko dojechaliśmy na miejsce i moi ludzie zniknęli zostawiając mnie w aucie. Po jakiś czasie wrócił Pan, cały trochę brudny z kurzu. Pojechaliśmy z Panem na spacerek na Skałkę. Wszędzie pełno śniegu a na jeziorku pełno kaczek i łabędzi. Nie jestem w tej sprawie ekspertem, ale wydaje mi się, że chyba powinny być już gdzieś daleko stąd, gdzieś gdzie jest w miarę ciepło. No niestety jakoś się chyba zapomniały i zostały. Ja z oddali obserwowałem ich zachowanie, jak latają i pływają w lodowatej wodzie. Nie robiłem tego zbyt dokładnie, bo co chwilę jacy biegacze mnie mijali, ktoś przechodził a to musiałem przywitać się z pieskiem. Najważniejsze jednak było to, że musiałem tyle wąchać, czytać i pisać, że mało mnie głowa nie rozbolała.
ja nie jestem ptakiem i mnie można karmić, tak więc czekam!

własnie zostawiam wiadomość po sobie

ooooo mokry śnieg

Zrobiliśmy bardzo powolne kółko wkoło jeziorka. Gdy je kończyliśmy ponownie spotkałem pieska z którym się pożegnałem i poszedłem do autka. Na spacerku nie mogłem się na niczym skupić, bo wszędzie były nowe zapachy i nowe wiadomości. Na skałce dawno nie byłem, stąd to całe moje rozbieganie i rozkojarzenie. 
W każdym razie szybciutko autkiem wróciliśmy do domku i mogłem wrócić do spania, swojego spania. Nie było to jednak takie proste, bo ktoś mały, włochaty i hałaśliwy skakał z miejsca na miejsce tylko po to by mi poprzeszkadzać. Robił to pod pretekstem tego, że się niby bawił, ale ja wiem lepiej. W każdym razie Fuksja w końcu dała sobie na wstrzymanie i się uspokoiła a ja zasnąłem. Nagle się przebudziłem i zobaczyłem białą zjawę w oknie, trochę się przestraszyłem, ale nie szczekałem bo pamiętałem jak to się dla mnie kończyć. Po chwili dopiero do mnie dotarło, że to Fuksja siedziała na parapecie i wpatrywała się w świat.

śpię

biała zjawa?

e to tylko Fuksja

Tak sobie długo drzemałem, ale przyszedł czas na spacer popołudniowy. W zasadzie to trzeba było iść po coś do piwnicy, coś tam zobaczyć w samochodzie oraz pójść na zakupy. Tak więc szybciutko ruszyliśmy okrężną droga do sklepu, po drodze załatwiając najróżniejsze sprawy. Chwilę poczekałem pod sklepem na smyczy. Zostając tam nie denerwuję się w ogóle bo doskonale znam to miejsce i się przyzwyczaiłem. Potem wróciliśmy pod domek i sprawdziliśmy coś w autku. To coś to ukryty kluczyk, który okazało się, że działa a podobno miał nie działać. W każdym razie wróciliśmy do domku zjeść i spać.
wdrapuję się po schodkach

oooo Fuksja śpi u siebie

Zdrzemnąłem się na chwilkę, ale tylko na chwilkę bo trzeba było szykować obiadek. Nawet do naszej pracy dołączyła się Fuksja. Niestety nic nam nie spadło ze blatu i wróciliśmy do spania. No dobra nie do spania a do zabawy, do szaleństwa po mieszkaniu. Tak więc najpierw poganiałem się z Fuksją. Jak ją złapałem to ona się kładła na ziemi i po chwili znowu uciekała. W końcu nam się to znudziło, więc zabrałem się za poszukanie czegoś do ciamkania i znalazłem starą roboczą koszulkę Pana. On nawet się nie denerwował tylko się uśmiechał. Chwilę pociamkałem i się zrelaksowałem przed spacerkiem po Panią.
Fuksja poddaje się

jednak nie!

z koszulką a te mnie nie goni!

Zaczęliśmy się zbierać na spotkanie z Panią. Początkowo chcieliśmy zabrać ze sobą Fuksje, ale ta oczywiście chętna nie była do tego typu czynności. Tak więc poszedłem tylko z Panem i już po chwili spotkaliśmy Panią. Szybko zrobiłem co musiałem i wróciliśmy do domku, aby zjeść - Oni obiad ja kolacje.
ja zostaje

w śniegu

Po zjedzeniu w zasadzie od razu położyłem się spać na foteliku, tylko czekając na przenosiny Borowskich do sypialni. Kot zresztą też położył się spać, ale Fuksja jak zwykle musi być w najlepszym miejscu a wiec spała na kocyku w nogach Pani. 
W końcu przyszła pora, że Pani i Pan oraz Fuksja przenieśli się do sypialni. Ja chwilę jeszcze wyczekałem i poszedłem sprawdzić czy mogę do nich dołączyć. Trochę się na nich obraziłem, bo nie było na moich podusiach ani szlafroczka ani kocyka wiec po cichutku przeniosłem się na kanapę. Niestety Pan mnie nakrył, ale nie kazał schodzić, tylko zabrał świeżutki kocyk i położył na podusiach. To mnie przekonało i wróciłem do sypialni. Do ugryzienia!
Fuksja z Panią pod podusią i na kocyku

na foteliku, czekam aż Oni się przeniosą

zbliżenie na moją bliznę

ja po cichu śpiący na kanapie

no i jest w końcu kocyk, można spać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz