wtorek, 15 kwietnia 2014

Pełnia szczęścia

Poniedziałek był pierwszym pełnym dniem, który spędziłem z Borowskim po weekendzie. Chyba nie tęsknili za mną tak mocno, jak ja za nimi. Po porannym spacerku i śniadanku zostawili mnie w przedpokoju sam na sam ze szponami orła. Mijały długie minuty, godziny, a w końcu lata. W końcu nie tak szybko wrócił Pan, nie było czasu na gadanie i zabawę bo musiałem wylecieć na dworek. Tam pełen relaks niemal od razu podlałem trawę i byłem gotów wracać do domku, ale nie było tak łatwo. Poszliśmy nową  i okrężną drogą przed siebie. Stawiałem kolejne kroczki, a drogi ciągle nie było końca. Mijamy kolejne łączki i ścieżki, aż w końcu od drugiej strony zachodzimy do pracy Pani. Tu już wiedziałem co i jak. Od razu poleciałem pod drzwi Jej biura i czekałem, aż w końcu się pojawi. Czekałem w nieskończoność, aż w końcu się pojawiła. Od razu mogliśmy wracać do domku. Na szczęście ze względu na pogodę udaliśmy się najszybszą i najprostszą drogą. Szybko nam to zleciało i już byliśmy w domku. Tu oczywiście zjadłem i nie zapomniałem poprzeszkadzać Borowskim w jedzeniu. Co prawda salon stoi na głowie i wszystko jest w nim powywracane, to ja nie omieszkałem sprawdzić, czy jednak dosięgnę coś na stole - nie dosięgłem! Potem trochę się pobawiłem i w końcu kolejny spacerek. Tym razem dreptaliśmy po pod blokowym trawniczku ganiając za pustą plastikową buteleczką. Tak spędziliśmy dobre kilka tygodni. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i podreptaliśmy do domku na wieczorną drzemkę. Niewiele było mi trzeba, aby ten plan wdrożyć w życie. Rozłożyłem się jak długi na podusi i spałem, przerywając sobie jedynie na kolacyjkę i kolejny spacerek. Błogi sen przerwany został przez zamkniecie łazienki i odgłosy prysznica. Od razu poleciałem na miejsce i starałem się wybłagać o wpuszczenie - nie udało się! Po tym wszystkim usłyszałem od Pana, że idziemy na dworek, więc od razu poleciałem na wycieraczkę. Szybki spacerek sprawił, że jestem rozluźniony  i wypoczęty, a co najważniejsze pusty z wszelkiego ciśnienia. No, w takim stanie sen był niezwykle błogi! Oczywiście przed ostatecznym przymrużeniem oka doglądałem Borowskich, czy aby na pewno im wygodnie w wyrku. Na zakończenie kilka zdjęć ze spacerku . Do ugryzienia
 niucham
 co to za hałas?
 czy to słoneczko musi zawsze świecić?
 do domku - zdjęcie z Panem, znaczy z jego palcami
 wracajmy!
chwila relaksu na spacerku. Odpocząć trzeba!

2 komentarze: